Gdy tylko Ernst za pomocą kija podniósł amulet, gałązki zaczęły zacisnąć się niczym niesamowita dłoń, a potem zwinęły się i znikły, wchłonięte przez drzewo.
W miarę, jak bohaterowie oddawali się od Fuchsdorfu i zagłębiali się w dotarli do cierni. Gęste, wysokie na dwa metry cierniste zarośla zagradziły drogę.
Hugo spojrzał na barbarzyńca i przecząco podkręcił głową.
- Nie mam porządnych dwuręcznych broni, przykro mi przyjacielu. O jadło się nie martw, Twym zadaniem będzie pilnować, więc i jedzenie dostaniesz. Możesz mi pomóc podpiąć wozy i zapakować resztę rzeczy na wozy.