Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-08-2014, 12:35   #52
Poker123
 
Poker123's Avatar
 
Reputacja: 1 Poker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znanyPoker123 wkrótce będzie znany
"Z historii zapomnianych" : Shujin Dadawashi
Gdy mężczyzna ze znakiem marynarki wszedł do szałasu zastał niezwykle interesujący widok. Admirał marynarki wojennej siedział na łóżku patrząc na protezy zastępujące mu ręce, patrzył na nie ze łzami w oczach. Jednak już na pierwszy rzut oka było widać, że nie są to łzy żalu, o nie. Prawda była taka, że Shujin od dawna nie czuł się równie żywy jak wtedy, po raz pierwszy od wielu lat trafił mu się przeciwnik, który go pokonał, ba, który go trwale okaleczył. Stare ciało zareagowało na to jak za dawnych lat, zewem łowcy, Daidaiwashi miał ochotę wybiec z namioty i znaleźć tego człowieka. Tymczasem jednak miał przed sobą kogoś, kto najwyraźniej był jego druhem.
-Jestem Shujin, ale większość mówi mi Daidaiwashi. Z kim mam przyjemność?- Zapytał głosem, przez, który przebijały nuty radości, co było u niego niemal niespotykane.
- Hmm. Sądzę że powinieneś znać na to odpowiedź. - Ciężki głos i niskim tonie. Czuć od niego było ciężar wieku. Dłuższa chwila ciszy w czasie której odłożył swoją zdobycz w drugim pomieszczeniu. - Mawia się że umysł nawet podczas snu pracuje i chłonie wiedzę. Ale tego już chyba was nie uczą. W sumie działało to jedynie na zaledwie 3% jednostek. Garu. - zdjął swoja futrzaną czapkę i zawiesił na gałęzi przebijającej się przez ścianę pomieszczenia.
Admirał wstał powoli z łózka i zaczął się rozciągać.
-Jaki masz stopień, przyjacielu?- Zapytał z uśmiechem.- A tak właściwie to kto mnie tu przyniósł?
-Hmm. Amnezja. widać niewiele pamiętasz. Przyniósł cię... osobnik, który z resztą cię uratował. Nie wiedzieć czemu. - Pominął pytanie o stopień. - Ech. Poproszono mnie bym cię doglądał, a gdy się przebudzisz przekazał 2 sprawy. Reszta to juz twoje decyzje. - Wyciągnął z nogawki prostokątną osełkę, a zza pasa pierwszy z toporków.
Marine wyprostował się gwałtownie.
-Jakie dwie sprawy?
- Twoje nowe ręce - Wskazał na nie osełką. - I ten kto ci to zrobił, a dokładniej... Ech to już ci w trakcie wytłumaczę. - Zaczął ostrzyć toporek. - sprawa wygląda tak. Uszkodzenia były spore. Zastąpiono wiec straty tymi oto dziwnymi elementami. Niebieski kolor znaczy że dobrze. Czerwony że źle.
Shujin przyjrzał się swoim protezom. Niebieska płynna substancja w kompozycie.
- Dzięki temu możesz dalej używać swoich mocy. Ale substancja ma swój stan zużycia. Może się nie grzeje jak kocioł, ale blokuje moce. Kto i jak to skonstruował... nieważne. Ważne że działa. Będziesz więc musiał rozsądnie i oszczędnie posługiwać się swoją mocą. - przerwał na chwilę. Stwierdził że toporek jest już dobrze naostrzony więc schował go za pas i wyciągnął drugi wykonany bardziej ozdobnie. Nie usłyszawszy komentarza począł mówić dalej. - Teraz sprawa tego kto ci to zrobił. Cóż za wiele powiedzieć nie mogę. Nie mój czas. - cokolwiek to znaczyło. - Rzekomo to pirat. Osobnik z nasze... twojego świata. Rzekomo zły niebezpieczny i rzekomo nie sam. Tedy Ryou kazał przekazać byś komu trzeba informacje o nim przekazał i byś Smoka w spokoju ostawił. Zapewne chodziło mu o to że nie na nim skupić się powinieneś. By cię od głupoty odciągnąć Profesor wieść dla ciebie zostawił. - Z drugiego pomieszczenia doszedł zapach dymu i wędzonego mięsa. Ryba zapewne, choć nie tylko. - “Wrath tu jest”. Twierdził, że będziesz wiedział o kogo chodzi. - Garu przejechał palcem po ostrzu toporka. Schował ostrzałkę do nogawki, a toporek za pas. Siedział jeszcze chwilę wpatrując się w Admirała.
Shujin zacisnął pięści tak mocno, że tryby, aż zatrzeszczały w proteście.
-Gdzie on jest?- Zapytał, z jego głosu znikła cała pogodność, stał się on zimny i spokojny.- Ten… Osobnik zbyt długo unikał sprawiedliwości, uciekał przede mną przez cały świat. Teraz proszę, sam do mnie przychodzi. Dobrze, bardzo dobrze.- Mruczał do siebie admirał wpatrując się w ścianę namiotu, jednocześnie oczekując odpowiedzi.
- Kto to wie. Profesora widać mało interesował ten osobnik. Ale wiedział żę ciebie będzie. Kazał przekazać więc przekazałem. - Wzruszył ramionami i podniósł się z siedzenia. - Tedy ni więcej dla ciebie nie mam. Teraz wszystko leży w twoim interesie. Stek. - Powiedział. - A ty co zamierzasz?
-Przede wszystkim znaleźć Wratha. Ten świat, no i jego mieszkańcy nie mogą czuć się bezpiecznie dopóki ten człowiek chodzi wolno. Jakieś pomysły gdzie zacząć? Używa on mocy ziemi, więc interesują mnie przede wszystkim trzęsienia ziemi, pojawiające się wyspy, tworzenie gór było jedną z jego ulubionych mocy. Coś takiego obiło ci się o uszy?- Zapytał Admirał.
- Z lasu nie wychodzę. - Odparł bez przeciągania. - Nie mniej czuję że w obcym świecie przydał oby się coś własnego, więc stawiał bym wyspę. Jeden z moich tak rak robił nim go dorwałem. - wszedł do drugiego pomieszczenia i po dźwiękach stuku garnków najpewniej zabrał się za przygotowywanie posiłku.
Admirał rozciągnął się ostatni raz. po czym wszedł do drugiego pomieszczenia.
-Cóż, wybieram się na polowanie. Mam jeszcze tylko jedno ostatnie pytanie. W którą stronę dotrę do jakiegoś ośrodka cywilizacji?
Druga sala stanowiła kuchnię. A raczej pomieszczenie przejściowe miedzy sypialnią a wyjściem.
- W tamtą. - Wskazał kierunek. - Jakieś pól dnia drogi. Trafisz na szlak. A później północ lub południe. Zależy. Na północy jest zajazd a na południu stolica też około pół dnia drogi. Czy w jedna czy w drugą.
-Dzięki- Rzucił admirał, po czym wyszedł z szałasu.
Spojrzał na swoje ręce. Cóż, miał mieć ograniczenia, ale raczej nie, aż takie, by nie udało mu się przemieścić do stolicy, tam w końcu ktoś musiał słyszeć o nadnaturalnych zjawiskach. Shujin powoli wzbił się w powietrze i skierował się na południe.
Po godzinie lotu cyber ramiona zabarwiły się na czerwono i doszło do awaryjnego lądowania. Widać ciągłe ich używanie nie było wskazane. Cóż resztę drogi trza było przebyć pieszo.
Tylko godzina lotu? Cóż, to mogło być ciekawe, Daidaiwashi od dłuższego czasu nie miał zbyt wielu wyzwań, a ograniczenie jego mocy, mogło być wyzwaniem bardzo interesującym. Tymczasem jednak musiał dotrzeć do stolicy. Zaczął więc biec, prosto na południe.
Po dniu drogi, a dotarł wczesnym rankiem, wreszcie stał przed wrotami San Serandinas
Admirał podszedł do strażników stojących pod bramą.
-Panowie, nie dotarły do was może plotki o jakiś anomaliach, konkretnie chodzi mi o trzęsienia ziemi, pojawiające się wyspy, albo góry. Właściwie to wszystko co związane z ziemią.
- Nie panie?
- Chwila. A to co na zachodzie.
- To od nas rzekomo.
-Skoro to tylko rzekomo od was, to chcę wiedzieć co się stało na zachodzie.- Powiedział zdecydowanym głosem Shujin
- Zdaje się że ktoś isę budował. - Odparł strażnik. - Niewiele wiemy panie bo to nie nasza działka. Wydaje się że to ktoś z przybyszów za pozwoleniem księżniczki.
-Przybysz, którego szukam, umie budować. Gdzie ten nowy budynek?
- Na zachodzie... - Odparł strażnik lekko znudzoną miną. - Nie wiem gdzie dokładnie.
Shujin pokiwał głową, czym wzniósł się w powietrze, próbując wypatrzyć tą tajemniczą budowlę.
Daleko na zachodzie po odpowiednio wysokim uniesieniu dało się dostrzec coś na wzór budynków marynarki. Sporej wielkości forteca. Niestety z powodów natury urazowej nie było mowy o podróży powietrznej w tamtejsze strony.
Admirał wątpił czy Wrath zbudowałby fortecę na wzór marines, jednak nie mógł tam nie pójść, musiał sprawdzić wszystkie tropy. Wylądował lekko na ziemi, wziął głęboki oddech po czym zaczął maszerować w kierunku fortecy.
Dotarł tam parę godzin później. I jego oczom ukazał się obraz bardzo rodzimy. Forteca przypinała Marinesford. Jasnym się stało kto ją zbudował. Pozostało go tylko odnaleźć. Za pomocą Kenshoku nie odkryto niczyjej obecności w okolicy fortecy więc zapewne był w mieście.
Shujin miał wybór, wracać do miasta i szukać swojego podwładnego, lub zrobić coś zupełnie innego. Admirał wszedł do fortecy, po czym zaczął poszukiwać sali głównej, w której miał zamiar zaczekać. W końcu nie buduje się fortecy, żeby w niej nie przebywać.
- Shujin? - rozległ się głos od drzwi - Ze wszystkich miejsc… co ty tutaj robisz? - zapytał wyraźnie zaskoczony Kuroryu, wkraczając do pomieszczenia. Wyglądało na to że prace na wyposażaniem fortecy szły dość dobrze.
-Szukam Wratha.- Rzucił Admirał wstając.- Pirat, Logia kamienia, jak widać nie jedyna.- Powiedział z uśmiechem.- Tak swoją drogą. Nic mi nie jest, dzięki, za troskę.- Zaśmiał się grożąc podwładnemu palcem protezy.
- Och, proszę cię. Gdyby Admirałów można było tak łatwo zabić, to Yonkou już dawno zawładnęliby światem… - spojrzał na niego spokojnie - Zakładam że nie słyszałeś wieści?
- Wieści?
- Sakazuki zrobił mnie Admirałem… i mianował Admirałem Floty tego sektora. Przynajmniej do czasu aż sam tutaj nie przybędzie. A przybędzie. Razem z siłą całej kwatery głównej.
- Kwatery głównej… fakt że mianował takiego szczeniaka jak ty odsuńmy na chwilę na bok. Co się dzieje?
- Tysiące piratów. I możliwe że Yonko.
- Ach… a Akainu kazał przygotować grunt pod inwazję.
- Nie pod inwazję… - Kuroryu pokręcił przecząco głową - Interwencję. Pokojową, z naszej strony, jeśli dojdziemy do porozumienia z lokalnymi.
- A jeśli nie?
- … Sprawiedliwość Absolutna. - powiedział cicho Kuroryu po chwili ciszy
- … Aye. Sprawiedliwość Absolutna. - Shujin wyglądał jak gdyby się nad czymś zastanawiał. - W takim razie nie ma nad czym gdybać. A teraz… pomożesz mi zapolować na Wratha?
- Może najpierw wyjaśnisz mi co się stało z twoimi rękoma? - zapytał cicho Kuroryu
- Pirat. Gregor McArtner… - twarz Kuroryu pociemniała na moment - Ach. Widzę że pamiętasz nazwisko.
- Ale jak… Śmieć miał nieco ponad 100 milionów nagrody za swoją głowę. Nie dość żeby okaleczyć Admirała. Co się tutaj dzieje…
- Nie wiem… ale na pewno nie walczył jak taki słabeusz. I tak skończyłem z tymi protezami. A moje moce owocu nie są… tak potężne jak były.
- Ah… - wymruczał Kuroryu
- Nawet nie zaczynaj z “Ah”, szczeniaku. Dalej mogę cię wykończyć kiedy zechcę.
- Nie wątpię. Nie mniej… dopóki twoje pełne siły nie wrócą… chcę wycofać cię z czynnej akcji.
- Co!? Jakim prawem…
- Autorytem nadanym mi przez Gorosei, Naczelnika Sił Zbrojnych Konga, oraz Admirała Floty Sakazukiego. - powiedział Kuroryu twardym, nie znoszącym sprzeciwu głosem - Nie pozwolę ci na lekkomyślność. Nie kiedy jesteś jednym z dwóch ludzi których mogę być absolutnie pewnym.
- … W porządku. Co chcesz żebym zrobił?
- Nadzoruj tę fortecę. Strzeż jej. Dopilnuj by została dokończona. Kiedy przybędą nowi rekruci, a przybędą, szkól ich. Nikt z nas nie nadaje się do tego lepiej niż ty, i wiesz to.
- … Hmph.
- Tylko do czasu kiedy nie odzyskasz pełni sił. - uspokoił go Kuroryu.
- … Dobrze. A teraz znikaj. Zanim zapomnę o łańcuchu dowodzenia i znokautuję cię za rozkazywaniem starszym… sir. - rzucił Shujin, lekko ironicznie.
Kuroryu skinął mu głową. Wyszedł z fortecy, ciesząc się że ta sprawa spadła mu z głowy.
Tak też wiceadmirał przeszedł na spoczynek.
 
__________________
Kanbaru Suruga: Skoro nie cieszy cię zbereźna rozmowa z młodszą dziewczyną, jak masz zamiar przetrwać w społeczeństwie?
Poker123 jest offline