Wojownik rozejrzał się po czym splunął w bok na ścianę jednego z domków.
- Kiepska ta meta. - rzucił do kobiety i pokazał jej, żeby szła razem z nim. Przyjrzał się jej, czy ma jakieś uzbrojenie. Pewnie przyda jej się. Powoli zaczął rozumieć co się dzieje, choć tok jego rozumowania miał tyle przeskoków w ciągu przyczynowo skutkowym, że nawet ciężko to było nazwać intuicją. Tak jak poprzednim razem, gdy wiedział, że dwójka dzieci to były opętane sukinsyny tak teraz już niemal znał los Westerfelda i wiedział co to za wioska.
- Ja za to znam. - rzucił do niej wspominając o swoich poprzednich przygodach z Westerfeldem. W końcu podróżował z nim już jakiś czas i Pomroka nie była mu obca. Obce mu były niewidzialne bryły, a i tornado mroku pierwszy raz przeżył. Nie wiedział też co to za dziwne zakręcanie czasoprzestrzeni, że wtedy nie mogli odjechać z pomiotem szatana (w osobach nadradcy i jego dzieci i towarzyszy). Jeżeli chodzi o takie budowle jak tu można było zaobserwować to już miał z nimi do czynienia, choc nigdy nie wchodził tak głęboko. Coś musiało się mu stać z głową przez te pomroczności jasne jakich ostatnio doświadczał. W życiu by nie poszedł na coś takiego, gdyby był w pełni sprawny umysłowo. Nie potrzebował słów panienki, żeby wiedzieć, że to cholerna pułapka. Nie bardzo aktualnie wiedział do kogo iść z tym wszystkim. Panienka mówiła o Savie, ale Sav poszedł do przeklętej świątyni południowych, czy też wschodnich bóstw, z którymi lepiej było nie zadzierać. Chyba że dałoby się zbiec za ocean. Z tymi nowymi możliwości ta szansa stała się dość realna... z jakichś przyczyn wybrał jednak próbę pomocy Westerfeldowi - miał nadzieję, że i Westerfeld będzie rozumiał potrzebę... a i... dzięki jego wiedzy będzie można przebyć oceaniczną pomrokę.
Wojownik razem z kobietą zbliżyli się do trójki świrusów kombinujących z liną i kotwiczką. Widząc, że Ramirez za namową jednego z geniuszy chciałby korzystać z liny Wojownik postanowił go powstrzymać. Ku jednak szczęściu Ramirez był bardziej zajęty rozmową z kamieniakiem, żeby zrealizować swój samobójczy plan.
- Czy was to już do reszty pojebało? - zapytał całą trójkę, a raczej rzucil retoryczne pytanie - Nawet jeżeli nie wierzycie w mściwe bóstwa, które są czczone w tym miejscu to uwierzcie, że skurwiała ludność tego miejsca to mordercy, gwałciciele, kanibale i do tego kazirodcy. Zorientowalem się przyglądając budynkom dookoła. Musimy stąd jak najszybciej uciekać, bo zginiemy. Ruszcie dupy i za mną szukać reszty. - jakby ktoś chciał zaprotestować to Wojownik grzecznie powie takiemu delikwentowi "gówno mnie to obchodzi, idziemy, bo zginiemy". Wojownik szuka Sava. Potem razem uciekną z tego miejsca.
Jeśli z jakiegoś kompletnie chorego zbiegu okoliczności Wojownik trafiłby do miejsca z klawiszami to wciska kondensator przepływu na dwunastej i obok kwadracik z krzyżem, a potem kółko z krzyżem na drugiej od zewnątrz obręczy na godzinie wpółdopiątej, potem kółko z kwadratem na trzeciej od zewnątrz obręczy na godzinie ósmej, następnie kwadrat z kondensatorem przepływu na dwunastej oraz kółko z kondensatorem przepływu na dziewiątej - oba na czwartej od zewnątrz obręczy. I na koniec naciśnie środkowe pole. Pewnie to jest wielka tablica do gry w rzutki, ale być może uda się uruchomić to zapomniane przez Boga miejsca. Przy odrobinie szczęścia zostanie aktywowane samozniszczenie i ten bezbożny przybytek zniknie z powierzchni ziemi. O ile jeszcze znajdowali się na ziemi. Oczywiście jeżeli Wojownik spotka Sava zanim dotrze do tych kodów to nie będzie tego aktywnie szukał. |