Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-08-2014, 16:14   #527
Komtur
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Cała ta sytuacja z Laurą bardzo rozemocjonowała Gomeza. Dziewczyna była zdrowo walnięta, zadufana w sobie, uparta, brutalna i totalnie nieprzystępna. Przez te swoje cechy, cyrkowca jeszcze bardziej ciągnęło ku niej, wyzwalając przy tym złe emocje. Gomez miał ochotę ją brutalnie złamać i wykorzystać. Oczywiście na razie nie mógł, ze względu na towarzyszy i brak sprzyjającej okazji tego uczynić, co pogłębiało jego frustrację i powodowało że co nóż w jego umyśle pojawiały się szalone i dzikie pomysły jak tego dokonać. Widać to było szczególnie po dotarciu do miasta, gdyż Gomez który nigdy nie stronił od towarzystwa dziewek wszetecznych, teraz nawet raz nie spojrzał na choćby jedną nęcącą powabnie murwę, mimo że mieszek miał pełen złota.

Targ

Kompania trafiła akurat na wielki jarmark. Kupców było od groma i złodziei zapewne też, dlatego Gomez pilnował bardzo swojej pękatej sakiewki. Nie przeszkodziło mu to tu i ówdzie się rozejrzeć zwłaszcza że przy tym stanie posiadania mógł sobie pozwolić na więcej niż zwykle. Tak rozglądając się uwagę cyrkowca przykuł pusty kram jednego z khazadów.

- A ty krasnoludzie po co wystawiłeś stoisko, skoro towaru nie masz? - zagadnął Gomez wiedziony wrodzoną ciekawością lub jak by ktoś inny to określił głupotą.

Krasnolud widząc, że Gomez się zbliża wyszedł mu na przeciw. Barczysty, lecz z dobrodusznym spojrzeniem Khazad na słowa akrobaty uśmiechnął się i podrapał po głowie. Wzmianka o pustym stoisku początkowo zaskoczyła lekko kupca, który odwrócił się w kierunku pustego namiotu:
-Aaa...mówisz o tym, dobry człowieku. Har har… ale to nie moje. Na chwilę mojemu przyjacielowi chciałem popilnować miejsca, no nieważne. Interes cię tu sprowadza, mówisz? A czego szukasz...i jak dużo gotówki możesz wyłożyć. Dwalin Kargan Torgusson ma wiele do zaoferowania, oczywiście jeśli zapłata będzie godziwa - zatarł radośnie dłonie

- Hmm, a co ty panie Torgusson sprzedajesz, bo mam niesprecyzowane potrzeby, hę? - zapytał coraz bardziej zaintrygowany nożownik.

Krasnolud uśmiechnął się tajemniczo i nie wiadomo dlaczego odpowiedział gniewnie:
-No to wróć Pan jak będziesz wiedział czego chcesz - fuknął dodając -Ja poważny człowiek jestem, i poważnych klientów oczekuję...a nie, zobaczyć, pomacać i nic nie kupić. Phi

- Powiedzmy że szukam magicznych eliksirów, byłbyś pan panie Torgusson zapewnić coś takiego? - Gomez zignorował uszczypliwość krasnoluda i dalej próbował wybadać kupca, zwłaszcza że przyszedł mu do głowy dość nietypowy pomysł.

-Eliksiry… no coś by się znalazło...na porost włosów, albo brody bo widzę, żeś gołowąs Panie -zaśmiał się Khazad

- Eh to nie dla mnie, a kusza dobrej jakości i osprzęt do niej by się nie znalazła?

Krasnolud podrapał się po brodzie, uśmiechając sie.
-Eliksiery, kusze...topory… miecze… nawet goblina na łańcuchu załatwię… o ile ilość Karli się będzie zgadzać… - rzekł poważnie, wypinając dumnie pierś.

- Dobra to teraz precyzyjnie ile za kuszę z osprzętem, ile za eliksir co w dziewce miłość rozbudzić potrafi i wreszcie ile za informację czy ktoś w tej mieścinie fechtunku naucza? Chyba teraz jasno sprecyzowałem potrzeby? - cyrkowiec powoli zaczynał się irytować.

-No to tak… Złota korona za informacje..eliksir tak ze 35 złotych koron...kusza zwykła 35 złotych koron..co daje 75 złotych koron - zaczął wyliczać Khazad

- Trochę sporo, choć za eliksir to może i w sam raz tylko skąd pewność że zadziała? Jaka gwarancja jest tego?

Dwalin nastroszył się lekko, tupnął nogą i fuknął:
-Dwalin badziewia nie sprzedaje. Dwalin załatwia towar najlepszej jakości, a jak dziewka jest bardzo oporna to nie eliksir a pałą w łeb ją.. - żachnął się

- Ha, ha, ha - zaśmiał się na to ostatnie Gomez bo i taką opcję rozważał w swojej popapranej mózgownicy - Dobra tu złota korona za informację, a tu pięć złotych koron zaliczki za eliksir, choć przydałoby się wiedzieć jak on dokładnie działa bo nie chcę by rozkochała się w moim kumplu. O kuszy zapominamy.

Krasnolud wziął koronę jako zaliczkę i chuchnął na nią na szczęście. Po tym schował ją do kieszeni.
-Eliksir będzie można odebrać rankiem. Jak działa, wlewasz do gulaszu lub wina, podajesz i po pięciu minutach zaczyna działać. Pamiętać trzeba jednak o dwóch rzeczach; musisz być pierwszą osobą na którą spojrzy, a gdy zobaczysz wypieki na jej policzkach niezwłocznie musisz ją pocałować w usta... Jasne? - zapytał

- Jasne. No to w sumie się dogadaliśmy tylko jeszcze poproszę o tę informację.

Krasnolud uderzył się lekko otwartą dłonia w czoło i rzekł:
- Fechtunek... no tak... To pójdziesz pan jak do karczmy, ale dwie uliczki wcześniej skręcisz w lewo, potem pierwsza w prawo a potem...no prosto. Będzie taki dom. Stary i zniszczony. Tak spotkasz Seniore Ruperto de la Vega..on kiedyś mistrz szpady był. Ach te jego cięcia.. pamiętam jak bylem młody... och klasa sama w sobie - zaczął zachwalać domniemanego mistrza

- Dobrze więc to do jutra rana panie Torgusson - zakończył rozmowę Gomez, podając rękę krasnoludowi.

Krasnolud podał dłoń na do widzenia . Widać było, że uśmiecha się szeroko lecz po chwili wrócił na swoją beczułkę.


Chwilę później dom De la Vegi

Gomez podszedł do rudery i zastukał do rozpadających się drzwi.

- Proszę, proszę - doszedł ze środka starszy głos mężczyzny. Gdy Gomez otworzył drzwi i wszedł, mrok uderzył w jego oczy sprawiając, że nic nie widział przez chwilę. Dopiero po chwili gdy, przyzwyczaiły się one do ciemności, dostrzegł siedzącą w fotelu postać. Gospodarz widząc, że ktoś do niego zajrzał, wstał powoli i ruszył przywitać gościa.



- Witaj młody człowieku - wypowiadający to mężczyzna mógłby być spokojnie ojcem Gomeza, albo i jego dziadem - w czym mogę służyć ? - padło pytanie

-Witaj! Nazywam się Gomez i przyszedłem w dość nietypowej sprawie. Szukam kogoś kto wyjaśni mi jak posługiwać się tym - tu cyrkowiec pokazał rapier który otrzymał od krasnoludów - Jednak nie mam czasu by zostać w mieście dłużej, więc szukam kogoś kto da mi jakiś zestaw ćwiczeń, który można wykonywać w czasie podróży

De la Vega spojrzał na rapier. Pokiwał głową z uznaniem, bowiem broń była pierwszorzędnej jakości. Jednak gdy Gomez wypowiedział “zestaw ćwiczeń” zmarszczył brwi i rzekł groźnie:
-Ah..ta młodzież...myślisz Panie..że kilka zdań pomoże Ci opanować jak posługiwać się tą wspaniałą bronią. Pewnie żeś ją ukradł, albo w nocy żeś komuś poderżnął gardło… - i nim Gomez zorientował się w ręku dziadka, już była szpada. Stara, widać że mają od wielu lat. - Avviso, arma per - rzucił dziadek mierząc ostrzem szpady w akrobatę.

- Po pierwsze nie ukradłem jej, tylko dostałem w prezencie za pomoc, a po drugie co do cholery ma to znaczyć? - cyrkowiec wskazał palcem na czubek szpady.

Dziadek lekko machnął czubkiem i na opuszku palca pojawiła się krew.
-Dobądź broń...i zobaczymy co jesteś wart - rzucił wyzwanie

- No dobra, jak se tam chcesz - Gomez dobył rapiera, a potem błyskwicznie skoczył w bok i wyprowadził pchnięcie na korpus starca.

Gomez był szybszy. Nie ulegało to wątpliwości. Był młodszy, sprawniejszy i zaatakował. De la Vega z trudem sparował, i nie chodziło o brak umiejętności tylko o wiek. Gomez przewyższał go fizycznie pod każdym względem, i atakował wyprowadzając naprawdę błyskawiczne pchnięcia. Parę razy ostrze było już tuż przed staruszkiem lecz ten w jakiś znany sobie sposób umiał je zbić, zażegnując niebezpieczeństwo. W pewnym momencie gdy ostrze Gomeza prawie dotknęło korpusu jego przeciwnika, ten zbił uderzenie w bok i zrobił krok do przodu. Ostrze de la Vegi znalazło się tuż na wysokości szyi akrobaty.

-Masz szybkość młody człowieku, lecz brak ci doświadczenia. Książki, notatki nic nie dadzą Ci bez kilku podstawowych zasad. Przyjdź jutro rankiem, a poświęce Ci godzinę a może i więcej...Tyle ci mogę zaoferować - rzucił cierpko.

- Będę - odpowiedział Gomez będąc pod wrażeniem umiejętności starca - choć jak mówiłem czasu mam niewiele.
Cyrkowiec schował ostrze do pochwy, ukłonił się i wyszedł.
 
Komtur jest offline