Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2014, 10:41   #22
MrKroffin
 
MrKroffin's Avatar
 
Reputacja: 1 MrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputację
I stało się, co miało się stać. W końcu, po kilku durnych dyskusjach, ruszyliśmy się do czegoś konkretnego. Odebrałem swój ekwipunek, założyłem zbroję i miecze. Sprawdziłem, czy zostały wszystkie eliksiry. Zresztą, nawet jeśli ktoś wpadł na ten głupi pomysł, by moje fiolki zatrzymać, nie nacieszy nimi zbyt długo. Jeśli sam wypije zawartość – zginie, a jeśli sprzeda komuś jako miłosny eliksir, to rzeczony kochaś szybko uwolni się od nieznośnego ciężaru uczucia. W obu przypadkach będzie to korzystne dla świata.

Zamieszanie, które powstało wokół koni nie zainteresowało mnie zbytnio. Ja mam znak Aksji, niech oni się martwią. Fakt jednak, że nasz pracodawca zapewnił nam takie wierzchowce skłaniał do przemyśleń, a jeszcze bardziej do nich zachęcała rozmowa na boku między magiczką z Vicovaro i Vernonem Roche’m. Cóż, jeżeli taką mamy tworzyć drużynę, która nawzajem na siebie kapuje, to ciężka to będzie wyprawa. A pewny byłem, że wiedźma tylko po to tam była, by swoje konszachty z Roche’m zacieśnić, tudzież pogłębić… wszystko jedno, potwierdzało to jeno moje twierdzenie, że czarodziejki to kurwy bez krzty honoru, które tylko czekają, by wbić ci nóż w plecy, gdy jesteś im niewygodny lub wysłużyć się tobą do powiększenia swoich wpływów. Cesarz miał rację, że pozbawił je władzy. To była jego kolejna wspaniała decyzja. Zresztą, jak podejrzewałem, wiedźma owa uciekła z Nilfgaardu pewnikiem jedynie po to, by siać ferment u Nordlingów. I bardzo dobrze. Jeżeli są takimi idiotami, by sobie na to pozwolić, potwierdzi to tylko nieodzowność zwycięstwa Cesarstwa.

Stałem spokojnie, spoglądając na konie. Karego wezmę, pomyślałem. Ot, taka chwilowa fanaberia. Czekałem na zakończenie tej sprawy. Jak widać, trzeba było się mieć na baczności. Z drugiej strony, nagle zatęskniłem za tymi prostymi mieszczuchami, z którymi trzeba było targować się o każdy floren za ubicie utopca. Oni przynajmniej byli szczerzy, jak który chciał w pysk cię zdzielić, to robił to bez żadnego zastanowienia. Tutaj, w wywiadzie, sprawa miała się zgoła inaczej i trzeba było pozostawać bez przerwy czujnym. Ech, nienawidzę szpiegów.
 
MrKroffin jest offline