I znów marsz... Przez chwilę miała naprawdę nadzieję, że ze spotkania wyniknie jakaś mała potyczka, trochę tęskno jej było do czegoś, co znów urozmaiciłoby dzień, a tak ani nie było okazji zagrać w karczmie, ani poklepać oprychów. Pozostawała nadzieja, że to jedynie cisza przed burzą
- Może nas ten cały książę przenocuje w swoich komnatach, jaką ucztę wyprawi... - rozmarzyła się – Takie książęce łoże musi być wygodne, a potrawy, lejące się strumieniami wino... - westchnęła na tę myśl, humor nieco się jej poprawił
Pierwszy rzut oka na zamek już pokazał jak bardzo zagalopowała się w swoich życzeniach. Ruina nie wyglądała imponująco jakkolwiek ktoś pobłażliwie do sprawy by nie podchodził, mogła powiedzieć śmiało, że widywała o wiele okazalsze rezydencje należące do osób o niższym statucie niż persona, przed którą mieli stanąć. W tej chwili po raz pierwszy zaczęła mieć wątpliwości czy gra jest warta świeczki, wolała nie zostać na lodzie z kilkoma nowymi bliznami i pustą sakiewką, o ile w ogóle przeżyją. Jej ciekawość wzbudzili zielonoskórzy, przyglądała im się przez dłuższą chwilę dyskretnie, z niepewnością. Oswojeni i nieagresywni. Ciekawe...
Bez słowa zasiadła przy stole, a w głowie pojawiły się znów natrętne wspomnienia, które z upartością osła wypychała do najczarniejszych czeluści nieświadomości. Mimo to ciężko było powściągnąć wieloletnie nawyki. Nałożyła sobie nieco jadła na talerz („pamiętaj, nie jedz jak prosiak! Zawsze możesz brać dokładkę!”) i sięgnęła po sztućce („Na bogów, dziewczyno, nie tak łapczywie i nie jedz paluchami! Każda, zaprawdę, każda potrawa nadaje się do jedzenia sztućcami!”).
- Księżniczka... Miałeś rację, to wszystkich demonów, szkoda, żeś mi młodego księcia nie wywróżył, też bym mogła wtedy wykazać entuzjazm – zażartowała.
Przysłuchiwała się księciu i swoim towarzyszom wsuwając do ust małe kawałki pieczeni odcięte nożykiem
- Dwieście to spora kwota, ale jak już Jorrah zwrócił uwagę potrzebujemy przygotować się do tej wyprawy, szczególnie, że mamy walczyć z czarnoksiężnikiem. Rozumiesz, panie, amulety ochronne, inne tego typu rzeczy to nie są tanie inwestycje, niestety jednak konieczne – zaczęła powoli – Myślę, że uczciwym byłoby, gdybyś, pokrył także koszty wstępne naszej pracy, a jeśli misja się powiedzie małe poletko i młyn na rok w ramach wdzięczności też nie będą złym pomysłem, bo przecież... - nalała sobie wina do kielicha – Cnota księżniczki nie zna ceny. A jak wiadomo wielu mężczyzn po szlakach podróżuje i za pięknymi kobietami się rozgląda – uniosła naczynie toastując mężczyźnie i upiła łyk
__________________ "Wczoraj wieczór myślałem o ratowaniu świata. Dziś rano o ratowaniu ludzkości. Ale cóż, trzeba mierzyć siły na zamiary. I ratować to, co można."
A. Sapkowski
Ostatnio edytowane przez Erissa : 23-07-2014 o 12:48.
|