Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-07-2014, 19:20   #224
Akwus
 
Akwus's Avatar
 
Reputacja: 1 Akwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie coś
Fala ożywieńców nawet jeśli miałaby za chwilę rozbić się o wrota twierdzy musiała w tym uderzeniu zmieść wszystkich którzy stali jej na drodze. Ściana śmierci sunąca w stronę ocalałych nawet jeśli składała się ze śmierdzących zgnilizną pokruszonych kości, to i tak była tak gruba, że ich szanse były czymś tak złudnym jak promień słońca, który miałby w tej chwili przebić ciemność nocy.

Poranione ciało kłusownika zdolne było do ostatniego wysiłku, do chwili walki, która i tak skazana musiała być na porażkę. Zapewne utrzymaliby się ze szlachcicem przez jakiś czas...

... Gdyby tylko pozwalał mu na to umysł. Ten jednak poddał się na dużo przed tym nim zawarły się przed nimi bramy twierdzy Tempelhof. Nadzieja, która powinna umierać jako ostatnia zginęła w nim już dawno i tylko dzięki temu, że niósł go tłum dotarł tak daleko.

Pierwszy wystrzał Walbrechta dotarł do niego pomiędzy kakofonią krzyków przerażonych mieszczan i ryków nieumarłej chordy. Co jednak miałby zmienić jeden trup mniej, towarzysze posłanego na ziemię ożywieńca nawet nie zwolnili przebiegając po nim i prąc na przeciw ostatnich ocalałych ludzi.

Drugi wystrzał wybił go jednak ze stanu zawieszenia uświadamiając bliskość przeciwników głodnych ciepłej krwi. Serce walące w piersi kłusownika miało siłę bić jeszcze wiele lat, lecz do tego potrzebował by żadne ostrze nie zatrzymało go tej nocy. Może jeśli nasyci hordę, zyska choć szansę...

Czoło pochodu żywych trupów dopadło szlachcica i niczym fala cięta ostrym głazem podzieliło się na dwa strumienie, oskrzydlając go i pochłaniając nim ostrza rapiera i lewaka zaczęły w zabójczym tempie siec ich nieczułe ciała.

Borys był teraz jedynym który oddzielał ocalałych od nieumarłej armii, nie zastanawiał się, działał instynktownie walcząc o kolejne chwili, chwycił mężczyznę skrywającego się tuż za nim i z całych sił cisnął wprost pod nogi nacierającej na nich chordy. Nie czekając na reakcję jął chwytać się tej ostatniej szansy jaką jego pogruchotany umysł umiał sobie stworzyć. W ślady pierwszego z nieszczęśników pchnął kobietę i jakąś dwójkę dzieci, potem kolejnego z mężczyzn ciętego we wcześniejszych walkach w skroń. - Najedzcie się skurwysyny! Obyście pękli zasrańcy!
Zaskoczeni mieszczanie nie bronili się nawet nie potrafiąc znaleźć lepszej drogi ucieczki. Niektórzy w lęku przed trupami rzucali się w dół woląc zginąć od upadku, inni stali bezmyślnie czekając na koniec. Silne łapska kłusownika wyrywały ich jednego po drugim ciskając w stronę nienasyconej chordy. Nie ustawał, choć wysiłki skazane były na porażkę. Obojętne ile ofiar oddałby bogom śmierci i tak musiała przyjść w końcu i jego kolej. Jego i Lyn. Złapał dziewczynę w ramiona jako jedną z ostatnich. Prócz nich pod bramą została zaledwie garstka.
Choć pozostawały im już jedynie pojedyncze uderzenia serca moment gdy spojrzeli sobie w oczy wydawał się trwać znacznie dłużej, jak gdyby nagle czas zwolnił pozwalając im nadal czuć swoje ciepło.

To wszystko nie miało sensu. Musieli zginąć. Ostrze Walbrechta błysnęło po raz ostatni gdzieś daleko pomiędzy nieumarłymi. Pod bramą trzy skulone sylwetki przekrzykiwały w lamencie uruchamiane przez obrońców twierdzy machiny. Pierwsze łapska skrywające blade kości pod warstwą przegniłego mięsa sięgnęły włosów Lyn.
Wykręcił ją odsuwając od chordy. Myśl by poświęcić dziewczynę tak jak przed chwilą kilkanaścioro innych przeszyła jego umysł niczym rozżarzone ostrze. Nie mógł jej obronić, nie mógł obronić nikogo, mógł jednak nie pozwolić by wpadła w ręce tych potworów.

Siła z jaką odepchnął ją w przepaść pchnęła go jednocześnie pomiędzy szeregi nieumarłych. Wyrok jaki na nią wydał, był wyrokiem łaski i czując jak kolejne kościste dłonie chwytają jego ciało z zamiarem rozszarpania czuł spokój.

Bardzo krótko, bardzo słabo. Ból przyszedł szybciej niż mógł się tego spodziewać. Szybciej i znacznie bardziej intensywnie, niemal wystrzeliwując mu oczy z rozpalonej czaszki. Ktoś uznał, że kończąc takie życie nie należy rozstawać się z nim w spokoju...


Koniec
 

Ostatnio edytowane przez Warlock : 26-06-2016 o 16:09.
Akwus jest offline