Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-08-2014, 06:47   #50
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Dziennikarka pokręciła głową, lecz powagi nie udało się jej zachować. Parsknęła pod nosem, a jej twarz rozjaśnił uśmiech. Tym razem był szczery, choć nie pozbawiony odrobiny cynizmu.
- Tylko go nie zastrzel, nie zabrałam ze sobą aż tak dużych czarnych worków - powiedziała i zamarła na ułamek sekundy. Przecież szukała taksiarza w konkretnym celu. Co prawda o tym zapomniała, widząc w jakim jest stanie. Teraz, gdy stres już minął, zapasowy klucz od pokoju zaczął ją uwierać. Wyciągnęła go więc z kieszeni, chowając w zamkniętej pięści.
-Słuchaj, Richard - zaczęła, stając mężczyźnie na drodze - Tak sobie pomyślałam. Latanie od jednego pokoju do drugiego jest upierdliwe. Ciągle coś gdzieś zostawiamy, robi się zamieszanie. Nie zajęłam wszystkich szafek i szuflad, znajdzie się dość miejsca na bagaż jeszcze jednej osoby...jeśli oczywiście chcesz.

- Dlaczego miałbym nie chcieć? Tak na dobrą sprawę jesteś jedyną osobą z którą mam tutaj bliższy kontakt. Poza tym łóżko masz wygodne i całkiem skutecznie grzejesz nogi – odparł z uśmiechem, jednak jedyne co dziewczyna mogła dostrzec to napinający się policzek. Mężczyzna uważał by nie oberwać czymś w głowę więc patrzył na rozciągający się na końcu schodów korytarz.
- Wieczorem wezmę swoje rzeczy i się przeniosę. Albo zrobię to jeszcze wcześniej jeśli profesor się nie zjawi i znów przyjdzie nam spędzić tutaj kolejny nudny dzień. Jak tak dalej pójdzie to się spakuję i stąd wyjadę. Szkoda mi pieniędzy które mógłbym wyjeździć w ciągu dnia.

Erin skrzywiła się słysząc o planach nowojorczyka. Dla niej sprawa domu dopiero się zaczynała. Po incydencie z lustrem i kluczykami nie zamierzała odpuszczać, choćby przyszło jej zostać w ruderze samej jak palec.
-Już ci się znudziło moje towarzystwo? Szybko, bez dwóch zdań - burknęła cierpko, popychając Richarda przed sobą - W tej mgle doktorek może kręcić się gdzieś w okolicy, a i tak nas nie znajdzie, trzeba poczekać. Nie możesz potraktować tego wyjazdu po prostu jako wypoczynku? Każdemu czasem przydaje się krótki urlop.

- Nie bierz tego do siebie – odparł szybko zdając sobie sprawę, że być może wyraził się źle.
- Zarobki dziennikarza są znacznie większe niż prostego taksówkarza. Dla mnie kilka dni bez kursów to kilkaset dolarów w plecy. A paliwo kosztuje, jeść trzeba i czynsz jeszcze jest do opłacenia – dodał wchodząc na samą górę, stanął na korytarzu i rozejrzał się.
- Spokojnie, sam pewnie poczekam aż mgła trochę zejdzie. Po prostu nie będę siedział tutaj w nieskończoność. Trzy tygodnie bez pracy to dla mnie miesiąc życia w poście. A Ty za pobyt tutaj i tak dostaniesz pieniądze – odrzekł wyjaśniając wszystko na spokojnie. Ostrożnie skierował się dalej.

Gdy para wspinała się po schodach podejrzane odgłosy nabierały na sile świadcząc o bliskości źródła. Stanęli w krótkim korytarzu przez chwilę przysłuchując się odgłosowi, który, na co wszystko wskazywało, dochodził z pokoju taksówkarza. Metaliczny dźwięk, drażnił wasze uszy, z każdym następnym się krokiem. powtarzał się systematycznie, i miarowo. W miarę jak przybliżali się do drzwi nabierał na sile.

Mój pokój? To jedyne co mogło przejść taksówkarzowi przez głowę. Zrobił minę jakby nad czymś się głęboko zastanawiał. Zamknąłem pokój? Pytanie, na które odpowiedź była gdzieś głęboko w odmętach jego pamięci. Ruszył przed siebie, podłoga zaskrzypiała jak zwykle. Czyżby coś znów płatało mi figle? Przypomniał sobie werandę i Murphy'ego bez twarzy. Położył rękę na klamce z zamiarem otwarcia drzwi na oscierz.

Erin wzdrygnęła się. Rumor był irytujący, nie pozwalał zebrać myśli. Tłukł się po głowie podobny stadu wściekłych szerszeni, nie mogących znaleźć drogi ucieczki. Coś zdecydowanie było nie tak. Nawet jeśli spóźniony McAvery postanowił w końcu zaszczycić ich swoją obecnością, to raczej nie odpalał piły łańcuchowej we wspólnym pokoju.
-Czekaj - dziewczyna szepnęła, łapiąc taksiarza za ramię - Minuta nas nie zbawi. Po prostu poczekaj, zaraz przyjdę.
Obróciła się na pięcie i pobiegła do swojego pokoju, a w głowie po raz pierwszy od dawna przyznała rację Danielowi. Zawsze musiała wpakować się w jakąś kabałę. Dobrze że przed wyjazdem dostała od niego prezent - okazja do jego wypróbowania nadarzała się wręcz idealna.

Dziewczyna chwyciła paralizator i wróciła pod drzwi z których wydobywał się harmider, w międzyczasie ze swojego pokoju wychyliła się blondynka, zwabiona hałasem.
- Co się dzieje? - Zapytała jakby z miejsca zakładając, ze dziwne odgłosy mają swoje źródło w zabawach młodych.

-Ktoś baluje u Richarda w pokoju pod jego nieobecność. Schowaj się z Natahanem i jakby ktoś chciał do was wparować to wal go od progu krzesłem po głowie. W razie co ja będę pukać cztery razy - rzuciła do Bri, mijając ją w pośpiechu -Chyba McAvery przyjechał i robi jakąś rozpierduchę.
Ostatniego członka eksperymentu nie dane im było jeszcze poznać i tylko Diabeł raczył wiedzieć czego po nim można się było spodziewać…o ile rzeczywiście to on tak hałasował.

Briana wepchnęła wścibskiego Nathana na powrót do pokoju i sama skinąwszy na was głową sama się w nim schowała. Widać było, że jest przestraszona i radę Erin wzięła sobie głęboko do serca, gdyż ledwo drzwi się zamknęły słychać było szurnięcie drewnianego krzesła.
Dźwięk nie ustawał, zdawał się jedynie wbijać w ich myśli gdy tak niepewnie stali pod drzwiami do pokoju taksówkarza.

Erin uśmiechnęła się do taksiarza i pokazała mu paralizator.
- Na wszelki wypadek - mrugnęła, naciskając guzik. Niewielki elektryczny łuk przeskoczył pomiędzy widełkami, wydając z siebie charakterystyczne buczenie. Dziewczyna kiwnęła głową w kierunku szarego pokoju
-No to siup - dodała, a taksówkarz zwolnił zamek i pchnął skrzydło drzwi.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline