Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-07-2014, 15:08   #51
Imoshi
 
Reputacja: 1 Imoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnie
Christos, poranek dnia szóstego

Gdy tylko Erven opuścił namiot, ten bezceremonialnie zniknął. Tak jak wczoraj jeden z Braci odwiedził Freyę, a biało włosy Lei’ę, tak dzisiaj było zupełnie odwrotnie; celem Christosa była Lea
- Dzień dobry… nazywam się Christos i przychodzę do Pani z pewną… propozycją. Czy słyszała Pani o gadach zwanych Ludoth? -
Lea stała przed swoim domem we flanelowej koszuli, z kubkiem kawy w ręku i nieodzownymi kocimi uszkami na głowie. Zaspana i ziewająca otworzyła drzwi i przez dłuższą chwilę nie reagowała.
- Do interesów chłopcze, do interesów. - Stwierdziła przecierając oczy wyciągnięte spod nakrywki. Nie miała na sobie okularów, ale jak widać nie przeszkadzało jej to zbytnio.
Między Christosem a Leą nagle bezceremonialnie pojawił się jaszczur
- Zainteresował mnie rodzaj bakterii występujący w ich ślinie. Myślałem o możliwości… wykorzystania go. -
- Hmm. A co dokładnie miałabym z nim zrobić? - Zapytała spokojnie.
Christosowi przestawali się podobać Ci naukowcy, którzy wszystko już widzieli, i żądna krwi jaszczurka tuż przed nimi nie budziła nawet zdziwienia. Nie dał jednak tego po sobie poznać, kontynuując:
- Gdyby je wyhodować na większą skalę, ewentualnie trochę… ulepszyć, mogłyby posłużyć jako… wyśmienita broń. Poza tym, może warto by było stworzyć jakąś… antytoksynę na nią? - w świecie pomarańczo włosego najwyraźniej nie słyszano pojęcia “szczepionka”.
- Antytoksyna to dzień jak nie krócej pracy. Cena 100 monet. - Stwierdziła bezceremonialnie. - Jaszczurkę mogę zabrać jeśli ci niepotrzebna. - Delikatny uśmiech jakiegoś zamysłu. - Jeżeli jednak pytasz czy mogę ją dla ciebie “ulepszyć”, może to być niewykonalne. - Mówiąc to zakryła usta kubkiem kawy. - Ale mogę spróbować za pewną opłatą. -
- Jakiego rzędu opłatą? Nie ma istot niepotrzebnych, jednak są takie, które można poświęcić… mogę spytać co Pani z nim planuje? -
- Badać, wykorzystać i ewentualnie w gwoli mniejszej użyteczności zutylizować. Jeżeli miałby to być na twój użytek hmm. Zależy o tego co chciałbyś by było z nim zrobione i od tego co można by z nim zrobić. Od 100 do nawet 1000-2000 monet. Kwestia potrzeb i zaopatrzenia plus robocizna. - uśmiech kobiety interesu.
- Chyba warto spróbować… zostawiam go Pani. Ile by sobie Pani liczyła, gdybym chciał się od Pani czegoś nauczyć z zakresu biologii? - nieco zmienił temat.
- Zależy co takiego chciałbyś wiedzieć. Bo biologia to szeroki zakres działań i wiedzy. Zwykłe porady liczyła bym za 50 monet. Przeszkolenie 100. Ale coś specjalnego to już po przyjacielsku 500. A co z jaszczurem?
- Interesuje mnie rozszerzenie podstaw… planujemy rozpocząć własne badania, i warto by było mieć fundament, na którym można bazować. - temat jaszczura postanowił na razie pominąć.
- Podstawy hmm, czyli jak działa organizm zakładając, że chodzi o ludzki lub bliżej znany zwierzęcy. 100 monet. Ale musisz mieć co najmniej 2-3 godziny czasu. To trzeba raczej jasno omówić. O obiekt się nie martw, mam swój. - Odparła z uśmiechem i upiła łyk kawy.
- Odpowiada mi to. Jeśli chodzi o jaszczura, to zależy mi na czymś prostym: chciałbym wydestylować te bakterie, by następnie pozwolić im się spokojnie mnożyć i korzystać. Mam własny pomysł jak je przenosić, jednak potrzebuję bardziej zagęszczonych, by miała realny efekt. Co do nauki… proszę mi wybaczyć, osobiście nie mam dziś czasu, jednak mój towarzysz bardzo chętnie przyswoi sobie te informacje - mówiąc to za Christosem pojawił się mężczyzna. Trochę ponad dobę temu był to jedynie wieśniak pracujący w tartaku, teraz jednak wyglądał zupełnie inaczej. Charakterystyczne oczy, brak zapachu alkoholu z ust, czy bardzo pewny wyraz twarzy to tylko kilka bardziej zauważalnych zmian. Poza tym, nie wiedzieć skąd, zza Christosa zaczęły wylatywać monety. Ostatecznie sto okrągłych, metalowych przedmiotów ustawiło się na stole w stosach po dziesięć. Wieśniak w tym czasie odezwał się:
- Dobry. Panienka Lea, jak mniemam? Bardzo miło mi poznać, Bogdan mam na imię. - uśmiechnął się lekko.
Oczy Pani doktor na chwilę zalśniły. Oj widać, że mały pokaz przypadł jej do gustu... a może coś więcej...?
- Dobry. Bogdanie. - Odparła z lekką drwiną. - Bakterie... to akurat 5 minut roboty. Zagęstnik i substancja środowiskowa są już gotowe. Kobieta zawsze przygotowana. - Odparła z uśmiechem. - Mocy nabierze dopiero po jakiś 3-4 godzinach. Czas inkubacji. Kwestia tylko rozcieńczania. Bo aby utrzymać stały przyrost trzeba mieć stały napływ substancji o zbliżonym środowisku bakteryjnym. Zagęszczacz można rozlewać również się sam powiela. Nie mniej bez substancji środowiskowej dojdzie do rozcieńczenia więc i siła spadnie. Jasne? To 1 próbówkę przekażę po nauce panu Bogdanowi. To będzie dodatkowe 20 monet lub 80 dla ciebie jeżeli gad jest już mój. - Uśmiech kobiety interesu.
Osiem stosów wzniosło się i podleciało z powrotem do pomarańczo włosego, znikając w między czasie. Christos zauważył jednak błysk w oczach Lei, i, uznawszy, że zaciekawiła ją technika zaginająca przestrzeń, dopowiedział:
- Byłaby Pani zainteresowana małą wycieczką do mojego, ekhm, laboratorium, jakoś później lub jutro? Myślę, że mogłoby się… spodobać. - delikatny, tajemniczy uśmiech.
- Mam wrażenie, że byłabym tam mało bezpieczna. - Powiedziała uprzejmym żartem - Nie mniej wycieczka brzmi ciekawie. Lecz nie dziś. Kobiety muszą się na takie ekscesy odpowiednio przygotować. - odparła z dziwnym uśmiechem.
- W takim razie jedynym wolnym terminem będzie jutrzejszy poranek. Później będziemy zmuszeni wyruszyć na wschód, i ktoś od nas wróci tu dopiero… właściwie nie wiem kiedy. - rzucił uśmiechając się Christos, na odchodne. Nie miał już czasu na więcej dysput.
Nauka podstaw biologi w wykonaniu dr. Lei była niezwykle dokładna. Pomijała zbędne dywagacje i frazy medyczne skupiając się jedynie na oczywistych i zauważalnych elementach organizmu. Jednym z przykładów może być nauka pobierania jadu z kłów jadowych zwierząt je mających. Pani doktor ostatecznie odmówiła “wycieczki”, ale z bardzo zastanawiającym uśmiechem. Cóż... widać każdy naukowiec ma swoje innowacyjne podejście.
 
Imoshi jest offline