Anzelm był zaskoczony. Zdziwienie malowało się na jego twarzy, i Wujaszek już zaczynał kalkulować co robić. Był szlachcicem. Człowiekiem stanu wyższego. Znał, a właściwie to wydawało mu się, że zna swoje prawa. Spojrzał na Maxa:
-Jak chcesz to uciekaj...zabić mnie nie zabiją...muszą postawić mnie przed sądem..bez procesu mnie nie skażą... - rzekł spokojnie podchodząc do drzwi i czekając na decyzję towarzysza -Nie zamierzam uciekać. Zbyt wiele poświęciłem by osiągnąć to kim jestem...Żyć znów jak szczur w kanałach, wśród biednych, bez jedzenia i ścigany. Nie. To nie dla mnie - dodał
Spokojnie czekał. Prawo imperialne znał słabo. Miał tylko o nim jakieś wyobrażenie. Podjął jednak decyzję. Jeśli Cranmer był strażnikiem miejskim będzie ciekawie. Bardzo ciekawie. Ciekawy też może być finał tego "starcia". Czyjaś głowa poleci. A Anzelm bardzo lubił swoją głowę. Uśmiechał się tylko tajemniczo, jak zawsze gdy w głowie miał już jakiś plan.
__________________ Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-) |