Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-08-2014, 11:11   #23
one_worm
 
one_worm's Avatar
 
Reputacja: 1 one_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputację
Wszyscy zauważyliście, że Vernon z wściekła minął ruszył do stajni prowadząc konie. Grał? Chciał się was pozbyć? Ciężko było określić, tym bardziej, iż istotnie mógł być to swego rodzaju test, który miał na celu nic innego jak sprawdzić waszą czujność. Złość na jego twarzy, która malowała się tak widocznie, mogła ostatecznie być udawana. Czy szpiedzy wszelkiej maści nie powinni być też doskonałymi aktorami? Na pewno za to nie powiedział słowa, tylko zniknął w rzeczonej stajni, razem z Miriel.

Po chwili wrócili z samymi czarnymi końmi. Widać, że wymienili je na inne, co dziwnym nie było- stajnia była dość spora i pełno w niej było koni, raczej pustkami nie mogła świecić, prawda?


- No dobrze- - Rzekł Vernon wskakując na swojego wierzchowca- Nie ma sensu stać tutaj, trzeba jak najszybciej ruszać. Nie muszę wam przypominać, że rozmowy na temat tego gdzie i po co zmierzamy nie są dobrym pomysłem, prawda? Przynajmniej z obcymi ludźmi...-Nie czekając na nic, wszyscy wskoczyliście na swe wierzchowce, wszystkie kare co w połączeniu z mundurami wyglądało dość oficjalnie i rzucało się w oczy. Z drugiej strony, Vernon mógł mieć niegłupi pomysł, żeby tak postąpić, bo czy sam nie mówił, że lepiej będzie, jeśli będziecie na terytorium Temerii widoczni? Zapewne miał świadomość, że byle obwieś z widłami, dumnie mianujący się bandytą, najczęściej przez duże B nie będzie na tyle głupi, by zaczepiać jeźdźców i tym samym was opóźniać, a o czas się rozbiegało w tym wszystkim.

Wyjechaliście co koń przez bramę, zmierzając ku rzeczonej karczmie- do Kogucika. Trakt był ładnie wyjeżdżony, nie musieliście obawiać się tego, że jeżeli coś was opóźni to będzie stan dróg. Chociaż to działało na waszą korzyść, choć też i zapewne na korzyść Merigold jak i Geralta z młodą królewną.
Słońce przyjemnie ogrzewało was swoimi promieniami, a wiatr chłodził. Gdyby nie misja, można by uznać, że jest to bardzo miła i sympatyczna przejażdżka grupy przyjaciół, a nie polowanie i pościg. Noi widoki. Dość szybko miasto zniknęło z waszych oczu, a przed wami ukazały się pola skąpane w słońcu, a dalej jeszcze ściana drzew, gdzie zaczynał się las.
Niebo było cudownie bezchmurne, jedynie kilka białych obłoków przesuwało się leniwie, nie zwiastując żadnych deszczów czy burz.

Wasza podroż mijała dość bezpiecznie, nawet gdy wjechaliście w las, pomiędzy drzewa, było widać, iż jest niebezpiecznie, lecz was to niebezpieczeństwo nie dotyczyło. Srebrny Kruk nawet jadąc widział wiele doskonałych miejsc na zasadzkę, a także, jak się zdawało i na ile z konia mógł dostrzec, ślady zasadzek. Tak, na tych traktach bywało niebezpiecznie, choć najpewniej głównie po zmroku...



Zmroku który właśnie nadchodził. Słońce które przybierało coraz to nowsze odcienie pomarańczowego koloru rzucało długie światło na was, a wy zaś długie cienie. Można by powiedzieć, że w konsekwencji tego, iż jechaliście posiadając słońce z lewej strony. Całość prezentowała się dość majestatycznie i bez problemu można by uwierzyć w te wszystkie potwory w lesie, jakie grasują. Nie, żeby potworów nie było, po prostu wydawało się, że co krzak, czai się Leszy, a co wzniesienie gdzieś dalej, znajduje się zapomniany dwór myśliwski lub cmentarz po jakiejś osadzie, gdzie niepodzielnie rządzi albo strzyga albo bruxa. Nawet i można było uwierzyć w to, że gdzieś tam. Nawet można było przysięgać, że po zmroku lub chwilę przed nim, na ostatnie sekundy z pomiędzy drzew wyjdą bobołaki.

Abdel Był niemal tego pewny. Widziałeś, jak ten piękny zachód i majestatyczny w swym blasku jest tylko i wyłącznie złudzeniem. Tu nie było bezpiecznie i jeśli gdzieś w pobliżu jest karczma, o której mówił Vernon to musi być dobrze obwarowana. Widziałaś to, czego inni dostrzec nie potrafili, z racji bycia myśliwym, łowcą, który poluje na to, co dla reszty jest właśnie potworem, co jest zwierzyną, coś co poluje na ludzi. Ślady na drzewach, które dla reszty były niewidoczne lub przez resztę były ignorowane wskazywały, jak widziałeś, że coś ostrzyło sobie o te drzewa pazury i nie był to niedźwiedź. Wilkołak? Być może, jednak jadąc konno nie mogłeś być przekonany na pewno. Ostatecznie, nawet i ten owiany sławą Geralt, jakkolwiek nie byłoby przesadzony w opowieściach, nie był na pewno w stanie ocenić co grasuje w głuszy, widząc jedynie obdrapane drzewa. Jadąc konno.



W końcu, gdy ostatnie promienie słońca chowały się gdzieś w tyle, daleko od was, za horyzontem...dostrzegliście jasne światła przy drodze. Tak, było cudownie je widzieć, jasne, pełne życia... Po kilku chwilach usłyszeliście gwar rozmówi podjechaliście przed mur, pod bramę. Mur dość wysoki, dość gruby i solidny. Raczej nie po to by powstrzymywać potwory, raczej po to, by odpierać ataki bandytów, gdyby pokusili się przypuścić atak na takich podróżujących kupców.

Strażnik widząc was, otworzył błyskawicznie bamy, co nie świadczyło najlepiej ani o nim ani o tym przybytku, choć...może wiedział, że ktoś ma się o tej porze pokazać i jak miał wyglądać? A wtedy faktycznie mógłby bez szemrania otworzyć bramę.
Wjechaliście do środka, na mały jakby dziedziniec. Waszym oczom ukazała się piękna karczma i kawałek dalej stajnie oraz miejsce na wozy kupieckie lub jakiekolwiek inne. Nawet stały jakieś dwa wozy, a w stajni pasły się konie, pięć sztuk. Dwa kare, jak wasze i jakieś inne, dwa gniade i jeden kary przydymiony.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=2s5BjJkPfos[/media]

- Dobrze, weźcie mojego konia i odstawcie do stajni, wasze też. Idę zobaczyć czy jest tam osoba, której wyczekuję. Zamówię też pokoje na noc i jakąś strawę, podobno doskonałą dziczyznę wraz z piwem tutaj podają- Rzekł z wyraźną ulgą, albo wam się tylko wydawało..Choć po całym dniu w siodle każdy miałby wymalowaną ulgę na twarzy o ile ni ma stalowego tyłka.
Do waszych uszu dobiegała muzyka, słyszeliście też i gwar ludzi, gości.
Było trzeba przyznać, że chciało rzucić się wszystko i po prostu jak się stało to iść do środka, gdzie zapachy i dźwięki kusiły i nęciły.
 
__________________
Do szczęścia potrzebuję tylko dwóch rzeczy. Władzy nad światem i jakiejś przekąski.

Ostatnio edytowane przez one_worm : 03-08-2014 o 10:30.
one_worm jest offline