Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2014, 13:29   #10
Kawairashii
 
Kawairashii's Avatar
 
Reputacja: 1 Kawairashii wkrótce będzie znanyKawairashii wkrótce będzie znanyKawairashii wkrótce będzie znanyKawairashii wkrótce będzie znanyKawairashii wkrótce będzie znanyKawairashii wkrótce będzie znanyKawairashii wkrótce będzie znanyKawairashii wkrótce będzie znanyKawairashii wkrótce będzie znanyKawairashii wkrótce będzie znanyKawairashii wkrótce będzie znany
Lightbulb

Abishai & Dark Archon
Harep-Serap & Książe De Molay


Zaskakujące jak wielkim poruszeniem był cały ten turniej. W mieście pewnie już nikt nie spał. Sklepy w centrum były pozamykane, natomiast większość stoisk było porozrzucanych tuż przed wejściem do groty oraz z kilkanaście pawilonów na szczycie góry. Pewnie można było stamtąd oglądać poczynania wszystkich tych czempionów. Harep nie przywitał się z mężczyzną w pokoju, tak jak i on nie odezwał się do niego. Pewnie oboje wychodzili ze zrozumienia że nie było ku temu powodu. Ludzie na zewnątrz ubijali się w kupki tematyczne, po jednej stronie wykłócali się gagatki, po drugiej rządni krwi, z innej strony duchy lasów, przy znaku Czerwonych Tabliczek natomiast zbierały się maszkary. Już z dala Harep dostrzegł kolejnego członka grupy. Wydawał się być starej daty, z pozoru uprzejmy i pogodny, choć jakiś zagubiony i niedomyślny, mało kto z nim rozmawiał. Martwy rycerz o egzotycznych ornamentach na własnej zbroi i sporej ilości czarek i różnych z pewnością magicznych artefaktów, biło od niego czarami już na kilka metrów. Samo patrzenie na niego lekko załamywało tło za nim, choć sam może i nawet tego nie postrzegał. Gdy najemnik i ghul wreszcie stanęli twarzą w twarz, nie były potrzebne słowa. Spojrzeli na tablicę nad nimi i wyjęli swoje, były tego samego koloru.
W ruch poszły konwenanse, wystarczyła tylko godność, nie wiadomo kto zaczął ale przynajmniej kilka rzeczy wyjaśniło się na start.
-Książę De Molay – pokłonił się szlachetnie urodzony.
-Harep-Serap,.. Najemnik – dodało po chwili diabelskie nasienie.
-Hrabia Hate..rfield –dokończył ponury rycerz w obleśnej zbroi wprost z głębin oceanów.
-Severus –wtrącił krótko czarnoksiężnik o bladej cerze.
-Kazuya – zahuczał dumnym głosem samuraj w orientalnej zbroi.
Było ich wystarczająco wielu by stanowić porządną konkurencję dla pozostałych grup.
Każdy z nich starał sobie wyobrazić kim mogli być postali. Książę D Molay najwyraźniej czuł niesmak w stosunku do tak haniebnego traktowania własnej zbroi przez Hrabię, choć trudno było ocenić na pierwszy rzut oka czy była to jego wina, czy na okręcie faktycznie brakowało miejsca. Severus natomiast był jedynym który stanął tak blisko Księcia, dostrzegł najemnik, oboje cuchnęli trupem. Kazuya mierzył wszystkich swym surowym wzrokiem, i mimo że każdy z zebranych wydawał się być godnym sojusznikiem, to magia bynajmniej nie pasowała specjalnie do jego gustów, stąd trzymał Severusa na dystans, czując że mógł on mieć coś wspólnego z Księciem i jego dziwnym stanem poza grobowym. Hrabia natomiast niczym zaczarowany, wpatrywał się w Severusa i De Molaya jakby dostrzegał w nich coś więcej niż tylko sprzymierzeńców. Choć sam nie wiedział co.
Atmosfera nie była sympatyczna, jakoś żaden z nich nie pragnął niczego innego niż dowiedzenia się poco sie zebrali.
Przynajmniej wewnętrzny niepokój można było stłumić na przekąskach serwowanych przez drobnych przedsiębiorców. Kto wie czemu rozdawali jedzenie za darmo, pewnie jeśli któryś z nich zostanie sławny, później sprzedawca ten mógłby się pochwalić swoimi przepysznymi pasztecikami które zapewniły mu zwycięstwo. Powód był dobry jak każdy inny, oby tylko mogli się najeść. Hrabia bez oporów pochwycił pierwszy lepszy smakołyk i wsadził go sobie w otwór w zbroi najbliższy ust. Kazuya także nie żałował sobie podarunków. Sympatyczność twarzy Księcia w krótkim czasie także przywiodła ku niemu różnych ochoczych sprzedawców, choć próbki które mu podstawiali pod nos raczej nie należały do łatwych do spożycia. Najwyraźniej sądzili że większość podróży przebył w trumnie. Nietoperze i szczury na patykach, zamiast pysznego steku albo żeberek. Ludzie w tych stronach doprawdy nie mieli gustu.

Dobrze zatem że gong przestał bić, zawodnicy byli wzywani do przekroczenia groty i udania się na pola. Pośród zebranych wybiegali mali kurierzy z wysokimi czapeczkami o połowie wysokości. Trudno było przeoczyć jak pędzili, gadając coś po swoim języku i wskazując na kolor który mieli na czapeczkach.
-Chyba chce byśmy się z nim udali –analizował Samuraj, najwyraźniej rozpoznając dialekt posłańców. Z resztą trudno było nie zgadnąć skoro inne grupy robiły to samo ze swoimi posłańcami.
Powoli grupy zaczęły sie wymijać. Harep dostrzegł znajomego mu Sir Ruperta, i małą mniszkę. Gdzieś także w tłumie usłyszeć można wybuchowy śmiech Lighto , choć jego uwaga była skupiana na wyszukiwaniu innych osób. Pośród ludzi znajdowali się też wojownicy pustyń, ich ubiór przypominał lekko postać z ich snów. Książę natomiast dostrzegł i znajomego malca któremu podarował mysz na patyku. Gdzieś pośród tłumu także śmignął jakiś szaman ozdobiony kurzymi piórami. Choć niezdarne potknięcie Żabiego Króla (jak go nazywano) przysłoniło Harepowi widok szamana. Jego natomiast szybko pochwyciła promienna Jupiter
-Nic ci nie jest? -spytała.
-Nie. Dziękować, kiepsko widzę w tej zbroi.
-Uważaj na siebie Żabi Królu.
-Eh.. dziękować. –podziękował z goryczą Żabi Król, jakby rozgoryczony że przydomek który mu nadano zachował się, mimo starań aby jego sześcioczłonowe imię zostało spamiętane.


Gdy w końcu przekroczyli grotę, po drugiej stronie faktycznie rozpostarły się pola. Wręcz doliny kwiatów, nad którymi wisiała gęsta fioletowa mgiełka. Posłańcy ustawili się przed polami, rozpościerając dłonie tak by zebrani wiedzieli że nie mają wychodzić za nich. Dopiero gdy każda grupa była oddzielona od kolejnej przynajmniej 50 metrami, tworząc wokół doliny okrąg w którym centrum znajdował się monument na którym szczycie wisiał most do wyjścia na samym najwyższej wysokości otwartej jaskini w której się znajdowali. Wtedy ktoś na samym szczycie jaskini zamachał flagami. Światło dochodzące ze szczytu raziło oczy, ale ci z dobrym wzrokiem dopatrywali się trybun na na samej górze, z ludźmi bardzo szybko zapełniającymi je, z różnymi flagami pewnie w ich języku mówiącymi coś w stylu „Dalej Pomarańczowi!” albo „Biali Rządzą!” bądź „Zgińcie Czerwoni” przynajmniej taka myśl przelotnie trafiła do mrocznego umysłu Hrabiego, który jako jedyny z grupy nie wydawał się emanować entuzjazmem do wyzwania.
Po chwili posłańcy zaczęli rozwijać synchronicznie swoje ryciny, wyczytując z trudem słowa które po chwili zaczęły być rozpoznawalne, sklejając się w sentencje i zdania. Wstęp opiewał w krótką regułkę opowiadającą o tradycji jakiegoś tam bóstwa, oraz paktu czy czymś tam, innymi słowy przedstawianiu osoby odpowiedzialnej za turniej, oraz umowy słownej w której to zebrani zrzekają się roszczeń w kwestii uszczerbku na zdrowiu po podjęciu się wyzwania.
Piątka zebranych zerkała niepewnie po sobie, zanim posłaniec nie przeszedł do zasad i celu wyzwania, a także samej nagrody.
-Macie dotrzeć wszelkimi sposobami na szczyt, jako grupa i dostarczyć swoje tabliczki.
W zamian zostaniecie sowicie nagrodzeni przez cesarza w podarunki które z pewnością przydadzą się wam w kolejnym wyzwaniu, jak także zaproszeni na ucztę z samym Cesarzem. Zadanie zostanie niezakończone jeśli tylko część grupy dotrze na szczyt. Tabliczkę można podarować kolejnemu uczestnikowi tylko za zgodą, bądź wyeliminowaniem go z drużyny. Kradzież tabliczki innego uczestnika równa się z zablokowaniem owej grupy przed dokończeniem wyzwania. W przypadku kradzieży tabliczek, jeśli jej właściciel nie zjawi się by ostatecznie wyzwać osobe która obecine posiada jego tabliczkę, osoba posiadająca więcej niż jedną tabliczkę zyska większą nagrodę.
Wraz ze wzejściem słońca i dotarciem na szczyt Góry Io, rozpocznie się wyzwanie.


Posłaniec ustąpił miejsca tak jak dziesięciu innych na horyzoncie przy innych grupach. Jeden osobnik z grupy wyskoczył natychmiast zanim światło padło na szczyt monumentu. Nikt nie starał się go powstrzymać. Jego grupa wystrzeliła za nim, wbiegając na pola. Po czym na oczach wszystkich zaczęli zwalniać, widząc że nikt nie biegnie z nimi.
Pośród widzów na trybunach słychać było dezaprobatę, a kilka innych grup wzbierało na głośną wrzawę.
Hrabia odezwał się zza swojego zasyfianego pancerza.
-To trucizna. Kwiaty są trujące.
Po czym Kazuya, Severus, Harep i De Molay skierowali wzrok na pędzącą grupę. Z czasem zaczynali opadać na siłach i kłaść się na ziemi. Przez długi czas nie wstawali. Wrzawa ucichła.

Kiedy tak czekali, był to idealny czas na krótką rozmowę z drużyną.
Oczywistym było że pewnie na wystawnej uczcie będą mogli przekąsić coś lepszego niż szczury na patykach, niewiadomą jednak stanowiła nagroda. Czy była warta tego wyzwania? W końcu mogą ryzykować życie o ile ktoś postanowi zabrać ich tabliczkę, bądź wyda im się stosowne okradzenie kogo innego z jego własnej.
Severus będąc bystrym człowiekiem spytał jak by się wydawało o najistotniejsze przeoczenie w zasadach.
-Czyli że nie ma tutaj pierwszego miejsca? Mamy tylko dotrzeć na szczyt?
Posłaniec milczał. Kazuya widać był pretendentem na lidera, był pewien swego i miał w sobie pewien splendor osoby prowadzącej.
-Panowie, chciałbym na móc na was polegać gdy przyjdzie taka pora. Zdaje się że powinniśmy się osłaniać. Nie znamy się jednak na tyle by wiedzieć czego możemy się spodziewać. Jeśli chodzi o mnie to możecie na mnie liczyć jeśli stanie nam na drodze jakiś kolos, powiedzmy że nie spotkałem jeszcze takiego co by oparł się memu mieczu. Wystarczy jedno porządne cięcie.
Nastąpiła krępująca cisza, po czym następny odezwał się Severus.
-Powiedzmy że i ja w tej kwestii mam coś do powiedzenia. Nie trzeba przeciwników ciąć bym odwiódł ich od swych zamiarów. - wyjął swoje iglice, jakby ich użycie wiązało się z jakąś kontrolą.
Hrabia lekko zniechęcony w końcu wydusił z siebie kilka słów.
-Moją specjalizacją jest... -szukał odpowiedniego słowa, ale jego umysł jakby przeskakiwał z różnych nurtów myśli. -Poradzę sobie z każdym ciosem,.. gdy przyjdzie pora to sami zobaczycie w czym rzecz. Choć nie jest to miłe dla oka. - grupa mogła przyrzec że jego pancerz się poruszył choć nie przypominało to ruchu który normalnie wykonuje zbroja.

...

Słońce w końcu rzuciło swymi promieniami na jak by się wydawało dysk na szczycie monumentu. Ten zamigotał po czym coś zaczynało się dziać z doliną. Wielkie korzenie dotychczas zanurzone w kępach kwiatów, zacisnęły się rozsuwając jak by się wydawało załamania i podziemne korytarze. Oczom im pojawiły się ścieżki na kształt rynna albo koryt, Severus nazwał je pewnym dziwnym słowem. Pewnie był z miasta, wiedział czym były owe konstrukty. Woda wewnątrz zaczęła opadać ukazując mokre, jednak zdatne do podróży okopy, tworzące zawiłe korytarze. Wzór który tworzyły zawężał się w kierunku monumentu.
Pozostałe grupy rzuciły się do wnętrza koryt. W oddali było słychać echa innych grup, póki jednak było na tyle głucho że własne kroki wydawały się najgłośniejsze. Po chwili było słychać starcie czyichś mieczy w oddali i wrzaski. Ściany były na tyle strome że aby dostrzec Górę Io jeden musiał stanąć na barkach drugiego, pamiętając by nie wąchać wiszącej nad ich głowami fioletowej mgły.

Książę De Molay
• [Lider - ustalasz zasady jakich grupa powinna się trzymać, co jak co ale masz bynajmniej największe doświadczenie w walce w armii]
• [Dusza Towarzystwa - zagadujesz do każdego w grupie, dowiadując się czegoś o każdym z nich]
• [Tropiciel - dopytujesz się napotkanych ludzi, czy aby nie dostrzegli wampira i ghuli, wiesz dobrze że w walce z nimi jesteś najlepiej wyspecjalizowany, w końcu, zawsze to dodatkowe tabliczki i nagrody]

Harep-Serap
• [Lider - każdy wydaje się pewny siebie, jednak w grupie brakuje wspólnego głosu, wiesz dobrze że długo nie wytrzymają jeśli nie zaczną się ciebie słuchać]
• [Zwiadowca - starasz się rozpoznać ilość ludzi w grupach najbliżej położonych od swojej, mierząc swoje szanse]
• [Pozorny Darmozjad - przypatrujesz się grupie, korzystając z okazji darmowej wyżerki, chełpiąc się swoim brakiem manier, dając się poznać jako osoba na której z pewnością nie da się polegać, bo wiesz że pozory sprawiają że ludzie opuszczają gardę]
 
__________________

Ostatnio edytowane przez Kawairashii : 24-07-2014 o 13:37.
Kawairashii jest offline