Dla Ryana po przejściu paru przecznic z buta w piekącym słońcu samo wejście do zatłoczonego ale i ciemnego i chłodnego miejsca było jak zbawienie. Szybko rozglądnął się po metrze po czym skierował się do stanowiska "Przyjezdni". Dziadek nic mu nie powiedział a tylko dał świstek. Zaglądając przez ramię jakiemuś gościowi noszącemu się na kowbojsko dowiedział się co gdzie wpisać.
Nieogolony gęba z najbardziej niebieskimi oczami jakie Ryan widział sprawiły, że przez chwilę zapatrzył się na niego jak szczerbaty na suchary.
Uśmiechnął się kącikiem ust i kiwnął lekko głową po czym ruszył do ściany metra by to na nie uzupełnić dane do przepustki.
Po chiwli Deswil zobaczył drugiego kowboja. Ten był z koniem! Jako, że niecodziennie widuje się dwóch typów w jakiś pedalskich kowbojkach, młodzieniec pomyślał:
~Noż kurawa, to wielkie miasto miało być a nie jakaś wiocha...
Kręcąc lekko głową skupił się znów na swojej przepustce, po chwilu namysłu wpisał:
- IMIĘ: Ryan
- NAZWISKO: Deswil, a.k.a. Black Arrow
- POCHODZENIE: Detroit
- CEL I OKRES PRZYJAZDU: robota
Po uzyskaniu przepustki kurier wszedł do metra właściwego. W sumie był tyle razy w NYC ale nie wpadł nigdy na to by schodzić tutaj do podziemi. Właściwie to po co? Samochodem tu nie wjedziesz, a ni nie ma gdzie pojeździć. Totalnie bezsensu.
Deswil musiał przyznać, że miasteczko robiło na nich wrażenie. Było tu tak czysto, że mógłby jeść z podłogi a oświetlenie było tak dobre jak w Las Vegas nocą. Przynajmniej tak słyszał, że Las Vegas nocą nieźle się jarzy. Wzruszając ramiona do swoich myśli, rozglądnął się za jakimś straganem z rzeczami różnej maści. Złapał swój wielki wór żeglarski i upchnął co miał zbędnego handlarzowi. Dużo tego nie było ale dostał za to parę fajek.
Ryan porozglądał się i pokręcił się jeszcze po stacji i następnie skierował swoje kroki do baru przy peronie. Stanął przy ladzie, wymieniając parę zdań z barmanem i już po chwili dostał jakieś chrzczone piwsko.
~ Dzisiaj i tak nie będe już prowadził.
Wypił je w miarę szybko siedząc obrócony plecami do lady spoglądając na cały lokal.
Odstawił wypity kufel i nie namyślając się zbytnio stanął na peronie pod zegarem pokazującym 11:45. Opierając się jednym z wojskowych butów o ścianę zrobił użytek z nowego zakupu i zapalił papierosa. |