Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-07-2014, 18:00   #21
 
Erissa's Avatar
 
Reputacja: 1 Erissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputację
Kazali nam zabierać swoje rzeczy i ruszać, więc na co było czekać? Miałam świadomość, że im prędzej znajdziemy się w drodze tym ja szybciej dosięgnę swego celu. Niemal czułam już rozkosz zwycięstwa, cudowne podniecenie towarzyszące dreszczykowi oczekiwania i choć próbowałam podejść do wszystkiego na chłodno i powściągnąć swoje emocje... nie było to łatwe. Poza tym nie chciałam też odmawiać sobie tej słodyczy, od dawna nikt ani nic nie budziło we mnie takiego ognia, żaden mężczyzna nie był w stanie wywołać burzy swymi zabiegami, a gdy teraz wreszcie okazało się, że wciąż potrafię odczuwać ekscytację...
Odebrałam swój ekwipunek bez większej uwagi, to co najważniejsze miałam, pozostałe rzeczy pakowane były raczej na sztukę, potrafiłam się bez nich obejść. Wciąż myślami krążyłam gdzie indziej, na pół obecna, na pół oddalona, lecz radośnie buzująca w moich żyłach adrenalina dawała chęci działania, czułam się jak rozpiera mnie energia, a każda sekunda przestana w miejscu wydawała się straconą wiecznością.

***

Wysłuchałam słów Vernona odnośnie koni. Faktycznie, coś się tu nie zgadzało, były zbyt płochliwe, a później jeszcze... te juki... Zmarszczyłam brwi wsłuchując się w siebie, w to tajemnicze uczucie. Intuicja rzadko mnie myliła, więc z pewnością coś tu było. Tylko co?
Szlachcic odezwał się zwracając uwagę na jedną z rzeczy, która wzbudziła moje wątpliwości. Więc nie tylko ja to zauważyłam. Pokiwałam głową zgadzając się z nim. Testowanie, z tego co słyszałam o Vernonie, było prawdopodobne, pracował przecież tylko z profesjonalistami i nie mógł pozwolić sobie na drobne wpadki. Choć... kto wie? Każdy ma gorsze dni. Słysząc wypowiedź Mariny na temat nazewnictwa koni zagryzłam lekko wargę by się nie zaśmiać, więc taktownie odwróciłam głowę wywracając oczami, poprawiłam skórzane rękawice i westchnęłam cicho. Mogliśmy gdybać i zastanawiać się o co chodzi, ale ja nie zamierzałam stracić okazji na spotkanie Białego Wilka tylko dlatego, że ktoś czegoś nie dopilnował. Czekałam długo na sposobność odbycia takiej podróży i choćbym miała doczołgać się naga i samotna do wiedźmina, to bogowie mi świadkami, byłam gotowa to zrobić.
- Panie Roche? - odezwałam się spokojnie, ale zdecydowanie, próbując jednocześnie nie sprowokować go do kolejnego wybuchu - Wiem, że to nie jest może i najlepszy moment, ale... mogę na słówko?
Skinął głową, wzdychając. Odwróciłam się chcąc odejść, gdy zauważyłam zachowanie jednego z koni, który spłoszył się nagle. Pokręciłam głową i ruszyłam
- Słucham – powiedział, gdy byliśmy już poza uszami reszty, widać było, że silił się na spokój. Ta jego impulsywna, wybuchowa natura... Pewnie była to kwestia nerwowej pracy, ciągłej presji. Chyba dawno nie miał kobiety, ta by go łatwo zrelaksowała. Spojrzałam uważnie na naszego dowódcę
- Wydaje się, że lubisz, panie, proste żołnierskie słowa więc i nie ma co robić wstępów - nie spuszczałam z niego wzroku - Albo nas dość mozolnie testujesz by sprawdzić czy się nadajemy, albo ktoś od samego początku się na nas zasadza - pokręciłam głową - W drugim przypadku musimy bardziej uważać, a w pierwszym... cóż, chyba zdaliśmy. Jak inni zauważyli konie się nie nadają zupełnie, zaś pana juki - pokazałam miejsce oczami - Sam pan je przeszuka czy mam wyręczyć? Bo z całym szacunkiem, nic w nich dobrego nie ma, a szkoda by było, gdyby wylazły z nich jakieś problemy w czasie misji
Skinął głową
-Jakie konie są to i ja wiem, bez tego szlachetki – prychnął - Zależy nam na prędkości. Mundury zapewnią nam nietykalność, żaden bandyta, nawet najdurniejszy nie zaryzykuje ataku, a więcej jak bandyci nam póki co nie grożą. Głupio jednak mówić takiej Marinie o tym, bo widać, że jedyne o czym myśli to o mundurach - patrzył na mnie przenikliwie - Nie, nikt się nie zasadza, ale pewniej będziecie się czuć...czulibyście się, wiedząc i wierząc w to, że konie nie są płochliwe. Są za to piekielnie szybkie
- Rozumiem to doskonale, ale oni zaczynają coś przeczuwać – westchnęłam cicho. Chyba jednak miał nas za umysłowych półgłówków skoro myślał, że tego nie zauważymy - Może im pan wyjawić prawdę, albo... razem możemy ich przekonać do wspólnie ustalonej wersji, a wiecie panie lub nie, ale potrafię być bardzo... przekonująca - uśmiechnęłam się lekko - Nurtuje mnie jednak kwestia juków. Wyczuwam z nich coś niedobrego.
- No tutaj nie mam niespodzianek, więc możliwe, że przypadkowo coś wyczuwasz. Z moich juków, albo ich... - zamyślił się - Dobrze, na razie niech to pozostanie między nami, wszystko. W tamtej karczmie, po drodze będzie można odpocząć, a przy okazji będziesz miała moje błogosławieństwo by przeszperać juki, najpierw moje, później w miarę możliwości resztę - wskazał głową na wiedźmina, później na Marinę - Może któreś z nich jest temu winne?- zamyślił się - Temu przeczuciu? Twoje dane – spojrzał znów na mnie - Były...dość niepełne, więc pozostaje mi się domyślać kim jesteś i jakimi umiejętnościami dysponujesz.
Uśmiechnęłam się lekko, porozumiewawczo
- Mój cel jest tutaj zbieżny zupełnie z twoim, panie Roche, więc mnie akurat w żadnym razie obawiać się w kwestii wykruszenia albo robienia problemów nie musisz - zapewniłam go - Zaś co do... bliższego poznania... - przesunęłam po nim wzrokiem i przekrzywiłam zalotnie głowę - Oraz szczegółów naszych priorytetów... rozmówimy się w karczmie. Przeszukując... - uśmiechnęłam się zalotnie - ...juki oczywiście. W sprawie koni mam propozycję...
Odwzajemnił uśmiech, nie wiedziałam tylko czy poczuł się mile połechtany, czy grał, a może po prostu lubił być kokietowany lub uwodzony? Raczej nie uchodził za kobieciarza. Żyjący tylko swoją pracą Vernon Roche, jak ciężko mi cię rozgryźć, mój drogi...
- Słucham pilnie, cóż to za propozycja? - spytał
Spojrzałam na niego tajemniczo i poprawiłam fałdy koszuli
- Bardzo prosta – szepnęłam uwodzicielsko

***

Odwróciłam się do niego tyłem wracając do reszty, a biodra lekko poruszały się na boki w takt kroków i falującego długiego płaszcza. Byłam zadowolona z siebie. Bardzo zadowolona, a przyjemny głosik zapewniający, że nasza misja się powiedzie stał się głośniejszy. Stając w grupie popatrzyłam jeszcze na Vernona. Jakże byłam ciekawa co działo się teraz w jego głowie, za kamienną twarzą niewyrażającą żadnych emocji. Odrzuciłam włosy z ramienia przyznając się przed samą sobą, że zaczynał mnie bardzo intrygować. Jeszcze cię rozgryzę, Vern.
 
__________________
"Wczoraj wieczór myślałem o ratowaniu świata. Dziś rano o ratowaniu ludzkości. Ale cóż, trzeba mierzyć siły na zamiary. I ratować to, co można."
A. Sapkowski
Erissa jest offline  
Stary 24-07-2014, 10:41   #22
 
MrKroffin's Avatar
 
Reputacja: 1 MrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputację
I stało się, co miało się stać. W końcu, po kilku durnych dyskusjach, ruszyliśmy się do czegoś konkretnego. Odebrałem swój ekwipunek, założyłem zbroję i miecze. Sprawdziłem, czy zostały wszystkie eliksiry. Zresztą, nawet jeśli ktoś wpadł na ten głupi pomysł, by moje fiolki zatrzymać, nie nacieszy nimi zbyt długo. Jeśli sam wypije zawartość – zginie, a jeśli sprzeda komuś jako miłosny eliksir, to rzeczony kochaś szybko uwolni się od nieznośnego ciężaru uczucia. W obu przypadkach będzie to korzystne dla świata.

Zamieszanie, które powstało wokół koni nie zainteresowało mnie zbytnio. Ja mam znak Aksji, niech oni się martwią. Fakt jednak, że nasz pracodawca zapewnił nam takie wierzchowce skłaniał do przemyśleń, a jeszcze bardziej do nich zachęcała rozmowa na boku między magiczką z Vicovaro i Vernonem Roche’m. Cóż, jeżeli taką mamy tworzyć drużynę, która nawzajem na siebie kapuje, to ciężka to będzie wyprawa. A pewny byłem, że wiedźma tylko po to tam była, by swoje konszachty z Roche’m zacieśnić, tudzież pogłębić… wszystko jedno, potwierdzało to jeno moje twierdzenie, że czarodziejki to kurwy bez krzty honoru, które tylko czekają, by wbić ci nóż w plecy, gdy jesteś im niewygodny lub wysłużyć się tobą do powiększenia swoich wpływów. Cesarz miał rację, że pozbawił je władzy. To była jego kolejna wspaniała decyzja. Zresztą, jak podejrzewałem, wiedźma owa uciekła z Nilfgaardu pewnikiem jedynie po to, by siać ferment u Nordlingów. I bardzo dobrze. Jeżeli są takimi idiotami, by sobie na to pozwolić, potwierdzi to tylko nieodzowność zwycięstwa Cesarstwa.

Stałem spokojnie, spoglądając na konie. Karego wezmę, pomyślałem. Ot, taka chwilowa fanaberia. Czekałem na zakończenie tej sprawy. Jak widać, trzeba było się mieć na baczności. Z drugiej strony, nagle zatęskniłem za tymi prostymi mieszczuchami, z którymi trzeba było targować się o każdy floren za ubicie utopca. Oni przynajmniej byli szczerzy, jak który chciał w pysk cię zdzielić, to robił to bez żadnego zastanowienia. Tutaj, w wywiadzie, sprawa miała się zgoła inaczej i trzeba było pozostawać bez przerwy czujnym. Ech, nienawidzę szpiegów.
 
MrKroffin jest offline  
Stary 02-08-2014, 11:11   #23
 
one_worm's Avatar
 
Reputacja: 1 one_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputację
Wszyscy zauważyliście, że Vernon z wściekła minął ruszył do stajni prowadząc konie. Grał? Chciał się was pozbyć? Ciężko było określić, tym bardziej, iż istotnie mógł być to swego rodzaju test, który miał na celu nic innego jak sprawdzić waszą czujność. Złość na jego twarzy, która malowała się tak widocznie, mogła ostatecznie być udawana. Czy szpiedzy wszelkiej maści nie powinni być też doskonałymi aktorami? Na pewno za to nie powiedział słowa, tylko zniknął w rzeczonej stajni, razem z Miriel.

Po chwili wrócili z samymi czarnymi końmi. Widać, że wymienili je na inne, co dziwnym nie było- stajnia była dość spora i pełno w niej było koni, raczej pustkami nie mogła świecić, prawda?


- No dobrze- - Rzekł Vernon wskakując na swojego wierzchowca- Nie ma sensu stać tutaj, trzeba jak najszybciej ruszać. Nie muszę wam przypominać, że rozmowy na temat tego gdzie i po co zmierzamy nie są dobrym pomysłem, prawda? Przynajmniej z obcymi ludźmi...-Nie czekając na nic, wszyscy wskoczyliście na swe wierzchowce, wszystkie kare co w połączeniu z mundurami wyglądało dość oficjalnie i rzucało się w oczy. Z drugiej strony, Vernon mógł mieć niegłupi pomysł, żeby tak postąpić, bo czy sam nie mówił, że lepiej będzie, jeśli będziecie na terytorium Temerii widoczni? Zapewne miał świadomość, że byle obwieś z widłami, dumnie mianujący się bandytą, najczęściej przez duże B nie będzie na tyle głupi, by zaczepiać jeźdźców i tym samym was opóźniać, a o czas się rozbiegało w tym wszystkim.

Wyjechaliście co koń przez bramę, zmierzając ku rzeczonej karczmie- do Kogucika. Trakt był ładnie wyjeżdżony, nie musieliście obawiać się tego, że jeżeli coś was opóźni to będzie stan dróg. Chociaż to działało na waszą korzyść, choć też i zapewne na korzyść Merigold jak i Geralta z młodą królewną.
Słońce przyjemnie ogrzewało was swoimi promieniami, a wiatr chłodził. Gdyby nie misja, można by uznać, że jest to bardzo miła i sympatyczna przejażdżka grupy przyjaciół, a nie polowanie i pościg. Noi widoki. Dość szybko miasto zniknęło z waszych oczu, a przed wami ukazały się pola skąpane w słońcu, a dalej jeszcze ściana drzew, gdzie zaczynał się las.
Niebo było cudownie bezchmurne, jedynie kilka białych obłoków przesuwało się leniwie, nie zwiastując żadnych deszczów czy burz.

Wasza podroż mijała dość bezpiecznie, nawet gdy wjechaliście w las, pomiędzy drzewa, było widać, iż jest niebezpiecznie, lecz was to niebezpieczeństwo nie dotyczyło. Srebrny Kruk nawet jadąc widział wiele doskonałych miejsc na zasadzkę, a także, jak się zdawało i na ile z konia mógł dostrzec, ślady zasadzek. Tak, na tych traktach bywało niebezpiecznie, choć najpewniej głównie po zmroku...



Zmroku który właśnie nadchodził. Słońce które przybierało coraz to nowsze odcienie pomarańczowego koloru rzucało długie światło na was, a wy zaś długie cienie. Można by powiedzieć, że w konsekwencji tego, iż jechaliście posiadając słońce z lewej strony. Całość prezentowała się dość majestatycznie i bez problemu można by uwierzyć w te wszystkie potwory w lesie, jakie grasują. Nie, żeby potworów nie było, po prostu wydawało się, że co krzak, czai się Leszy, a co wzniesienie gdzieś dalej, znajduje się zapomniany dwór myśliwski lub cmentarz po jakiejś osadzie, gdzie niepodzielnie rządzi albo strzyga albo bruxa. Nawet i można było uwierzyć w to, że gdzieś tam. Nawet można było przysięgać, że po zmroku lub chwilę przed nim, na ostatnie sekundy z pomiędzy drzew wyjdą bobołaki.

Abdel Był niemal tego pewny. Widziałeś, jak ten piękny zachód i majestatyczny w swym blasku jest tylko i wyłącznie złudzeniem. Tu nie było bezpiecznie i jeśli gdzieś w pobliżu jest karczma, o której mówił Vernon to musi być dobrze obwarowana. Widziałaś to, czego inni dostrzec nie potrafili, z racji bycia myśliwym, łowcą, który poluje na to, co dla reszty jest właśnie potworem, co jest zwierzyną, coś co poluje na ludzi. Ślady na drzewach, które dla reszty były niewidoczne lub przez resztę były ignorowane wskazywały, jak widziałeś, że coś ostrzyło sobie o te drzewa pazury i nie był to niedźwiedź. Wilkołak? Być może, jednak jadąc konno nie mogłeś być przekonany na pewno. Ostatecznie, nawet i ten owiany sławą Geralt, jakkolwiek nie byłoby przesadzony w opowieściach, nie był na pewno w stanie ocenić co grasuje w głuszy, widząc jedynie obdrapane drzewa. Jadąc konno.



W końcu, gdy ostatnie promienie słońca chowały się gdzieś w tyle, daleko od was, za horyzontem...dostrzegliście jasne światła przy drodze. Tak, było cudownie je widzieć, jasne, pełne życia... Po kilku chwilach usłyszeliście gwar rozmówi podjechaliście przed mur, pod bramę. Mur dość wysoki, dość gruby i solidny. Raczej nie po to by powstrzymywać potwory, raczej po to, by odpierać ataki bandytów, gdyby pokusili się przypuścić atak na takich podróżujących kupców.

Strażnik widząc was, otworzył błyskawicznie bamy, co nie świadczyło najlepiej ani o nim ani o tym przybytku, choć...może wiedział, że ktoś ma się o tej porze pokazać i jak miał wyglądać? A wtedy faktycznie mógłby bez szemrania otworzyć bramę.
Wjechaliście do środka, na mały jakby dziedziniec. Waszym oczom ukazała się piękna karczma i kawałek dalej stajnie oraz miejsce na wozy kupieckie lub jakiekolwiek inne. Nawet stały jakieś dwa wozy, a w stajni pasły się konie, pięć sztuk. Dwa kare, jak wasze i jakieś inne, dwa gniade i jeden kary przydymiony.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=2s5BjJkPfos[/media]

- Dobrze, weźcie mojego konia i odstawcie do stajni, wasze też. Idę zobaczyć czy jest tam osoba, której wyczekuję. Zamówię też pokoje na noc i jakąś strawę, podobno doskonałą dziczyznę wraz z piwem tutaj podają- Rzekł z wyraźną ulgą, albo wam się tylko wydawało..Choć po całym dniu w siodle każdy miałby wymalowaną ulgę na twarzy o ile ni ma stalowego tyłka.
Do waszych uszu dobiegała muzyka, słyszeliście też i gwar ludzi, gości.
Było trzeba przyznać, że chciało rzucić się wszystko i po prostu jak się stało to iść do środka, gdzie zapachy i dźwięki kusiły i nęciły.
 
__________________
Do szczęścia potrzebuję tylko dwóch rzeczy. Władzy nad światem i jakiejś przekąski.

Ostatnio edytowane przez one_worm : 03-08-2014 o 10:30.
one_worm jest offline  
Stary 06-08-2014, 13:23   #24
 
Dragor's Avatar
 
Reputacja: 1 Dragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłość
Jechałem zgarbiony rozgadując się na boki. Droga aż się prosiła o zasadzkę, a nawet były ślady takich. Prawie spodziewałem się że zza krzaków wyskoczy jakaś banda zbirów i zażąda złota za życie. Z drugiej strony wyglądaliśmy jak zorganizowana grupa, może przednia straż. Nie lubię mundurów ale tym razem byłem za nie wdzięczy. Ktoś kto siedzi w krzakach i obserwuje drogę z pewnością dwa razy zastanowi się za nim zakatuje. Kto normalny atakuje grupę żołnierzy? Ktoś kto ma mało do stracenia, jest zbyt pewny siebie, albo jest zwyczajne głupi. Z każdym takim przypadkiem jakoś by sobie poradzili, ale nie uśmiechała mi się strzała w plecy.
- Mam wrażenie jak by ktoś wymalował mi tarcze strzelniczą na plecach - odezwałem się na głos. - Teraz testujemy czy umiemy unikać zasadzek i lecących, ostrych rzeczy w naszym kierunku, czy jak?
Głupi dowcip, ale poprawił mi humor. Zmrok tymczasem zaczął się niebezpiecznie zbliża i miałem nadzieję iż jesteśmy bliżej niż dalej.
Widok karczmy z pewnością przyniósł mi ulgę. Poczułem się jeszcze lepiej gdy usłyszałem że impreza w środku już się rozkręca. Marzyło mi się piwo i coś smacznego do jedzenia. A miła dziewczyna serwująca wyżej wymienione rzeczy sprawiła by mi jeszcze większą przyjemność.
- Co za typ - powiedziałem gdy Vernon wlazł do karczmy. - Żreć powinien nie dostać jak się koniem zajmować nie chce.
Wygramoliłem się z siodła i poszedłem do porzuconego kargo rumaka.
- Choć brzydalu, rozsiodłamy was obu i nakarmi, bo jak na razie to największą robotę odwalacie wy.
Nie obchodziło mnie czy nasz dowódca nas usłyszał. Trzeba szanować konie, bo to żywe stwory i mają prawo otrzymać coś za swoją robotę. Takie w końcu są, służą, a w zamian niewiele im potrzeba.
Zaprowadziłem oba koniki do stajni, rozsiodłałem je i rozwiesiłem derki, by mogły spokojnie schnąć. Po zdjęci ogłowia wytarłem spocone boki zwierząt czystą słomą i każdego poklepałem po karku i podrapałem między uszami. Zadbałem by miały co jeść i czy woda była dostępna. Reszta niech sama zadba o swoje wierzchowce.
Gdy skończyłem ruszałem do drzwi karczmy. Nie miałem się zamiaru spić, ale chętnie wypiję trochę, od tak na lepsze spanie.
 
__________________
Gallifrey Falls No More!
Dragor jest offline  
Stary 09-08-2014, 19:25   #25
 
one_worm's Avatar
 
Reputacja: 1 one_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputację
Weszliście do karczmy, gdzie miła muzyka dobiegła waszych uszu. Widać było Vernona, który rozmawiał z kimś, gdzieś dalej. Facet z którym prowadził dialog był niski, chudy jak patyk i sprawiał wrażenie zmęczonego czy to życiem czy czekaniem....nie było czuć od niego zmęczenia fizycznego, to był inny rodzaj zmęczenia, zmęczenia psychicznego. Może też był szpiegiem i to była jego rola? A może właściwie spłacał dług? Tego wiedzieć nie mogliście, przynajmniej jeszcze.


Generalnie karczma była jasno rozświetlona, a miłe zapachy wypełniały ją całą. Widać było, iż właściciel pilnował potraw, by się nie przypalały, a atmosferę umilał występ jakiegoś Barda, który pociągał za struny lutni przygrywając cicho. To było dość miłe połączenie z niewielką w sumie ilością gości jak na taką dużą salę.

Salę, która była udekorowana na sposób typowo myśliwski, sugerujący, iż właściciel uczestniczył w niejednym polowaniu. Ozdobione skóry ściągnięte ze zwierząt, do tego trofea w postaci głów zwierząt przyczepionych do ściany... Tak, to sprawiało ogólne wrażenie obycia na polowaniach.
Usiedliście tymczasowo przy jednym stole i jak znikąd pojawiła się miła dziewczyna w blond włosach i miłymi dla oka krągłościami. Jej tunika zasłaniała co trzeba, jednak nie pozostawiała wątpliwości co do słodkości czających się pod nią
- Witajcie zacni goście!- Powiedziała z uśmiechem- Polecam wam piwo, dziczyznę oraz chleb! Dla zainteresowanych i odważnych, ww piwnicy znajduje się mała rozrywka, gdzie gra się w kościanego pokera oraz można walczyć na pięści!- Dziewczyna rzuciła to zachęcającym tonem. Vernon nadal rozmawiał z tamtym człowiekiem, nie patrząc nawet w waszą stronę.
 
__________________
Do szczęścia potrzebuję tylko dwóch rzeczy. Władzy nad światem i jakiejś przekąski.
one_worm jest offline  
Stary 20-08-2014, 19:51   #26
 
Erissa's Avatar
 
Reputacja: 1 Erissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputację
Czuć było, że od chwili, gdy odeszłam z Vernonem atmosfera zdecydowanie się zagęściła, jednak nie miałam póki co ochoty tłumaczyć się z każdego kroku, szczególnie, że nie czułam, iż to, co zrobiłam było w jakimkolwiek stopniu nieodpowiednie, przeciwnie, wspomogłam naszą sprawę. Pogładziłam swojego wierzchowca uspokajając go, dając mu się przyzwyczaić do siebie. Nasza podróż jak i czekające na jej końcu zadanie nie należały do łatwych, a od samych koni także zdecydowanie wiele zależało
- To co, trochę się ze sobą pomęczymy, hm? - spytałam z uśmiechem i wskoczyłam na siodło.

***

Na koniu poruszałam się lekko i z gracją, miałam nie tylko wprawę, ale przede wszystkim czerpałam z tego przyjemność, czy coś może zastąpić miłe uczucie rozwiewającego włosy wiatru? Tego poczucia wolności, które zdaje się emanować i zapewniać, że możesz teraz zrobić zupełnie wszystko na co masz ochotę? Cieszyłam się tym przez chwilę... ale wszystko co dobre szybko się kończy. Las, do którego wjechaliśmy wydawał się... złowieszczy, a sam wiedźmin niespokojny, czujny. Widząc owy fakt zastanawiałam się tylko, czy to tylko naturalna, wyuczona ostrożność, czy może podejrzewa, że coś tu może na nas czyhać... Z drugiej strony walka z prawdziwym potworem na miły początek przygody wydawała się podniecającą perspektywą. Na wszelki wypadek sama wyzbyłam się swojej wcześniejszej beztroski i odrobinę uważniej przyglądałam się temu, co nas otaczało.

***

Migotanie z oddali przyciągnęło moją uwagę. Na początku nie byłam pewna co to takiego, dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że oto dotarliśmy do naszego celu. Karczma wydawała się miejscem bezpiecznym... bardzo... Szczególnie mur pobudził moje rozmyślania do szybszego biegu. Czy miał on budować wrażenie bezpieczeństwa dla kupców zatrzymujących się w owym przybytku czy raczej... w tych lasach faktycznie czaiło się coś, co miejscowi woleli omijać szerokim łukiem? Wiedziałam jedno, ciekawość zazwyczaj przysparzała mi wiele kłopotów... miałam nadzieję, że tym razem obejdzie się ze mną łagodniej. Wjechałam z pozostałymi na dziedziniec i pokiwałam głową na znak, że zrozumiałam rozkaz naszego dowódcy. Gdy zniknął nam z oczu popatrzyłam na pozostałych
- Widzę, że chcąc czy nie zostałam czarną owcą naszej grupy – powiedziałam spokojnie – Nie śpieszcie się z osądami jeśli nie wiecie nawet czego dotyczą – popatrzyłam w stronę Mariny – Po prostu zrobiłam to co wy: przeanalizowałam szybko sytuację, ale ponadto zrobiłam coś więcej: spróbowałam dowiedzieć się o co faktycznie w niej chodziło i obrócić tak, byśmy mogli wszyscy zaczerpnąć jak największe korzyści – stwierdziłam znów i złapałam swojego konia za uzdę – Zazwyczaj warto najpierw zapytać nim wyrobi się opinię na jakiś temat – uśmiechnęłam się, choć może nie do końca tak przyjaźnie jak miałam to w zamiarach i wyprowadziłam swojego wierzchowca. Nie zamierzałam przejmować się jakoś specjalnie tym, co myśleli na mój temat, szczególnie, że ich bezpodstawne obelgi nie różniły się niczym od setek innych, których nasłuchałam się dość. Dodatkowo z chwili na chwilę traciłam nadzieję, że nagle zaczniemy pałać do siebie przyjaźnią... choć... kto wie? Różne historie los lubi pleść.

***

Pozostawiając konie w stajni zgodnie z nakazem Roche'a weszłam z pozostałymi do karczmy i zajęłam miejsce przy stole. Miło było się wreszcie rozluźnić po całym dniu wypełnionym niezbyt miłymi emocjami. Zapachy zachęcały, muzyka grała przyjemnie, zaś gwar panujący w pomieszczeniu poprawiał humor
- Weźmiemy prosiaka i po dzbanie piwa dla każdego, ale chyżo – stwierdziłam przeciągając się. Chyba jednak warto by było przełamać lody skoro mieliśmy stanowić zespół. Lepiej mieć za plecami przyjaciela niż wroga podobnie jak przed sobą
- Mają tutaj wiele rozrywek jak widzę – zagadnęłam mając nadzieję na jakąkolwiek dłuższą konwersację – Panie wiedźminie, nie jest pan chętny wypróbować nieco pięści w walkach na dole? - uśmiechnęłam się – Albo w kościanego pokera? Bo ja chyba jednak się skuszę, nic tak nie odpręża jak odrobina dobrej adrenaliny – przeniosłam wzrok na szlachcica – A pan? Dołączy?
 
__________________
"Wczoraj wieczór myślałem o ratowaniu świata. Dziś rano o ratowaniu ludzkości. Ale cóż, trzeba mierzyć siły na zamiary. I ratować to, co można."
A. Sapkowski
Erissa jest offline  
Stary 21-08-2014, 11:34   #27
 
Dragor's Avatar
 
Reputacja: 1 Dragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłość
- A mnie to nie zaprosisz? - spytałem udając obrażonego. - No ale jak nie to mówi się przykro i jakoś przeżuję tę głęboką ranę w sercu!
- Księżniczko, pozwolisz że ja, skromny wojak zaproszę cię na kufelek czegoś mocniejszego? - zwróciłem się do dziewczyny delikatnie chwytając jej dłoń. - Powiedz mi gdzie takie pięknie kwiaty jak ty rosną? Zwiedziłem pół świata, ale takiej urody jeszcze nie doświadczyłem - złożyłem pocałunek na dłoni dziewczęcia uśmiechając się do niej.
Lubię zgrabne dziewczęta, a ta szczególnie przypadła mi do gustu. Wiem, że bycie miłym dla klientów to jej praca, ale zawsze można spróbować. Jak się obrazi to przeprosi najwyżej. Nie raz moje zaloty kończyły się siarczystym policzkiem, lub kuflem piwa wylanym na głowie. W końcu dziewczyny też mają swoje gusta. Byłym głupcem gdybym się z tym nie pogodził.
 
__________________
Gallifrey Falls No More!
Dragor jest offline  
Stary 21-08-2014, 13:33   #28
 
Erissa's Avatar
 
Reputacja: 1 Erissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputację
Uśmiechnęłam się słysząc wypowiedź Kruka
- Sądziłam, ze raczej wolałbyś zostać z Mariną, ale jeśli jednak zdecydowałbyś się na bardziej... pasjonujące zabawy jak choćby partyjka pokera albo zakłady w walkach na pięści - uniosłam kufel w jego stronę - Radam widzieć się w twoim towarzystwie podobnie jak i pozostałych z naszej zacnej drużyny - puściłam oko
Patrzyłam jak przymila się do dziewki i zakryłam usta maskując serdeczny śmiech. Nie wiedziałam jak cała przygoda się skończy, ale nie zmieniało to faktu, że zajście znacznie poprawiło mi humor. Sama obserwowałam bacznie dziewczynę ciekawa jej reakcji.
 
__________________
"Wczoraj wieczór myślałem o ratowaniu świata. Dziś rano o ratowaniu ludzkości. Ale cóż, trzeba mierzyć siły na zamiary. I ratować to, co można."
A. Sapkowski
Erissa jest offline  
Stary 25-08-2014, 16:25   #29
 
MrKroffin's Avatar
 
Reputacja: 1 MrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputację
Jakimś cudem w końcu wyruszyliśmy. Już sądziłem, że to nigdy nie nastanie. Wsiadłem spokojnie na mojego wierzchowca, uspokoiłem go znakiem Aksji. Nasz dziwacznie dobrany konwój ruszył jakby niemrawo. Tak sobie myślę, że staniemy się prawdziwą atrakcją na wsiach, które będziemy mijać. Niewielki kordon pod rozkazami króla Foltesta, wyposażony nie tylko w konwencjonalnych żołdaków, ale też w najemnika, czarodziejkę i wiedźmina. Niebanalna grupka. Reszta moich towarzyszy wyglądała raczej niepozornie, aczkolwiek tylko najwięksi głupcy są w stanie ufać pozorom. Z autopsji jestem w stanie wywnioskować, że najbardziej niepozorni najmniej na to określenie zasługują.

Na całe nasze szczęście pogoda dopisywała. Jechaliśmy w dobrych warunkach, było dość przyjemnie. Słońce chowało się powoli za horyzont, a ja, idąc za moim zboczeniem zawodowym, zacząłem określać poziom niebezpieczeństwa panujący w tej okolicy. A gdy już skończyłem, nabrałem podejrzeń. Lata cholernej, wyuczonej monotonii nakazały mi rychło stonować swoje optymistycznie podejście. Widziałem to, czego nie widzieli inni. Pazury na drzewach. Ciężko określić do czego należały, jedyne co mogłem powiedzieć to że w tych lasach żyje coś, co ma pazury i jak widać nie zawaha się ich użyć. Tym bardziej, że zapuszcza się na trakt.

Moją ostrożność odnotowała Miriel. Zauważyłem to, zlustrowała mnie szybko wzrokiem i wyciągnęła odpowiednie wnioski. Chciałem zrobić to samo, ale nie miałem okazji, bo zaczęła się usprawiedliwiać. Najwyraźniej mądrze uznała, że niedobrze jest mieć wrogów za kompanów.

Zajechaliśmy do gospody. Obwarowana była jakby skrywała gdzieś wewnątrz całe złoto Nordlingów. Dało mi to znów do myślenia. Skoro aż tak trzeba chronić to miejsce przed głuszą, to znaczy, że jest się czego bać, a miecze trzeba trzymać blisko siebie. Jak i kompanów. Jaśnie chędożony pan nakazał nam zająć się jego koniem, jakbyśmy byli nie najemnikami, a służbą. Zignorowałem ten rozkaz, choć przyznam szczerze, że gdyby nikt nie kwapił się do wykonania go, zrobiłbym to osobiście. Dla konia, nie dla tego śmierdzącego, pyszałkowatego Nordlinga.

Weszliśmy do gospody, gdzie czarodziejka przejęła inicjatywę. Nie zwykłem odmawiać ni jadła, ni piwa, więc i tym razem nie zrobiłem wyjątku.
- Na pięści lać się nie zamierzam, coby naszej medyczce pracy nie dodawać – odezwałem się na propozycję Miriel Ale w kości pogram chętnie, bo na wiele rozrywek podczas naszej podróży się nie zanosi. Idziemy zatem? Kruku, zdecydowałeś się?

Nasza podróż nie zapowiadała się na wesołą, zatem warto by ją sobie umilić. A i dobre towarzystwo znaleźć rzecz warta zachodu. Pójdę tedy z nimi, zawsze lepiej mieć przy boku przyjaciół niż wrogów. Ale na jednych i drugich trza mieć baczenie.
 
MrKroffin jest offline  
Stary 26-08-2014, 19:44   #30
 
Dragor's Avatar
 
Reputacja: 1 Dragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłość
- Ja nad kości przekładam miłe towarzystwo - odpowiedziałem ponownie uśmiechając się do dziewczyny. - Miłe towarzystwo przepięknej damy
Ani myślałem rezygnować z uroczej dziewczyny na rzecz integracji z drużyna, a już z pewnością nie z wiedźminem. Z tego co wiem ci zabójcy potworów znają się też trochę na magii. Abdel z pewnością by oszukiwał. A ja swoją drogą cierpiałem ostaniu na dość poważny brak gotówki. Nie zamierzałem przechulać wszystkiego pierwszego dnia podróży.
Nawet nie lubię grać w kości... wolę grać w "kto ostatni padnie pod stół". W grze tej ważną role odgrywały wysoko procentowe napoje i wytrzymałość na ich ilość w organizmie.
 
__________________
Gallifrey Falls No More!
Dragor jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:00.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172