Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-07-2014, 14:17   #49
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Egzekucję Gonzagi kiedyś by sobie darowała. Wieszanie przestępców było w małych miasteczkach wydarzeniem niemal towarzyskim i miało rzeszę wielbicieli. Mężczyźni, robiące na drutach stateczne panie a nawet małe dzieci, każdy chciał zobaczyć jak z bandyty uchodzi życie. Jak wierzga nogami a jego napuchnięty język nie mieści się już w ustach, twarz robi się coraz bardziej czerwona a w finale, postrach miejscowej tłuszczy robi pod siebie. Dziś, może po raz pierwszy wdowa Reed spojrzała na takie ceremonie nie jako na rozrywkę dla mas ale... konieczność. Sprawiedliwość musiała zostać wymierzana, czy to na stryczku czy kulą między oczy. Lustrując wielką dziurę w czole Gonzagi Rebecca nie czuła deka współczucia. Tylko ulgę. Więcej zła na ten świat już nie wyleje. Pozostało jeszcze dwóch. A na samym końcu sam Diabeł.

W siodle, jadąc przez skwar i spiekotę, dumała nad potwornymi historiami snutymi przez członków pościgu. Nie wierzyła, że długi na kilka łokci wąż mógłby wypełznąć przez gardło z żywego człowieka. Nie wierzyła też jednak, że Wielebny kłamie. Majaki jakie wypluwał z siebie Shilah kiedy zszywała mu ranę wydawały się jeszcze mniej prawdopodobne. I kiedy rozmyślała tak nad racjonalnym wyjaśnieniem zwidów... tak, zwidów, bo musiały to być jakieś chore zbiorowe majaki, wtedy wjechali w las kaktusów i natchnęła ja pewna hipoteza...
Pejotl. Wyciąg z niektórych odmian kaktusów o działaniu silnie halucynogennym. Używany często w praktykach szamańskich okolicznych Indian... Koło się zataczało i wracało do osoby Shilah Willkinsona. Czy młody Indianin mógł zatruć im wodę nakrotycznym wywarem? Tylko... po co? Rebecca nie potrafiła sobie wyobrazić, chyba, że Indianin... był kupiony przez Diabła. Albo działał z ramienia rdzennych mieszkańców tych stron bo i udowodnili, że maczali w tej całej kabale swoje czerwone palce.

Lekarka sięgnęła do swojej manierki, odkręciła i powąchała.
Postanowiła mieć czujniejsze baczenia na Indianina podczas dalszej części podróży a i podzielić się obawami z panem Pricem. Może teoria trucia ich kolektywnie przez Indian nalewką z kaktusa zawierało pewną dawkę paranoi ale pana Price'a za paranoika w rzeczy samej miała i dlatego sowicie mu płaciła. Zawsze lepiej dmuchać na zimne.

Rebecca nigdy nie była wyborowym jeźdźcem. Nic dziwnego, że jej wierzchowiec zupełnie wybił ją z rytmu kiedy wpadł w popłoch bijąc kopytami o ziemię i wznosząc chmury pyłu. Wdowa ściągnęła lejce próbując zapanować nad zwierzęciem. Poluzowała pasek trzymający torbę lekarską aby ta w razie czego spadła wraz z nią. Jeden raz już się tak załatwiła, że dała się zrzucić z końskiego grzbietu a jej bezcenne instrumenty i medykamenty pogalopowały w siną dal. Teraz już się nie da wystrychnąć w ten sposób. Jeśli rąbnie o grunt to z całym swoim dobytkiem.
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 30-07-2014 o 14:21.
liliel jest offline