Wszystko wróciło do normy. Przynajmniej chwilowo. Dwójka oprychów oddaliła się. Wyglądało na to, że uwierzyli... Jednak z drugiej strony, coś między sobą szeptali. Czyżby coś podejrzewali i teraz dzielili się tym między sobą?
Ancar zerknął na Tissel z lekkim uśmiechem.
- Nie mogę pozwolić, by z powodu mojego pomysłu stała ci się krzywda - powiedział, korzystając z chwili spokoju i zaraz zaczął przysłuchiwać się propozycji Kaspara.
Lepiej było działać niż biernie czekać na rozwój wydarzeń. Jeśli tamta dwójka coś podejrzewała i zamierzała poinformować nieodpowiednią osobę, czekanie mogło tylko pogorszyć sytuację. - Idźcie. Lepiej żeby inicjatywa pozostała w naszych rękach - przedstawił swoje zdanie na temat propozycji towarzysza i starł ślad z krwi, która wypływała z jego ust.
__________________ Cóż może zmienić naturę człowieka? |