Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-07-2014, 17:34   #95
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Jost nie chciał uwierzyć własnym oczom. I nie potrafił pojąć, jak to się mogło stać. Co prawda Bert odczytał pismo, jakie zostawiła Heidi, ale...
Jost za grosz nie mógł uwierzyć w to, że Heidi się powiesiła sama z siebie. Cokolwiek napisała na tym liściku, to i tak powód zdał się Jostowi niedostateczny. Ale on się za grosz na kobietach nie znał. I mimo wszystko miał zamiar sprawdzić, czy na pewno dziewczyna zrobiła to sama.
Na razie jednak stał i głaskał po głowie i próbując uspokoić przytuloną do niego Elrykę.
No, może nie tylko po głowie. Tu i tam Elryka była przyjemnie zaokrąglona, z czego Jost skorzystał, uspokajając rozpłakaną dziewczynę.
W końcu Jost wyciągnął Elrykę ze spiżarki. Nie po to jednak, by podjąć śmielsze obmacywanie.
Posadził dziewczynę na krześle, po czym szybko przeszukał szafki i wyciągnął w miarę czystą szklankę. Nalał solidną porcję, którą Elryka wychyliła z wprawą godną spragnionego krasnoluda, po czym podsunęła szklankę do ponownego napełnienia.
Po kolejnych kilku łykach głęboko odetchnęła.
- Dziękuję - powiedziała znacznie spokojniejszym tonem.
Za podsuniętego kielicha, czy za możliwość wypłakania się na czyimś ramieniu - tego Jost nie wiedział. Miał nadzieję, że za to drugie.

Chociaż dziewczyna była ponętna, to jednak w tym momencie Jost myślał o czymś innym, niż uwiedzenie młodej karczmareczki.
Śmierć Heidi budziła w nim wiele wątpliwości.
Pierwszą był motyw.
Próba zabójstwa obiektu miłości... Zdarzało się. Zazdrosne i zawiedzione kobiety zdolne są ponoć do wszystkiego. Ale po co się zabijać? Z miłości, czy żeby z Napoleona zdjąć piętno oszusta? Wszak w tym drugim celu by wystarczyło, że zalana łzami by przyszła i się przyznała. Z pewnością nikt nie wezwałby strażników.

Drugą wątpliwość stanowił sposób popełnienia samobójstwa.
Już nie chodziło o to, ze jako kobieta powinna była się otruć lub rzucić do rzeki.
Heidi do wysokich nie należała. Żeby przywiązać linę do znajdującej się wysoko belki musiałaby wejść na stół, albo przynajmniej na wysokie krzesło kuchenna. A potem, jako uosobienie porządku, odniosła owo krzesło na swoje miejsce. Nie do wiary.

No i ten list.
Jost nie miał pojęcia, czy napisała go Heidi, czy nie. Miał nadzieję, że lepiej znający się na literkach Bert rozwiąże ten problem. Ale dlaczego, na bogów, Heidi przypięła sobie ten list na piersiach, zamiast zostawić w swoim pokoju lub choćby na kuchennym stole.
A może jednak kto inny to zrobił? Oszołomił jakoś dziewczynę (Olga spędzała pewnie noc z Egonem), ściągnął na dół i powiesił.
Ale w takim razie kto by to mógł zrobić? Herbert? Gerardes?

Zdecydowanie trzeba było porozmawiać z Arno i Bertem o tych przemyśleniach.
 
Kerm jest offline