Gdy Wezz wraz z dwójką towarzyszy wrócili do swojego kramu, od razu opowiedział reszcie o wydarzeniach przed bramą. Z każdą chwilą cała ich misja mocno się komplikowała, a szanse na jej powodzenie spadały. Gdy stanął obok Jorraha, zaczął rozglądać się wokół za blondynem i chudzielcem. Miał co do nich bardzo złe przeczucia. -Z jednej strony nie godzi się porzucać misji, której się podjęto. W moim fachu za takie coś groziła spora kara. - Twarz skierowaną miał w stronę Jorraha, jednak mówił do wszystkich. - Jednak mi także nie podoba się ta cała sytuacja. A tamte zbiry już wkrótce mogą wrócić ze wsparciem. A w obecnej sytuacji ciężko byłoby nam nawet uciec.
Wezz westchnął przeciągle i zaczął zastanawiać się nad możliwościami, które mieli. Mogli poczekać na zarządce, jednak z wypowiedzi strażnika wynikało, że ciężko byłoby się wkręcić do zamku, a przedłużanie pobytu tutaj jest wielce niebezpieczne ze względu na grubego blondyna, który poszedł zawiadomić swojego szefa o ich obecności.
-Pieprzyć to. Przynajmniej na razie. W pierwszej kolejności powinniśmy zdobyć informację o Mortimerze i naszym zleceniodawcy, a dopiero potem, na ich podstawie podjąć decyzję, co zrobić dalej. To jak? Pakujemy manatki i w drogę? |