Pod samą bramę miasta z piskiem opon i hamując ręcznym hamulcem podjeżdza rozwalający się
samochód. Ciężko powiedzieć jakiej był marki ale widać, że nie jedno już przeżył. Od strony kierowcy wysiadł wysoki, dobrze zbudowany młodzieniec. Pierwsze co to u tego 24-letniego młokosa rzucała się w oczy jego fryzura. Czarny irokez sterczy dumnie, a parę kolczyków jest tylko dopęłnienim obrazu. Jest ubrany w czarną skórę, które rozpięta powiewa na wietrze i ukazuje niebieski T-shirt. Oprócz tego kierowca jest ubrany w spodnie i buty wojskowe. Miał szcześćie udało mu się zdobyć cały ten ekwipunek nie dalej jak 2 miesiące temu gdy dostarczał jakąs paczkę nie daleko NY City. Natknął się wtedy na pozostałości po jakiś kadłubie olbrzymiego statku morskiego. Spodobały mu się, pasowały i były już jego.
Młodzieniec, przejechał po masce samochodu na drugą stronę, otworzył drzwi za pasażerem wyciągająć
biały worek żeglarski, który zarzucił na plecy i UZI, które założył na ramię. Podszedł do pasażera, do starszego dziadka, który wyglądał jak by zobaczył ducha. Był przerażony. Młodzieniec rzucił mu kluczyki przez okno mówiąc:
Dzięki dziadek, za podwózkę! Trzymaj się!
Poczym nie oglądając się za siebie udał się w kierunku bramy miasta. Gdy tylko zobaczył twarze strażników uśmiechnął się. Wiedział, że zrobił małe show. Lubił to.
Rzucając worek żeglarski na ziemię pozwolił się przeszukać.
~I tak nie znajdziecie mojego Tornado- pomyślał ciągle się uśmiechając
Kim jesteś i czego szukasz w Wolnym Mieście? – zapytał go strażnik
Jestem Ryan Deswil A.K.A Black Arrow. Najszybszy kurier na Wschodnim Wybrzeżu dziecinko! – powiedział szczerząc zęby, tekst na wejście zawsze ten sam.
A co robią w NYC to nie Twój zasrany interes, słyszałem że to wolne miasto więc mogę robić co chcę. Widząc, że drugi strażnik sięga bo karabin szybko dodał:
Tak czy siak przyjechałem po robotę a nie by robić zadymę, więc dajmy wszyscy na luz.Uspokojeni tym strażnicy a także (albo zwłaszcza) że nic nie znaleźli przy Ryan’ie wpuścili go do miasta.