Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-07-2014, 04:48   #544
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
- Większość z nich niby ma te swoje honorowe zasady, żeby jednak nie strzelać do bezbronnych przeciwników w plecy i takie tam. Jak dobrze na nich zagrasz, to da się do niektórych trochę podejść. Ale też głupi nie są i zupełnie do siebie pozwolić nie pozwolą. Po prostu odstrzelą ci kolana jak już stracą cierpliwość. - uśmiechnął się lekko. - Wszystko zależy od sytuacji. Na przykład teraz na tej wyspie pewnie wpierw by strzelali, a potem się zastanawiali jakie honorowe zasady złamali.
- A to nie oni zaatakowali nasz dom, tylko ja. Kilka sztuczek i parę kłamstw, żebym nie musiał wyżynać wszystkich co do głowy bo zależało mi na czasie. A wyżynanie o ile byłoby bardziej zabawne, o tyle trwałoby dłużej na co pozwolić sobie nie mogłem. - stwierdził odwracając się w stronę gdzie znajdowało się miasto. - Chociaż wykluczyć ataku nie mogę, kto wie co tym fanatykom obija się po głowach. Teraz lepiej się stąd zabierajmy, tylko cicho i spokojnie bo może ich być na tej wyspie znacznie więcej. Idę pierwszy, trzymajcie się tak żebyście mieli na mnie oko i w razie czego pogli spróbować zajść ewentualne kłopoty z boku. - stwierdził ruszając przodem i starając się prowadzić w stronę miasta. Dirith poszedł jednak za wskazówkami Kiti. Sam był pod postacią drowa i nie miał tak wyczulonego węchu jak wilczyca przez co samemu mógł nie obrać tak dobrej drogi. Można było zaradzić temu przemieniając się w tygrysa lub tygrysołaka, jednak w tej sytuacji przemiany używać na razie nie zamierzał.

Kiedy nadarzyła się okazja odpowiedział również i Kiti, tak aby mieć pewność iż jego kompani go nie usłyszą. Nie było to co prawda łatwe biorąc pod uwagę jak czuły słuch mają mroczne elfy. Na szczęście obrał rolę bardziej zwiadowcy więc istniała spora szansa utrzymania tej konwersacji w tajemnicy.
- Po informacjach jakie dostałem od Veriona już nic nie potrzebujemy z wyspy. Ale oczywiście dostałem je po otwarciu portalu, inaczej celowałbym w stały ląd. - Było to co prawda pół-prawdą, bo Dirith najpierw otworzył portal a potem zaczął zadawać pytania. Odpowiedzią został jednak nieco zaskoczony, bo nie myślał iż Timewalker będzie w stanie stwierdzić czy jego bouder jest w posiadaniu Hell Light czy też nie. Jednakże jeśli o tym wiedział, to mógł też znać jego położenie, co mógł wiedzieć od początku. Taka możliwość była nie do wykluczenia więc rozdzielenie się z sejmitarem byłoby wielkokalibrową głupotą. O ile czasem Dirith wybierał nie najlepsze opcje, to aż takiego błędu popełniać nie zamierzał.
- Miejmy nadzieję, że uda się znaleźć w mieście jakąś drogę na stały ląd. Jeśli fanatycy przeszukują wiochy, to pewnie robią to samo na zamku więc o kolejnym zwoju teleportacji możemy pewnie zapomnieć... Oby tylko nie znaleźli łodzi, której mam zamiar użyć... W najgorszym wypadku czeka nas poszukiwanie wejścia jakiś jaskiń i szukanie drogi na stały ląd poprzez jaskinie lub może nawet ponownie poprzez podmrok... - stwierdził zdradzając Kiti mniej więcej jakie widzi możliwości opuszczenia tego niezbyt bezpiecznego kawałka lądu.

***

Dzięki przewodnictwu Kiti lub po prostu szczęściu dało się uniknąć kłopotów z wszelkimi elfami mogącymi się szwendać po lesie. Był to dobry znak, choć jeszcze nie wszystko było przesądzone. Trzeba było się dostać jeszcze do miasta co mogło być kłopotliwe. A o możliwych kłopotach świadczyły słupy dymu unoszące się z okolicy miasta coraz lepiej widoczne w miarę zbliżania się do celu. Nie świadczyło to dobrze. A nawet można było powiedzieć, że zapowiadało się nie ciekawie po tym jak można było już stwierdzić, że źródło ognia znajduje się gdzieś w portowej części miasta. Czyli sprawy mogły się mieć na prawdę źle jeśli zniszczenia były poważne. Żeby to sprawdzić trzeba było się wpierw dostać do środka miasta, bo mury przezroczyste nie były.

Bramy miasta mogły stanowić spory problem. Nie było wiadomo ilu elfów mogło znajdować sie na wyspie. Mogło być tylko kilku, których na szczęście dało się wymanewrować. Mogło też być ich tutaj więcej i mogli pozostawić przy bramach lub na murach własne straże na wszelki wypadek żeby pilnować wszystkich wchodzących i opuszczających miasto. Dlatego Dirith nie chciał podchodzić zbyt blisko do krawędzi lasu i z odpowiedniej odległości obserwować mury i bramę miasta przez kilka dłuższych chwil aby postarać się zauważyć wszelkich możliwych strażników. Rozważył więc możliwość przeczekania dnia i próby wejścia do miasta nocą co mogło być rozsądnym rozwiązaniem. Wszystko jednak zależało od tego, co uda się zaobserwować. Ponownie można było wykorzystać miksturę niewidzialności, jednak pozostawienie kompanów na wyspie bez dozoru mogło się źle skończyć. O ile jego kolega z którym służył Riktelowi mógł w razie złapania trzymać język za zębami, o tyle Venorik najprawdopodobniej dostarczyłby fanatykom dokładny opis Diritha jeśli miałoby to zapewnić mu wolność. Najprawdopodobniej i tak zostałby zabity, jednak znając swoich pobratymców zrobiłby wcześniej wszystko aby spróbować albo uciec albo wynegocjować sobie wolność łącznie z udzieleniem wszelkiej możliwej pomocy w złapaniu boundera Timewalkera.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline