Wezz przez kilka minut nie mógł uwierzyć, że tamci dali im spokój. Jednak wiedział, że będą z nimi jeszcze problemy, bo skoro nie pracowali dla Mortimera, to dla kogo? -Dobra. Też uważam, że siedzenie tutaj w niczym nam nie pomoże. - Odezwał się w końcu do towarzyszy. - Wezmę ze sobą Goinę i Kaspara. Nie wyglądają zbyt groźnie, więc nikt nie powinien niczego podejrzewać. Czytanie w myślach przyda nam, jeśli obezwładnimy Mortimera. A w sytuacji kryzysowej Kaspara utoruje nam drogę ucieczki swoją magią. Natomiast reszta zostanie tutaj i będzie nas ubezpieczać, na wypadek gdyby tamte zbiry wróciły z tych ich szefem, kimkolwiek on jest. W wozie macie bronie do dyspozycji, a więc powinniście dać radę. Jednak w pierwszej kolejności musimy zdjąć wam te kajdany. - Mówiąc to, Wezz spojrzał na Jorraha. - Twój miecz powinien dać radę przeciąć łańcuchy. |