Wszyscy
Gdy grupa naradzała się i omawiała wszelkie wątpliwości związane z misją, jakiej się podjęli z zamku wyszedł gruby młodzieniec ubrany w długą togę. Wszedł w asyście dwóch strażników, którzy stali o pół kroku za nim.
Gdy mężczyzna tylko pojawił się na horyzoncie wszyscy obecni kupcy wyprężyli się niczym struny lub służba przed wizytacją króla i ustawili się przed swoimi kramami.
Mężczyzna przechodził obok kramów i witał się ze wszystkimi. Gdy doszedł do grupy najemników zatrzymał się na dłużej. Przez chwilę w milczeniu przypatrywał się i niewolnikom i pilnującym ich strażników.
- Was to pierwszy raz tutaj widzę. - powiedział w końcu - Osobliwy towar oferujecie. Doprawdy osobliwy.
Po tych słowach machnął z kurtuazją ręką i ruszył dalej.
Gruby młodzieniec okazał się być zarządcom na którego wszyscy czekali. Po krótkiej inspekcji przybyłych kupców, mężczyzna stanął na środku placu i rzekł głośno:
- Witam wszystkich zebranych. Cieszę się, że tak licznie przybyliście na wezwanie. Zaraz podejdę do waszych kramów i zacznę wybierać towar. Przemyślcie jeszcze raz swoje ceny, bo pan Mortimer nie zamierza przepłacać.
Po tej krótkiej mowie zarządca ruszył ponownie na obchód kramów. Tym razem zatrzymywał się przy każdym z nich na o wiele dłużej. Rozmawiał, oglądał, targował się i kupował. Gdy dobijał z danym kupcem targu, ściskał mu dłoń, a stojący za nim strażnik zaczynał zbierać zakupiony towar. Zarządca szedł do następnego kramu i tak czynność ta powtarzała się.
Gdy w końcu zarządca zbliżył się do grupy najemników, większość kupców była już po rozmowach i targach z przedstawicielem Mortimera.
- Witajcie - rzekł podchodząc do Jorraha - Pierwszy raz was tutaj widzę. Co macie do zaoferowania?
Jego słowa skierowane były do Jorraha, ale wzrok prześlizgiwał się po zakutych w łańcuchy kobietach.