Nie da się ukryć, że wieści zawarte w otrzymanym piśmie za grosz nie przypadły adresatowi do gustu.
Siostra jako taka była jeszcze do zniesienia, z tym, że Marco wolałby, by w tych niespokojnych czasach Sofia znalazła się jak najdalej od Luciano. Matka natomiast...
Z matką, Marco mógłby dać głowę, przybędą do Luciano próby znalezienia żony dla najmłodszej latorośli. Caterina d’Alviano od lat dobrych kilku co rusz podsuwała swemu synowi jakąś pannę z dobrego domu i z posagiem, na taki drobiazg jak uroda czy charakter owej panny nie patrząc.
I nie po to wszak Marco z domu wyjechał, by teraz znowu od rana do wieczora słyszeć "Panna..., świetna partia, rodzina..." i tak dalej.
Na dodatek będzie musiał bywać na wszystkich przyjęciach i kolacyjkach, a jego swoboda zniknie jak sen jakiś złoty. Pewnie - na dodatek - będzie musiał każdego dnia zajmować się Sofią, no i - o czym zapewne Caterina nie wiedziała - strzec siostrę przed ewentualnymi przygodami, jakie mogą spotkać każdego sojusznika czy sprzymierzeńca rodu Falco.
- Cieszę się - powiedział, ze zdecydowanie nieszczerym uśmiechem. - Z pewnością zjawię się, by ją..., by je przywitać - dodał.
Schował pismo do kieszeni, a potem, ze zwarzonym nieco humorem, wyszedł z sali.
Miał kilka rzeczy do przemyślenia.
Ostatnio edytowane przez Kerm : 25-07-2014 o 20:54.
|