Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-08-2014, 15:19   #114
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację

Czas jest wyznacznikiem wszystkiego. Nie da się go zlekceważyć, nie da się o nim zapomnieć. Wszystko co robi człowiek, określane jest właśnie przez ten czynnik. Największy arbiter. Dyskusja na ten temat mogłaby rozwinąć się i przemienić w żywiołową wymianę argumentów, ale… nie było na to czasu. Każde, nawet najkrótsze przygotowanie, zabiera jego odrobinkę. Równolegle toczące się wydarzenia działają jako przeciwwaga tego, ile można zmarnować.
Dziesięć minut. To była bardzo ogólnikowa ocena.
Ile im to zajęło? Kto wie, nikt nie patrzył na zegarek. Nawet takowego nie mieli.

Przerażone dzieci wysłuchały nie bardziej opanowanej Niny, notując z tego tylko jedno: należy się ruszyć. W sumie było to najważniejszą aktualnie sprawą i trójka mających już swoje rozumki dzieciaków nie pierwszy raz przeżywała w swoim życiu koszmar. Dwójka z nich pociągnęła najmłodsze i zaczęły pomagać na tyle, ile mogły.
Wszyscy pogrążeni byli w gorączkowej krzątaninie. Prócz jednej osoby. Tess siedziała bez ruchu, wpatrując się w nieprzytomnego Leona. On już zaznał spokoju, jego umysł, choć jeszcze żywy, nie miał już powrócić do tego co zostało ze świata. Irlandka straciła nadzieję. Nie chciała nawet myśleć o tym, czy gdzieś dalej, poza kontynentem, istnieje bardziej cywilizowane, zorganizowane życie.
Po prostu nie chciała.

Wreszcie byli gotowi, ci co mieli iść. Uparta Hannah sama wzięła największy plecak i wyszła na zewnątrz. Aleksiej już czekał. Wtedy ich dostrzegli. Wybiegali właśnie z lasu. Padł strzał, Rumun szybko położył się i wystrzelił swój pocisk. Pilot zamarła. Przez moment wyglądała jak zrezygnowana McRyan. Człowiek ma swoje granice wytrzymałości.
Z głowy bryznęła krew, kiedy jeden z tamtych trafił. Filatov trafił jednego, ale nadchodzili następni. Wydawało się, że jest ich więcej, niż tylko ta grupa, którą widzieli z helikoptera.
Tuż obok nastąpił wybuch, przeciwpancerny pocisk trafił w beton i zasypał go odłamkami gruzu. Musiał się wycofać.

Nadchodzili.
Nie wiadomo ilu.
Uzbrojeni i pragnący tylko jednego: zabić ich. Zamordować wszystkich.
A oni nawet nie mieli pojęcia dlaczego.

Oba wejścia zostały zniszczone, zastawianie ich stołami nie miało nawet większego sensu. Mieli broń przeciwpancerną, mogli mieć i granaty. Uderzył następny pocisk, cała konstrukcja zadrżała. Część szyb pękła.
Nadchodzili.

Wydostali się z jednego grobowca, czy tak właśnie miał wyglądać ich ostateczny?
- Il valait mieux ne pas se réveiller...
Słowa Monique wyrażały co czuli być może wszyscy. Lepiej było się nie budzić.
Nadchodzili.

..::KONIEC::..
 
Sekal jest offline