29-07-2014, 21:14 | #91 |
Reputacja: 1 | Tissel słysząc słowa blondyna zamarła, a serce zaczęło bić szybciej. Znała swoich przyjaciół, wiedziała, że nie pozwolą by do czegoś większego doszło, ale sam fakt, że była bezbronna i słyszała takie słowa w swoim kierunku... Otworzyła usta by coś powiedzieć, gdy zdała sobie sprawę, że powinni mimo wszystko trzymać się roli, więc zagryzła wargę puszczając w głowie wodze fantazyjnych przekleństwa skierowanych na całą sytuację. Uniosła dopiero pytająco brwi słysząc Jorraha. Tylko tyle? No nie... Pokręciła głową i zacisnęła mocniej pięści próbując się opanować. Dlaczego musi stać jak kołek i nie może nawet bronić sama siebie? Ta sytuacja serdecznie ją już irytowała. - Cnotę to ty chyba nosisz w spodniach, bo wątpię by jakakolwiek poszła za tobą choćby z przymusu - mruknęła pod nosem wykrzywiając się, nerwy zaczynały już puszczać, nadmiar adrenaliny zdecydowanie nie służył pozytywnie. Nie wiedząc gdzie przenieść wzrok spojrzała na Ancara. Znała go nie od dziś, a jego mina zdecydowanie była jednoznaczna, domyślała się doskonale co działo się w jego głowie, a fakt ten nieco ją uspokoił, przywrócił trzeźwość osądu - Dzięki, Ancar - szepnęła znów i przyjacielsko trąciła go ramieniem - Doceniam, nawet nie wiesz jak bardzo - uśmiechnęła się lekko
__________________ "Wczoraj wieczór myślałem o ratowaniu świata. Dziś rano o ratowaniu ludzkości. Ale cóż, trzeba mierzyć siły na zamiary. I ratować to, co można." A. Sapkowski |
30-07-2014, 02:08 | #92 |
Reputacja: 1 | Skoro zostali sami Kaspar przedstawił swój pomysł co robić dalej: to moze skoro jestesmy juz w środku i nikt się nami nie przejmuje to niech jeden handlarz- Wess będzie bardziej optymalny bo się lepiej skrada z jednym niewolnikiem i jedną kobitką wejdą do samego zamku i niech poszukają w zamku tego lorda jak ktoś ich przydybie to Wess powie, że wziął "towar" - kobitkę i niewolnika by pokazać go lordowi albo niech wezmie tylko jedna osobe ze soba? przy okazji moze by się czegoś dowiedzieli, np. gdzie jest dziewczyna albo gdzie jest lord? Kaspar wyrzucił z siebie te słowa jak wodospad, na jednym tchu, czasem tak miał gdy jakis pomysł wydawał mu się naprawdę dobry i chciał się nim szybko podzielić. Niestety składania i brak logicznego sensu niektórych wypowiedzi utrudniały zrozumienie go. |
30-07-2014, 09:48 | #93 |
Reputacja: 1 | Wszystko wróciło do normy. Przynajmniej chwilowo. Dwójka oprychów oddaliła się. Wyglądało na to, że uwierzyli... Jednak z drugiej strony, coś między sobą szeptali. Czyżby coś podejrzewali i teraz dzielili się tym między sobą? Ancar zerknął na Tissel z lekkim uśmiechem. - Nie mogę pozwolić, by z powodu mojego pomysłu stała ci się krzywda - powiedział, korzystając z chwili spokoju i zaraz zaczął przysłuchiwać się propozycji Kaspara. Lepiej było działać niż biernie czekać na rozwój wydarzeń. Jeśli tamta dwójka coś podejrzewała i zamierzała poinformować nieodpowiednią osobę, czekanie mogło tylko pogorszyć sytuację. - Idźcie. Lepiej żeby inicjatywa pozostała w naszych rękach - przedstawił swoje zdanie na temat propozycji towarzysza i starł ślad z krwi, która wypływała z jego ust.
__________________ Cóż może zmienić naturę człowieka? |
30-07-2014, 11:42 | #94 |
Reputacja: 1 | Goina zwróciła się do towarzyszy: Z "kobitek" ja się lepiej nadaję. W tej misji czytanie w myślach bardziej się przyda niż umiejętność leczenia, a po za tym gdybyśmy musieli uciekać warto żebyś przygotowała jakieś leki.
__________________ Szukam tajemnic i sekretów. |
30-07-2014, 12:39 | #95 |
Reputacja: 1 | Wezz przez kilka minut nie mógł uwierzyć, że tamci dali im spokój. Jednak wiedział, że będą z nimi jeszcze problemy, bo skoro nie pracowali dla Mortimera, to dla kogo? -Dobra. Też uważam, że siedzenie tutaj w niczym nam nie pomoże. - Odezwał się w końcu do towarzyszy. - Wezmę ze sobą Goinę i Kaspara. Nie wyglądają zbyt groźnie, więc nikt nie powinien niczego podejrzewać. Czytanie w myślach przyda nam, jeśli obezwładnimy Mortimera. A w sytuacji kryzysowej Kaspara utoruje nam drogę ucieczki swoją magią. Natomiast reszta zostanie tutaj i będzie nas ubezpieczać, na wypadek gdyby tamte zbiry wróciły z tych ich szefem, kimkolwiek on jest. W wozie macie bronie do dyspozycji, a więc powinniście dać radę. Jednak w pierwszej kolejności musimy zdjąć wam te kajdany. - Mówiąc to, Wezz spojrzał na Jorraha. - Twój miecz powinien dać radę przeciąć łańcuchy. |
30-07-2014, 13:15 | #96 |
Reputacja: 1 | Odpowiedziała uśmiechem Ancarowi i także zwróciła teraz swoją uwagę na pomysł Kaspara - Nie będę wyjątkiem, także uważam, że to chyba dobry plan - stwierdziła spokojnie - W razie czego zrobimy tutaj małe zamieszanie, wreszcie zacznie się coś dziać - wyszczerzyła się wesoło i poprawiła spinkę we włosach, ukrytą broń od Goiny, tak na wszelki wypadek - Raczej nie musicie się bać w takim razie o tyły, to co ominie nasz książę ze swoim niezawodnym łukiem Jorrah przerobi na mielonkę ze strzałą między pośladkami - zaśmiała się zadowolona. Lubiły gdy buzowała w niej adrenalina, ale jedynie wtedy, gdy naprawdę mogła coś zrobić. Jedyną rzeczą, której nienawidziła bardziej niż sługusów bóstw była właśnie bezradność - Szkoda czasu, musimy działać póki sytuacja jest dogodna, bo może się to zmienić w każdej chwili - popędziła cicho przyjaciół
__________________ "Wczoraj wieczór myślałem o ratowaniu świata. Dziś rano o ratowaniu ludzkości. Ale cóż, trzeba mierzyć siły na zamiary. I ratować to, co można." A. Sapkowski |
30-07-2014, 16:13 | #97 |
Reputacja: 1 | Wezz, Kaspar, Goina Trójka najemników odgrywająca swoje role niewolników i ich strażnika ruszyła w kierunku zamku. W tym czasie kupcy na dziedzińcu byli niemal gotowi do rozpoczęcia targów. Wszyscy ustawili swoje kramy i karnie, niczym zawodowe wojskowo ustawili się obok nich. Wyraźnie na coś czekali. Przed wrotami do zamku stał uzbrojony w halabardę strażnik. Poza kolczą koszulą miał również założony zdobny szłom, który błyszczał w promieniach porannego słońca. Widząc zbliżającą się trójkę, wyprostował się i głośno zapytał: - Dokąd to? Uzyskawszy odpowiedź od Wezz, że chce przedstawić czcigodnemu Mortimerowi swoja ofertę handlową, odparł: - Ustaw się przy swoim kramie i czekaj na zarządce jak wszyscy inni. Jorrah, Ancar, Tissel Gdy pozostała trójka ruszyła na zamek Jorrah, Ancar i Tissel rozglądali się po dziedzińcu. Wszyscy przybyli kupcy rozstawili już swoje kramy i karnie, niczym wojsko ustawili się obok nich jakby w oczekiwaniu na coś. Gruby blondy i chudzielec o niepohamowanej chuci zniknęli, gdzieś niepostrzeżenie. W powietrzu czuć było atmosferę podniecenia i wyczekiwania. W pewnym momencie do Jorraha zbliżył się brzuchaty krasnolud o rudej brodzie. - Witaj przyjacielu - rzekł basowym głosem - Czy ja dobrze widzę, że masz tych ludzi na sprzedaż? Zainteresowała mnie ta blondyneczka. Żona potrzebuje pomocy w kuchni i zdaje się, że ta nadałaby się idealnie.
__________________ Pies po kastracji nie staje się suką. "To mój holocaust - program zagłady bogów" "Odważni nigdy nie giną, mając tylko wiarę i butelki z benzyną" Konstruktor |
30-07-2014, 17:30 | #98 |
Reputacja: 1 | Wezz domyślał się, że wejście do zamku nie będzie proste. Jeżeli to zarządca dokonywał wszystkich zakupów za czarnoksiężnika, będą mieć przed sobą niemały problem. Może się okazać, że nawet nie uda im się dostać do zamku. -Najmocniej przepraszam, jednak wraz z moim towarzyszem... - Tu Wezz wskazał na kram, przy którym znajdował się Jorrah. - ...liczyliśmy na załatwienie sprawy bezpośrednio z Czcigodnym Mortimerem. Niestety nie znamy panujących tu zasad, jednak myślę, że takiego zakupu Mości Pan powinien dokonać osobiście. |
30-07-2014, 17:41 | #99 |
Reputacja: 1 | Wezz, Kaspar, Goina - Dla nikogo nie ma wyjątków - odparł tonem służbisty strażnik - Ustaw się przy swoim wozie i czekaj na przybicie zarządcy. Jeżeli on uzna za słuszne, to może doprowadzi was do czcigodnego Mortimera. Choć osobiście wątpię.
__________________ Pies po kastracji nie staje się suką. "To mój holocaust - program zagłady bogów" "Odważni nigdy nie giną, mając tylko wiarę i butelki z benzyną" Konstruktor |
31-07-2014, 11:57 | #100 |
Reputacja: 1 | Po wszystkim Jorrah westchnął z ulgą i przetarł pot ze swoich szlachetnych zakoli. -To chyba nie jest dobry pomysł - odparł na sugestię by rozciąć łańcuchy - nie uważacie, że teraz to będzie trochę dziwne? Gdy pojawił się krasnoludzki kupiec Jorrah obserwował go z odrazą jakby chcąc mu dać do zrozumienia, że nie ma ochoty przebywać w jego towarzystwie. -Przyjaciółmi to my jeszcze nie jesteśmy - zaczął agresywnie łowca niewolników. Sapnął i przyjrzał się Tissel, namyślając się nad jej ceną. -A mnie nie obchodzi do czego Ci tam ona potrzebna: moja cena to pięćdziesiąt dukatów. Jestem tu nowy, powiedz mi: słyszałem o jakimś księciu w okolicy, możesz coś więcej o nim powiedzieć? |