Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-07-2014, 14:12   #94
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Nagle Arno zerwał się na nogi natychmiast chwytając młot w dłoń! Rozglądał się uważnie dokoła szukając źródła przeraźliwego, niekończącego się wrzasku, lecz dopiero po chwili zorientował się, że dobiega z dołu.

Pospiesznie naciągnął portki w korytarzu wciągając na siebie koszulę, a kiedy zbiegł na parter potykając się o własne stopy w jego ręku ponownie pojawił się młot.

W pozycji bojowej wbiegł do kuchni i rozejrzał się szukając źródła zagrożenia, ale... niczego takiego nie znalazł. Zamiast tego zobaczył leżącą na podłodze kuchni Ulrykę oraz próbującego ją ocucić Ulryka.
W drzwiach spiżarni stała młoda Elryka będąca źródłem krzyku.

Jost natychmiast sprawdził czy leżąca karczmarka żyje, ale odszedł od niej, więc żyła.
Khazad z opuszczoną bronią podszedł do otwartych drzwi spiżarni patrząc tam, gdzie córka gospodarza, po czym skrzywił się paskudnie.

Pod sufitem wisiała do niedawna mogąca uchodzić za piękność Heidi. Obecnie całą jej urodę odbierały wybałuszone oczy, wywalony język i przedśmiertny grymas na jej twarzy.
Na piersi przypiętą miała karteczkę - list wyjaśniający samobójstwo. Podobno to ona chciała zabić Napoleona z powodu nieodwzajemnionej miłości do niego. Z tego też powodu się zabiła. Tak przynajmniej głosił liścik, ale Arno nauczony doświadczeniem wiedział, by nie wierzyć pozorom. Sprawa prawie nigdy nie była tak prosta, na jaką wyglądała.

Hammerfist ponownie spojrzał na twarz nieboszczki. Jeszcze wczoraj ją przesłuchiwał...


- Czego chcesz wiedzieć krasnoludzie ode mnie? Co w ogóle cię obchodzą ludzkie sprawy? Ja już Herr Winkelowi udzieliłam wyjaśnień bardzo obszernych... – wydęła usta hardo niemal nie kryjąc obrzydzenia jakie żywiła ku Hammerfistowi.

To akurat khazad bardzo dobrze rozumiał, gdyż nie jeden raz w swym życiu był świadkiem uprzedzeń ludzkich obywateli Imperium do mniejszości rasowej, którą stanowiły kransoludy. A i kilka obelg, które przed chwila poleciały z ust jego pod adresem członków aktorskiej trupy być może podsyciła wrodzone lub nabyte uprzedzenia, bo wyczuwał, że tu nie tylko o osbistą antypatię idzie, lecz również o wzgardę, nieufność, lęk i niechęć ku jego rasie, które często przybierały u ludzi właśnie taką postawę dyskryminacji.

- Gdzie i co Heidi pani robiła, gdy do wypadku doszło z Napoleona pana udziałem? - zapytał Arno maszerując po pokoju i wpatrując się nieustannie w dziewczynę.

- Spałam. - odrzekła przewracając oczyma.

- A ja koniem byłem - warknął khazad.
- W trupie zarabiacie ile, a ile Herbert pan lub Napoleon?

- Nie wiem i nie należy do mych obowiązków wiedzieć ile zarabiają szefowie. Ja zarabiam tyle, ile mi wypłaca po przedstawieniu - odrzekła cierpko.

- To teraz mojej wersji posłuchać raczcie - przystanął nagle i podszedł bliżej do Heidi.
- Czyn dnia dzisiejszego mający miejsce czasami dawnymi zaplanowany został. Herbertowi panu sztylet nie zginął, a ukradzionym został. Pożytek z niego dzisiaj zrobiony został. Wyszłaś pani z pokoju do łaźni niby i w z Napoleonem panem zmowie cios zadałaś. Zabić sztylet nie miał jednak, a jedynie próbę zabójstwa pozorować. Chyłkiem z pokoju wymknęłaś się pani chowając w jednym z pustych się. Tam też pochwę znaleźć można będzie takowa jeśli istnieje. Herbert pan na pomoc do przyjaciela swego przybieżył jako zasłyszał tylko, że potrzeba zaszła taka, a pani wymknęła w zamieszaniu się - cały czas wpatrywał się w reakcje Heidi usiłując cokolwiek wyczytać.
- Plan cały Napoleon pan obmyślił. W udziale wykonanie pani przypadło. Motywem korony zaś stały się. Napoleon pan zarzuca przyjacielowi swemu, że dolę dla siebie całą zabiera ochłapy jedynie pozostawiając jemu. Pozbyć zatem trzeba się go w zabójstwa próbę wrabiając.

- Wypraszam sobie takie ohydne oszczerstwa. Złożę skargę prawdziwym strażnikom dróg lub wędrownemu sędziemu za takie traktowanie niewinnych obywateli. Od kiedy to ja jestem podejrzana mały, gruby, śmierdzący gburze? - wypaliła cofając się profilaktycznie czujne obserwując każdy ruch khazada wyraźnie bojąc się że ten jej chce krzywdę zrobić.

Tymczasem Arno obserwował efekty swojego blefu, które były... mizerne. Heidi była rasistką i nic więcej z jej twarzy nie odgadł. Albo była niewinna i nic nie wiedziała, albo była niewinna i coś wiedziała, albo była winna, lecz Hammerfist nie był w stanie stwierdzić która z możliwości zachodziła obecnie.

Khazad wyszczerzył się.
- Od początku samego. Tako, jak trupy waszej reszta Napoleona pana nie wyłączając. Dziwić przestaję się, że zbrodniczego planu tego Napoleon pan był. Bystrzejszym jest - odparował.
- Pytań więcej nie mam - powiedział, po czym odwrócił się i wyszedł słysząc jak dziewczyna za jego plecami odetchnęła z ulgą.

Arno skrzywił się. Albo odpuścił tuż przed sukcesem, albo była taką rasistką, że odczuła ulgę, że wychodzi. Nie potrafił powiedzieć która z opcji była prawdą.
Chędożeni aktorzy.

Zamykając za sobą drzwi postanowił powrócić do podejścia, jakie reprezentował na początku. Musiał zbadać ślady nie zważając na to, co mówili aktorzy.

Podszedł do drzwi pustych pokojów sprawdzając czy są zamknięte. Jeśli byłyby otwarte, to byłyby wspaniałym miejscem na ukrywanie niewygodnych dla zbrodniarza przedmiotów.
Niestety były zamknięte, przez co jego teoria znacznie osłabła, ale musiał ją sprawdzić do końca. Musiał być pewien.

W drodze do karczmarza przeszukał łaźnię, lecz nie było tam nic ciekawego. Deski z otworami na wiadra i ręczniki. Bliższa obserwacja przyniosła informacje, których wolałby nie znać. Ktoś niedawno mył tu własną rzyć i wycierał w ręcznik.

Właściciel zadowolonym ze zrywania go z łóżka nie był, ale Arno zbytnio to nie obchodziło. Poszli na górę, gdzie khazad mógł przystąpić do przeszukiwania.
Rzucił tylko karczmarzowi, żeby szedł spać, a klucze odda jutro. Zapewnił przy tym, iż będzie je pilnował i dokładnie zamknie pokoje.

Kiedy tylko oberżysta odszedł zabrał się do pracy. Powoli, niespiesznie, systematycznie przeszukiwał pokoje.
Efektem zamiast śladów lub pochwy na sztylet była tylko złota korona.

- Dobre i to - westchnął chowając do kieszeni i wyszedł zamykając za sobą drzwi na klucz.

Następnego dnia wpadł na kolejny pomysł. Wziął się za przeszukiwanie korytarza!
Bardzo dokładnie i systematycznie przyglądał się każdemu szczegółowi. Nic jednak nie znalazł. Nawet podłoga nie zaskrzypiała.
Pokręcił głową, a następnie zszedł oddać Ulrykowi klucze do pustych pokoi. Gdy tylko to zrobi musi podzielić się własnymi informacjami z Bertem i Jostem...


Ten, kto to zrobił wyraźnie chciał oczyścić Napoleona z podejrzeń. Kto mógłby to zrobić?
Spojrzał ukradkiem na Herberta i Gerardesa.

Herbert ciągle uważał się za przyjaciela Napoleona pomimo tego, co tamten zrobił. Całkiem niewykluczone, iż tak mocno przyjaźnił się z małym, grubym aktorem, że posunął się nawet do zabójstwa koleżanki z trupy.

Gerardes też mógł za wszystkim stać. Mógł być źródłem sporu między Napoleonem, a Herbertem w kwestii finansów, aż w końcu zaplanował wrobienie Herberta w próbę zabójstwa. Wszystko inne byłoby już tylko logiczną konsekwencją.
Impresario mógł bać się, że Napoleon go wyda, więc zabił Heidi i zostawił list, w którym przyjmuje ona całą winę na siebie.

Tylko dlaczego miałby pragnąć pozbycia się Herberta? Może aktor chciał więcej pieniędzy? Może Gerardes chciał mieć więcej pieniędzy dla siebie?
A może po konflikcie wrócił tylko po to, by zniszczyć członków trupy i ją całą od środka?

Jeśli tak było, to musiał szybko zacząć działać nim plan Gerardesa wejdzie w życie.
Krasnolud natychmiast ruszył na górę widząc jeszcze jak Bert przechwytuje zapiski. Podszedł do niego szybko i mruknął:

- Nie mów o kartce - burknął i wbiegł na schody uprzednio przejmując klucz do pokoju Napoleona.
Już po chwili zamek w drzwiach szczęknął, skrzydło uchyliło się i Arno wślizgnął się do środka zamykając za sobą.

- Nie żyje Heidi! - warknął, gdy upewnił się, że aktor go słyszy.
- Co wiesz gadaj! Za tym stoi kto? - zapytał siadając na krześle z młotem na kolanach.

- Co?! - ryknął. - Jak to nie żyje?! - zerwał się na równe nogi z łóżka zszokowany. - Dlaczego?! Jak?! Co się stało?!

- Z waszego zawisła powodu! Łgarstw bez! Dziewczyna młoda zmarła, to i przyzwoitości miejcie tyle, by co wiecie powiedzieć.

- Kiedy co mam wiedzieć, kiedy od was się tego dowiaduję panie Hammerfist! - Napoleon klapnął ciężko na łoże i połozył ręce na głowie ciężko oddychając. - Jak to z mego powodu? Zawisła? Powiesiliście ją?! - zerwał się na równe nogi.

- Taaaa, żeśmy ją uwiesili dlatego wypytać kto stoi za tym pospieszyłem - warknął khazad.
- Zewrzyj do kupy się człowieku! Sprawa wasza z Heidi sprawą związaną być może, więc gadaj żesz w końcu jako w waszej sprawie było. Od początku do końca samego. Zbrodniarza może wykryć pomoże to!

Aktor pomyślał chwile. W końcu nie spiesząc się poprawił poduszkę i położył do łóżka.

- Nieźle grasz panie Hammerfist. Już mnie prawieście nabrali na te historyje... I kto tak strasznie krzyczał w nocy? Heidi się zgodziła użyczyć gardła do tej maskarady? - zaciągnął kołdrę do piersi. - Już się widzę żeście rozmyślili, żem to ja się targał na własne życie. Jestem wolny?

- Idiotą żeś ciężkim! Że nie żyje Heidi słowem ręczę własnym, khazadzkim. I zamiar mam ofertę złożyć ci. Nie do odrzucenia, bucu. Co stało się grzecznie opowiesz, Heidi trupa zobaczysz albo, aleś noc całą wtedy z nią spędzisz w oczy martwe jej patrząc i na jęzor w stronę waszą wywalony. I patrzeć będziesz, a dopilnuję ja tego osobiście i sam nie zmrużę oka własnego. Khazadzkie honoru słowo masz, że możliwość z wymienionych dwóch jedna się sprawdzi. Wybieraj. Jedno wiedz ale. Przed słowa danego wypełnieniem towarzysze nawet moi nie uchronią cię. Nad khazada honor cięższego nic na szali nie ma - powiedział dumnie Arno i wstał gotów do wyjścia.

Napoleon popatrzyl z ukosa na krasnoluda.
- Zaprowadź mnie to Heidi, skoro ona przyjść nie może... - powiedział raczej spokojnym tonem puszczając obelgi kolo uszu.

Khazad spojrzał ciężkim wzrokiem na Napoleona.
- Wybrałeś. Żyć teraz z tym musisz - odpowiedział krasnolud, po czym otworzył Napoleonowi drzwi.
- O umowie pamiętaj jednak. Co do joty wypełnić ją musiał będziesz, a dopilnuję ja tego.

Schodząc na dół Hammerfist wiedział już, że nikt - dosłownie nikt nie wyłączając z tego jego towarzyszy nie zapobiegnie temu, co się stanie.
Napoleon spędzi noc z martwą Heidi wpatrującą się w niego pustymi oczami.
Nie da jej nawet ust ani oczu zamknąć.

Słowo się rzekło.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline