Odgłosy walki cichły, wraz z oddalającymi się kwikami urażonej dziczyzny. Co prawda jeden z szalonej zgrai brodatych pokurczy wciąż zachęcał do ataku, ale wyglądało na to, że sytuacja opanowana.
Zwyciężyli. Tylko kogo lub co?
Aby to sprawdzić Mortensen skierował się w zarośla. Mijając opatrującą zranioną nogę dziewczynę mruknął tylko: - Jakby co wylazło, to krzycz głośno...
Ciekaw był niezmiernie, co za potwory zostały napadnięte przez krewkich pokurczów.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |