- Przecież nic mi nie zrobi. – odparła na słowa Hope sugerujące jakoby miało się jej coś przydarzyć tej nocy. Na pytanie o pomoc zdjęła część odzienia podróżnego po czym zakasała rękawy, praca w karczmie nie była jej straszna. Ba robiła to od młodości więc szło jej to całkiem sprawnie przez chwilę mogła się nawet poczuć normalnie jak gdyby nigdy nie musiała uciekać z domu. No prawie w końcu ojciec nie zatrudniał u siebie gnola, Wawik wydawał się całkiem rozgarnięty choć nie spotkała raczej za wiele gnoli i nie miała porównania. Niestety cierpiał też na wybitnie ciężki przypadek lenistwa, no chyba ze zasuwał przez cały dzień i teraz próbował to odespać.
Elphira zmierzała do pokoju elfki w całkiem dobrym humorze, nigdy wcześniej nie pomyślała że praca w zajeździe potrafiłaby podnieść ją na duchu. Powitała się z Ramiel po czym ułożyła swoje rzeczy w kącie wygrzebując koszulę nocną. Gdy pomagała jej przy łóżku i sprzątaniu zwróciła się do szaroskórej elfki: - Uprzedzam że mogę być trochę dziwna gdy śpię. Wygadywać dziwne rzeczy lub się wiercić z góry przepraszam jakby coś się stało.
Elphira wzięła się za przebieranie, w końcu Ramiel była całkiem miła i Hope musiała chyba trochę wyolbrzymiać przecież „takie rzeczy” działy się zazwyczaj tylko w tych powieściach które tak skrzętnie chowała. Spojrzała w stronę łóżka i zamarła z niedowierzania mrugając kilka razy, by upewnić się czy dobrze widzi. Ramiel bezwstydnie pozbyła się odzienia i ułożyła na łóżku, z drugiej strony nie miała się raczej czego wstydzić była przyjemna dla oka. Szybko odwróciła się do ściany besztając się w duchu już gapienie się na nią wcześniej było nie na miejscu to teraz było by już zupełną przesadą. Mogła się tylko zastanawiać czy Ramiel była świadoma że Elphira widzi w ciemnościach, czy też robiła to specjalnie... - „Cholera weź się w garść... P.. przecież to mnie nie kręci... a jeśli nawet to co w tym złego ? Cholera trzeba było nie kupować tych powieści...” – pomyślała gdy zakładała nocną koszulę i skierowała się do swojej połowy łóżka.
Położyła się wlepiając wzrok w sufit by ten nie powędrował przypadkiem w stronę elfki. Ten dzień był dość niezwykły na tyle by musiała się uszczypnąć w bok by przekonać się że to nie jakiś pokręcony sen. Jednak nie obudziła się a to znaczyło że nie śniła, po dość paskudnym początku dnia przyszło jej być świadkiem walki na śmierć, oraz użyć swego daru w walce. Chyba poszło jej nieźle no nie licząc tego że czar poraził też Hope oraz że Ferro i tak dobiła łotra... przez chwilę wzdrygnęła się na to wspomnienie ale musiała mieć swoje powody. Do tego widziała chyba najbardziej oryginalną kuchnię wraz z obsługą jaka istniała w Ustalav. Cały zajazd był „unikatowy” i w sumie nie byli to źli... ludzie ? Słowo ludzie chyba jednak nie pasowało co do niektórych tutejszych mieszkańców ale też nie zamierzała się nad tym teraz rozdrabniać. No i gdyby ktoś jej powiedział rano że jeszcze wieczorem przyjdzie jej dzielić łóżko z ładną elfką to zapewne by mu nie uwierzyła albo by go spoliczkowała za sugerowanie czegoś nieprzyzwoitego. Zapewne jedno i drugie uśmiechnęła się na tą myśl sama do siebie spoglądając kątem oka na Ramiel. Obróciła się na bok w wygodniejszej pozycji w końcu nie powinna być taka spięta inaczej nabawi się tylko bólu pleców o poranku. Teraz był czas na zasłużony sen a sny były jej bliższe niż większości osób choć miała nadzieję że nie przyśni się jej nic osobliwego lub... intymnego. Może i potrafiła z nich czerpać moc ale nie miała nad nimi absolutnej kontroli... |