Wszyscy:
Big Bill odpieprzył to co wydawało mu się za zwidy. Świecąc latarką przekonał się, że to nie były zwidy, a po prostu ludzie. Max też na to spojrzał. Przebąkiwał cośtam, że nie ma takich wspomnień, więc to pewnie było i jest jakiś dysonsans czasoprzestrzenny. Zamiast chrzanić głupoty to uderzył w ścianę i odsłonił się jakiś niewielki panel z przyciskami. Z kieszeni wyciągnął kartę magnetyczną i przejechał. Drzwi z pewnym oporem zaczęły odsuwać się na bok. Odsuwają się powoli, słychać jak rdza powstrzymuje proces.
W tym czasie Sunny chwycił do ręki wielki rewolwer. Nawet w jego dłoniach wydawał się wielką armatą. Musiał z niego strzelać oburącz. Zamiast podziękowań powiedział jedynie do Rudej:
-
Zginiemy tu. - i niemal równocześnie z tymi słowami Marry, która przyszła z Rudą zastrzeliła Marry, którą Tuco, Sunny i Ethan uratowali wcześniej z pomieszczenia z głosami i magazynem.
Po chwili z bocznych pomieszczeń jakie mijaliście biegnąc za Big Billem rozległ się przeraźliwy ryk. Horda została przebudzona. Słychać bieg nagich stópek i tym razem widać i ich w świetle. Ryk sugeruje, że to nie tylko te bobasowate stwory z piekła rodem.
[media]http://www.youtube.com/watch?v=GqmytPU6d_c[/media]