Krasnoludy potrafiły okazać wdzięczność za przelaną krew to Gomez musiał przyznać z ręką na sercu. Zbrojownia twierdzy stanęła przed najemnikami otworem i każdy mógł uszczknąć z niej małą drobinę. Cyrkowiec przyglądał się ostremu sprzętowi, bacznie obserwowany przez jednego z brodaczy. Przebierał wybierał, aż w oko wpadł mu niezwykły rapier.
- Dobry wybór - powiedział khazad
- jeśli się wie jak to cacko używać.
No i pokazał Gomezowi jak z czegoś takiego się korzysta, a skąd kurdupel wiedział jak się czymś takim operuje to już była inna bajka, zwłaszcza że na pytania o to tylko głupio się uśmiechał.
Potem była narada, były listy, propozycje, rozmowy o "złych" wrotach i o tym co dalej robić. Gomez oczywiście na propozycję się zgodził i zainkasował okrągłą sumkę, co jeszcze bardziej poprawiło mu humor. Co do dalszych planów to większość była za powrotem do miasta i tak też postanowiono zrobić, co również było zgodne z intencjami Gomeza. Jedyne co go dzisiaj zaniepokoiło to ta nawiedzona Laura. Nie żeby się przejmował jej świątobliwą gadką w końcu baby zawsze coś pieprzą bez sensu, ale najbardziej zaintrygował go jej zapach. No śmierdziała jak cała reszta nie mytym od wielu dni ciałem i orkową krwią, ale oprócz tego wyczuwał jeszcze zapach czegoś czego nie potrafił zidentyfikować, a co go strasznie podniecało, no i miała całkiem niezły biust.