Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-08-2014, 07:50   #52
Viviaen
 
Viviaen's Avatar
 
Reputacja: 1 Viviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie coś
część 1. podboje

Opal przystanęła w stosownej odległości od kobiety i ukłoniła się z szacunkiem - Hokuto-sama… - wymówiła jedynie jej imię, cierpliwie czekając, aż gospodyni zwróci na nią uwagę.
Kobieta ta akurat była zajęta doglądaniem krzaku piwonii. Ale na widok Suki i dźwięk jej głosu, skłoniła się uprzejmie i gestem przywołałają bliżej. - A więc to ty jesteś Yozuka-san? Twój opiekun stwierdził, że masz odpowiedni potencjał, który mogłabym wykorzystać.
- Twoje słowa napełniają mnie radością, Hokuto-sama. - Suki po raz kolejny pochyliła głowę z szacunkiem, po czym powiodła spojrzeniem dookoła - Piękny ogród. - powiedziała ze szczerym uznaniem w głosie.
- To prawda… Piękny, bo pielęgnowany, ale dzikość też ma swój urok. - odparła zmysłowym tonem głosu i gestem wskazała Suki, by ta podążyła za nią.
Gospodyni poprowadziła Opal do niewielkiej, ale gustownej altanki, gdzie na stole czekał już na nie imbryczek i czarki z herbatą. Dziewczyna poczekała, aż Hokuto pierwsza zajmie miejsce… a potem usiadła obok niej. Hokuto nalała herbaty do obu czarek i rzekła z uśmiechem. - Twoja uroda rzuca się w oczy tutaj, co jest zaletą i wadą. Niemniej nie będzie zwracać takiej uwagi w Uptown, co również jest zaletą. Widzisz moja droga, jest możliwość, by umieścić cię w Uptown, jako służkę i pokojówkę. Na którą nikt nie będzie zwracał uwagi, ani o nic podejrzewał. A najmniej… o przynależność do Triad.
- Uptown… - powtórzyła Suki, unosząc czarkę do ust i biorąc maleńki łyk naparu - ...w jakim celu? - zapytała, przypatrując się uważnie rozmówczyni.
- Na razie jako pomoc naszej agentce. Będziesz masowała mężczyzn, a czasem i kobiety w jej salonie. Poznawała nowe miejsca i rządzące socjetą Uptown reguły. - wyjaśniła Hokuto, upijając herbaty. - Z czasem możesz stać się samodzielną pośredniczką, a nawet… szpiegiem. Niestety… ona nie jest w stanie wtopić się w to środowisko tak dobrze, jak ty byś mogła.
- Dlaczego, Hokuto-sama? - z trudnością panowała nad entuzjazmem i radością, które dosłownie rozsadzały ją od środka, ale udało jej się zachować uprzejmy wyraz twarzy, rozjaśniony jedynie lekkim uśmiechem, podpatrzonym u Urei.
- Głównie przez swój wygląd. Jesteś jedną z nielicznych gaijin, którym organizacja ufa. Poza tym, twój opiekun twierdzi, że umiesz owijać sobie innych wokół paluszka. - Hokuto spojrzała wymownie na dekolt Opal. - W co jestem skłonna uwierzyć. Umiesz kusić swą urodą.
- Jesteś, Pani, nazbyt łaskawa... - szepnęła w odpowiedzi dziewczyna. Oczy Opal skryły się w cieniu gęstych, długich rzęs, twarz zabarwił lekki rumieniec a karminowe usta wygięły się w niewinnym, a przy tym tak zmysłowym uśmiechu… mimo, że Suki pozornie nie poruszyła się ani odrobinę, jej pierś jakby mocniej została wyeksponowana, głębszy oddech sprawił, że zafalowała kusząco. Dłonie odstawiły delikatnie czarkę z herbatą i znalazły bezpieczne schronienie na podołku, napinając materiał okrywający łono Yozuki i uwydatniając ów kuszący trójkąt. Dopiero wtedy Opal rzuciła przelotne spojrzenie gospodyni. Spojrzenie błyszczące czymś nieokreślonym i tajemniczym… a któż nie lubi tajemnic?
- Widzę, że nie tylko urodą kusisz. To z twej strony dość odważne i nawet bezczelne zagranie. - zaśmiała się cicho Hokuto, zerkając przelotnie na “przypadkowo” odkryte skarby. - Acz potrafię docenić odwagę… Niemniej, masz jakieś jeszcze pytania związane z mą propozycją?
- Kiedy miałabym zacząć? Nie znam się na sztuce masażu, musiałabym się nauczyć, jeśli moja rola miałaby być dobrze odegrana. A to wymaga czasu.
-Och… to nie jest masaż leczniczy. Dżentelmeni przychodzą po to, by poczuć gładkie i delikatne dłonie na swych ciałach i podejrzeć dekolty. A czasem na coś więcej. - zachichotała w odpowiedzi Hokuto. - Tam też jest palarnia ziół odurzających i wykwintny zamtuz. Więc sama uroda wystarczy. Umiejętności nie są konieczne.
- Rozumiem. - uśmiechnęła się w odpowiedzi Suki - Więc mam być trochę grzeczna, trochę niegrzeczna i okręcać ich sobie wokół palca… a co potem?
-To zależy kogo zdołasz okręcić i jak gadatliwy będzie pod twoim dotykiem.- odparła z uśmiechem Hokuto.
- Do salonu masażu przychodzą wpływowi dżentelmeni, magowie, wykładowcy, przedsiębiorcy. Sporo różnych osób, które wiele wiedzą i wiele mogą. I którymi można manipulować za pomocą czułych słówek szeptanch do uszka. - słowa te kobieta wyszeptała zmysłowym tembrem głosu wprost do uszka Suki, jakby chciała udowodnić skuteczność tych szeptów. - Będziesz też posłańcem miedzy swą pracodawczynią, a mną.
- A co… z Tygrysami? - w głosie Opal pojawiły się nutki żalu… tylko jedną odpowiedź spodziewała się usłyszeć.
- Nikt nie zabrania ci utrzymywać z nimi przyjaźni i nawet pomagać im w wolnym czasie, ale… - stwierdziła Hokuto, unosząc palec. - To twoja ostatnia misja, w której uczestniczysz jako jedna z nich. Od następnej, będziesz tylko sojuszniczką.
- Co mogę im powiedzieć? - oczy Suki rozbłysły leciutko. Trudno było powiedzieć, dlaczego. Czy na wspomnienie o kolejnych misjach? Czy też dlatego, że oto spełniały się jej skryte marzenia? A może dlatego, że ma zostać łącznikiem między jej przyszłą pracodawczynią a Hokuto i że wciągając głęboko do płuc zapach kobiety, otarła się piersią o jej biust?
- Mhmmm… wszystko. Ale nie zapraszaj ich do Uptown. Klienci Lilly-chan to snoby, więc nie spodobałoby im się, gdyby do ich salonu przychodzili mieszkańcy Downtown. Poza tym możesz opowiedzieć o wszystkim, poza poufnymi informacjami, jakie będziesz przekazywała mi podczas masażów. - wymruczała zmysłowo Hokuto z figlarnym uśmieszkiem, pełnym ukrytych obietnic.
- Ach… - westchnęła z głębi piersi Opal - ...więc będziesz przychodziła do mnie na masaże… masz jakieś… preferencje, Hokuto-sama? Ulubione techniki masażu, które powinnam… zgłębić?
- O tym porozmawiamy, jak już zaczniesz tu przychodzić. - stwierdziła enigmatycznie Hokuto, z sugestywnym przesunięciem języczka po wargach. - Yoh-san wspominał, że jesteś bardzo gibka, odważna i spragniona nowych wyzwań, tak?
- Mhmmm… tak. - zamruczała w odpowiedzi Suki - Shifu twierdzi także, że jestem krnąbrna, uparta i szalona… ale to prawie to samo... - dodała, uśmiechając się bezczelnie.
- Interesujące… Będę musiała sprawdzić twoją… krnąbrność przy innej okazji. A tymczasem… - wymruczała cicho Hokuto i palcem wskazała jeden z papierowych pokoi. - Tam na biurku znajduje się drewniana pieczęć. Przyniesiesz mi ją, bez zwracania uwagi moich yojimbo. Wiedz, że oni nie pozwolą ci jej wziąć.
Suki wstała i z szacunkiem skłoniła się gospodyni, mówiąc głośno - Jak sobie życzysz, Hokuto-sama. - po czym ostentacyjnie powoli ruszyła ku porzuconym przez kobietę narzędziom ogrodniczym i wybrała sobie niewielkie nożyce oraz buteleczkę z wodą, po czym w skupieniu zabrała się za “przycinanie” i spryskiwanie wypielęgnowanych roślin w miejscu, w którym skończyła swą pracę Hokuto. Nie spiesząc się, cierpliwie wykonywała swoje zadanie, bacznie obserwując strzegących ogrodu wojowników. Co jakiś czas znikała im z oczu, obserwując ich reakcję, na coraz dłużej zatrzymywała się przy każdym z papierowych pokoi, chowając się wśród liści. Jednak zawsze pokazywała im się z powrotem, niczym barwny motyl krążący wśród alejek. Ani jednym spojrzeniem, ani jednym gestem nie zdradziła, co jest celem jej wędrówki, gotowa “wypielęgnować” cały ogród, jeśli będzie trzeba, nim nadarzy się odpowiednia okazja do spełnienia polecenia kobiety.
Strażnicy z początku reagowali nerwowo na jej “wybryki”, ale dość szybko przywykli do nich. Co bynajmniej nie sprawiło, że stali się mniej czujni. A ona… była coraz bliżej pokoju.
Zorientowała się już, że mniej więcej raz na kwadrans znajduje się w martwym polu całej ósemki yojimbo i kiedy po raz trzeci nadszedł ten moment, była dokładnie przy wejściu do odpowiedniego pokoiku. Miała tylko kilka sekund, ale było to aż nadto, by uchylić drzwi, wsunąć się do środka, zabrać pieczęć i wymknąć się na zewnątrz, zasuwając za sobą papierową ścianę.
Pokój, w którym się znalazła, był urządzony w sposób podobny do stroju Hokuto. Mieszanka tradycji i nowoczesności. I przede wszystkim dobrego smaku. Biurko było masywnym antykiem z pewnie tajnymi skrytkami. Na biurku leżało złote pióro ze srebrną stalówką. A sama pieczęć...


była miesternie rzeźbiona w rzadkiej odmianie białego krwawnika i stała tuż obok zdobionego pudełka z czerwonym lakiem. Hokuto miała piękne i wygodne łoże z baldachimem w stylu zachodnim, ale obrazy malowane tuszem, były tradycyjne dla kultury wschodu.
Niewielki przedmiot ukryła w dekolcie sukni i nim strażnicy znów mogli ją dostrzec, na powrót zajęta była pracą. Którą w spokoju kontynuowała przez kolejny kwadrans, tak, by znaleźć się dokładnie po przeciwnej stronie ogrodu, niż na początku. Wtedy ze spokojem odłożyła narzędzia i podążyła ku altance, gdzie skłoniła się głęboko przed gospodynią, mówiąc z lekkim uśmiechem - Zadanie wykonane, Hokuto-sama. - Przy tych słowach sięgnęła dłonią pod suknię, by wyjąć schowany tam przedmiot i położyć na stoliku, obok czarki z herbatą.
- Och… gratuluję. Więc jakby cię tu wynagrodzić za twój popis? - zamyśliła się przez chwilę kobieta.
- Miałaś mi zdradzić swoje ulubione techniki... masażu. - przypomniała z lekkim uśmiechem Opal. Tylko skryte pod rzęsami oczy zdradzały radość, ekscytację i dumę z wykonanego zadania.
- Och]\… jesteś niemożliwa, Yozuka-san. - zaśmiała się głośno Hokuto, zakrywając usta dłonią. Wzruszyła ramionami, dodając. - Tylko, że takie techniki lepiej się pokazuje… niż o nich się mówi.
- Stołu do masażu nigdzie nie widziałam… - zauważyła Suki, robiąc zmartwioną minkę - ...ale to piękne łoże z baldachimem wyglądało na wygodnie… - dodała niewinnie.
- Nie używam… - Hokuto nachyliła się i skubnęła ząbkami płatek uszny “Opal”. - Nie używam stołu do masażu i lubię być masowana… nago. I bywam kłopotliwą klientką… czasami.
- Dlaczego? - dziewczyna nie wydawała się zbyt przejęta ową “kłopotliwością”.
- Dowiesz się pewnie wkrótce, acz… nie dziś. - westchnęła nieco smutno Hokuto. - Bo niestety nie mam czasu na rozrywki, ale…
Sięgnęła po pieczęć i podała Suki. - Zatrzymaj ją. Zasłużyłaś. Ta pieczęć to przepustka do tej posiadłości oraz przepustka dla listów, które możesz do mnie wysyłać. Pilnuj jej dobrze. To dowód mego zaufania wobec ciebie.
- Dziękuję, Hokuto-sama. - Opal z pietyzmem umieściła pieczęć z powrotem w bezpiecznym schronieniu między piersiami i uśmiechnęła się - Kiedy mam się stawić i gdzie?
- Ach prawda… Nie napisałam ci listu z adresem. Gapa ze mnie. - zaśmiała się Hokuto. Napiła się herbaty z filiżanki. - Hmmm… co ja zrobię? Chyba jednak dziś będę ci musiała jednak udzielić wszelkich instrukcji. Chodźmy więc do mego pokoju.
Wstała i ruszyła przodem, kierując się do znanego Suki pokoiku.
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i miękko ruszyła za gospodynią, po drodze z przyjemnością przyglądając się kołyszącym się przed nią biodrom kobiety, ale też uważnie obserwując otoczenie. Była czujna… spodziewała się, że to może być kolejna próba i nie zamierzała dać się zaskoczyć.
Jednakże nic takiego nie zdarzyło się. Znalazły się w pokoju Hokuto i ta zabrała się za wypisywanie listu, stawiając równe kanji tengu na ryżowym papierze. A ponieważ nie korzystała z krzesła, krągłości jej pupy wręcz prowokująco wypinały się w kierunku Yozuki, która podeszła blisko i “przypadkiem” otarła się łonem o ową kuszącą krągłość, gdy dłoń pieszczotliwie musnęła krawędź biurka - Piękny... mebel. - zamruczała ze szczerym uznaniem, jeszcze raz na spokojnie rozglądając się po pokoiku.
- Jesteś niemożliii...wa… - mruknęła Hokuto, ocierając się pupą o łono Suki. - Yoh-san... nie wspominał o zainteresowaniach kobiecym pięknem z twej strony.
Gdzieniedzie można było dostrzec zamaskowane skrytki. Niektóre pewnie były fałszywymi przynętami, zamiast skarbów skrywającymi podstępne pułapki.
- To… coś, co odkryłam… niedawno. Mógł jeszcze o tym nie wiedzieć. - pogodnie odpowiedziała Opal, z wyraźną przyjemnością nadal ocierając się o pośladki gospodyni.
- Ciężko… się skoncentrować na pisaniu. - mruknęła Hokuto, mocniej wypinając pupę w kierunku “Opal”. Westchnęła ciężko, dodając. - Nie dasz mi pisać, co?
- Cofnę się o krok… jeśli taka jest Twa wola, moja Pani. - z szacunkiem odpowiedziała dziewczyna, chociaż póki co, nie ruszała się ze swego miejsca.
- Cofnij… - szepnęła cicho Hokuto, nadal masując pupą łono swej podwładnej.
Opal spełniła polecenie, z trudem maskując zawiedzione westchnienie i z wyraźnym ociąganiem. Jednak posłusznie stanęła o krok za kobietą, na pocieszenie mając przed oczami nader piękny widok.
Hokuto się wyprostowała i obróciła. - Jesteś bardzo… bezczelną dziewuszką, Suki.
Jej palce sięgnęły do zapięć sukni “Opal” na dekolcie i rozpinały je... jedno po drugim. - Czasem przyniesie ci to zysk… czasem… jednak nie. Musisz dobrze wyczuwać sytuację.
- Instynkt mnie jeszcze nie zawiódł… - szepnęła w odpowiedzi dziewczyna, z fascynacją wpatrując się w zręczne dłonie gospodyni, rozpinające jej suknię. Zdradziecka suknia dosyć łatwo pozwalała odsłonić dwie krągłe piersi Yozuki, które kryły między sobą pieczątkę.
Palce Hokuto chwyciły owe dwa skarby i zaczęły je ocierać o siebie i o ów twardy przedmiot.
- Dziś w ramach nauki, będziesz tylko… patrzeć…. a ja zajmę się resztą. - oblizała wargi bielmooka, wpatrując się łakomie w te dwie krągłości.
- Jak sobie życzysz… Hokuto-sama. - niemal bez tchu odszepnęła Suki, przygryzając lekko wargę, gdy jej zamknięte w pułapce dłoni kobiety piersi, ocierały się o drewno schowanej między nimi pieczęci.
- Może sama zdejmij swą suknię, ja mam ręce zajęte. - zachichotała Hokuto ugniatając piersi, które pobudzonymi szczytami ocierały się o nieco chropowaty materiał gorestu.
W odpowiedzi na jej słowa, zwinne dłonie Opal dokończyły rozpinanie sukni i pozwoliły jej opaść, odsłaniając resztę bielizny, okrywającej ciało dziewczyny. Jej oddech przyspieszył, a rozchylone usta zostały zwilżone językiem. Krągłości, które ocierały się o dłonie Yozuki, gdy rozpinała guziczki swej sukni, rozpalały wyobraźnię dziewczyny, jednak instynkt podpowiadał jej, by była posłuszna nakazom swej zwierzchniczki.
- Prawdziwa dama. - Hokuto osunęła się niżej i wodząc dłońmi po pończoszkach, ząbkami zaczepiła o delikatne majteczki Opal. - Ciekawe, co ukrywasz.
I powoli zaczęła odsłaniać intymne sekrety Suki.
- Nie mam nic… do ukrycia… - dziewczyna jęknęła cicho, czując dotyk warg na wrażliwej skórze swego łona. Jej ciałem wstrząsnęło delikatne drżenie, gdy majteczki zsuwając się coraz niżej, odsłoniły jej wyraźnie pobudzony zakątek.
Majteczki zostały zsunięte do kolan. Język Hokuto przesunął się po kwiatuszku Opal smakując jej ciało, podczas gdy zwinne dłonie pochwyciły pośladki Yozuki, pieszcząc je namiętnie. - Gorsecik już ci potrzebny nie jest.
Pieczęć bezpiecznie wylądowała z powrotem na biurku, a wspomniana przez Hokuto część bielizny została szybko rozsznurowana i zdjęta, dając na chwilę zajęcie drżącym dłoniom Suki.
Hokuto powoli wstała, z zachwytem przyglądając się nagiemu ciału Suki, przesunęła opuszkami palców po jej piersiach. A potem musnęła drżące łono dziewczyny.
- Połóż się wygodnie na plecach. Czas rozmasować to ciało… - Suki nie była pewna, czy Hokuto mówi akurat o masażu. Właściwie… miała nadzieję, że nie.
Niemniej skinąwszy krótko głową wystąpiła z pantofelków, pozostając jedynie w pończoszkach i spełniła także i to polecenie, układając się wygodnie na miękkim łożu.
Hokuto wdrapała się na łoże tuż obok Suki i położywszy się na boku, ustami przyglnęła do warg Yozuki, całując je namiętnie i zachłannie. Jedną dłonią sięgnęła do piersi Suki delikatnie ją ściskając i masując.
- Tyle przyjemności do skosztowania, a tak mało… czasu. - wymruczała między pocałunkami.
- Nie musisz kosztować wszystkiego… od razu… - odpowiedziała dziewczyna, ochoczo odpowiadając na pocałunki - ...będzie jeszcze… niejedna… okazja… - jednak ton jej głosu zdradzał wyraźne pragnienie, by Hokuto skosztowała jak najwięcej…
- To prawda… jesteś obiecującym nabytkiem. - wymruczała Hokuto, schodząc ustami na szyję i obojczyk, a dłonią masując brzuch leżącej Suki. - I pewnie niejeden raz będziesz się rozbierała przy mnie.
- Kiedy tylko sobie… zażyczysz… - jęknęła w odpowiedzi Opal, prężąc się pod dotykiem ust i dłoni, będącej już tak blisko jej skarbów.
- Interes przed przyjemnością. Niestety. - mruknęła Hokuto, docierając pocałunkami do piersi Yozuki i delikatnie skubiąc ząbkami ich szczyty. Palce dłoni dotarły zaś do wrót rozkoszy blondynki i zaczęły muskać pączek rozkoszy nad nimi.
- Ro… rozumiem… - kolejny jęk towarzyszył rozchyleniu drżących od niecierpliwości ud dziewczyny. Jej oddech przyspieszył, oczy skryły pod połyskującymi powiekami, ciało prężyło. Bielmooka okazywała się być mistrzyną sztuki miłości.
- Masz bardzo wrażliwe… ciało… bardzo niecierpliwe. - zamruczała Hokuto, schodząc języczkiem niżej i niżej. Aż w końcu musnęła delikatnie udo niecierpliwiącej się “Opal”, mrucząc. - A teraz rozchyl nóżki… pokaż dumnie swój kwiatuszek.
Suki bez chwili wahania spełniła polecenie, szeroko rozstawiając nogi i prezentując swoje spragnione pieszczot skarby przed wzrokiem gospodyni.
To wystarczyło Hokuto, która przesunęła się po pościeli i nachyliwszy, zaczęła delikatnie muskać łono kochanki, smakując owych nektarów rozkoszy. Na razie ostrożnie i badawczo pieszcząc kochankę.
- Oooch… - cichy jęk wyrwał się z ust Suki, jej dłonie zacisnęły się lekko na pościeli. Uda zadrżały i rozchyliły się nieco mocniej, gdy wargi zwierzchniczki błądziły po wilgotnych płatkach jej kwiatu.
Języczek Hokuto sięgnął głębiej i pieszczotliwie badał ów zachęcająco mięciutki obszar ciała” Opal”, dłonie kobiety błądziły udach wijącej się na pościeli kochanki. A samo ciało Suki drżało od spazmów rozkoszy. Tym bardziej, że w głowie tkwiła myśl, że to dopiero preludium. Że kolejne spotkania będą bardziej… namiętne.
Kolejny przeciągły jęk wyrwał się z jej ust, ciało wyprężyło się instynktownie, spragnione mocniejszych pieszczot. Jednak dziewczyna, posłuszna wcześniejszym poleceniom, nie ingerowała w poczynania swej kochanki, ucząc się także i od niej trudnej sztuki miłości. Cierpliwość… nigdy nie była jej mocną stroną. A przecież umiejętnie wykorzystana dawała tak wiele… Mężczyźni z reguły także nie byli zbyt cierpliwi, więc ich pieszczoty były stanowcze, mocne, dążące do spełnienia… czasem gwałtowne i dzikie… Przyzwyczajona do takich “zabaw” Suki z fascynacją śledziła reakcje swego ciała na subtelne pieszczoty, które potrafiły ją rozpalić mocniej i silniej, niż zdecydowane pchnięcia. Delikatne muśnięcia prowokowały wspomnienia i uruchamiały wyobraźnię, a ta była zdolna do wszystkiego…
Niespodziewanie nawet dla niej samej, ciałem Opal wstrząsnął silny dreszcz, jej plecy wygięły się w łuk, a głęboki, szybki wdech był wyrazem zaskoczenia… dopiero zmysłowy pomruk, który dało się słyszeć później, był wyrazem przyjemności.
- Myślę, że to wystarczy… na początek. - mruknęła Hokuto, siadając i zmysłowym ruchem języka oblizując swe wargi. - Przyznaję, że jesteś apetycznym kąskiem, Suki-chan. I już nie mogę się doczekać na kolejną okazję do delektowania się tobą.
- Kiedy… kiedy tylko zechcesz… Hokuto-sama… - Opal powoli uspokajała oddech, siadając na łóżku i wyraźnie nie wiedząc, jak się teraz zachować. Niepewnie zerkała na porzucone na podłodze elementy garderoby, tracąc na chwilę swój zwykły rezon.
- Jeśli chcesz… mogę wyjść, by ci nie przeszkadzać. Oczywiście… nie zobaczę już nic, czego bym nie widziała. Z drugiej strony twoje… rozbieranie się… było bardzo pobudzające, więc może lepiej, jeśli cię opuszczę. Albo się odwrócę. - stwierdziła żartobliwie Hokuto, oblizując zmysłowo każdy z palców dłoni.
- Nie przeszkadza mi, że patrzysz. - charakterystyczny “krnąbrny” uśmieszek wrócił na wargi dziewczyny, gdy zsuwała się z łóżka i sięgała po kolejne elementy stroju, rozmyślnie powoli okrywając swoją nagość. W końcu odwróciła się do gospodyni, zakładając za ucho niesforne kosmyki, które wymknęły się z koka i skłoniła lekko, pytając - Czy moje instrukcje są już gotowe, Hokuto-sama?
- Tak... instrukcje… - Hokuto znów nachyliła się nad biurkiem, nerwowo stawiając kolejne kanji na kartce papieru. W końcu oddała ją Suki. - Adres i mój podpis. Oddasz ten tekst madam Lilly Bowary. To wystarczy.
Odbierając wiadomość z rąk zwierzchniczki, Opal pochyliła się ku niej... sięgając po pozostawioną na biurku pieczęć, przy czym znów ich ciała otarły się o siebie.
- I przepustka. - uśmiechnęła się niewinnie Yozuka, chowając drewniany przedmiot w sprawdzonej już kryjówce między swymi piersiami.
- Jesteś niepoprawna, Suki-chan. - głośny klaps spadł na pośladek blondynki, głośny klaps z towarzyszącym mu śmiechem Hokuto.
- Dziękuję, Hokuto… sama…? - nie była jeszcze pewna swej pozycji, więc ostrożnie dołożyła pełną szacunku końcówkę, choć bezczelny uśmieszek kryjący się w jej oczach świadczył o tym, że miała ochotę powiedzieć coś zupełnie innego. Niemniej skłoniła się z szacunkiem i zapytała - Czy to już wszystko? - w jej głosie rozbrzmiało coś jakby nutki… żalu.
- Tak… na razie przynajmniej. - odparła ze zmysłowym i podstępnym uśmieszkiem Hokuto.
- W takim razie… dziękuję za wszystko. - kolejny, pełen szacunku ukłon i kolejne błyski w skrytych pod kurtyną rzęs oczach nadawały jej słowom wiele znaczeń - Z niecierpliwością będę czekać na Twoje kolejne wezwanie, Hokuto-sama. - dodała jeszcze, nim opuściła pokoik gospodyni.
- Kusisz… - zachichotała w odpowiedzi Hokuto na pożegnanie. A “Opal” została przez jednego ze sług odprowadzona na dziedziniec, gdzie niecierpliwie czekał na nią Yoh.
Powitała go dumnym, promiennym uśmiechem, który wystarczył za tysiąc słów… w dłoni triumfalnie ściskając swą przepustkę do Uptown.
- Cieszy mnie to. To wielki krok dla ciebie, moja droga. - rzekł ciepło mistrz Yoh i ruszył w kierunku bramy, mówiąc.- Ale też i sprawi, że będziesz musiała się trzymać na baczności. Mędrzec powiada:” Z wyższej gałęzi, boleśniej się spada.”
- Tak, shifu. - radośnie odpowiedziała dziewczyna, sprężystym krokiem ruszając za mistrzem - Hokuto-sama mówi, że nadal będę mogła wpadać tutaj, do Tygrysów… - trajkotała wesoło - ...masz dla mnie jeszcze jakieś zajęcie na dziś….? Oczywiście oprócz planów na noc… Jakieś zadania? Wskazówki? Porady? Inne mądre sentencje? - droczyła się z mężczyzną żartobliwie.
- Nie… Na razie nie. - stwierdził po namyśle Yoh i potarł podbródek, dodając. - Myślę, że już dość zabrałem ci czasu.
Przeszli przez bramę, gdy dodał. - Bądź tylko gotowa na wieczór.
- Będę, shifu. - Suki oparła dłoń na ramieniu mistrza dla utrzymania równowagi i nachyliła się, by cmoknąć go w policzek - Dziękuję. - szepnęła i skłoniwszy się z gracją, podążyła w kierunku posiadłości Urei, wyraźnie uskrzydlona po spotkaniu ze swą nową zwierzchniczką.


Urei nie było w posiadłości. Niestety, pewnie była gdzieś na mieście. Niemniej, nim Suki zdołała odsunąć się od furtki, flecistka pojawiła się z pakunkami.
- Jesteś głodna, Suki-chan? Akurat planuję przygotować obiad. - rzekła z ciepłym uśmiechem Urei.
- Właściwie, to… chyba tak… - roześmiała się dziewczyna, dopiero teraz zdając sobie sprawę, jak bardzo jest głodna. W posiadłości Hokuto spędziła więcej czasu, niż się spodziewała, a od prowizorycznego śniadania w mieszkaniu Kirumasu minęło wiele godzin.
- Chodźmy więc do kuchni. Sądząc po nastroju… rozmowa, którą przeprowadzono z tobą, była udana? - zapytała Urei, idąc przodem w tradycjnym kimonie i zmysłowo kręcąc pośladkami przy każdym kroku.
- Przenoszę się do Uptown. - oświadczyła domnie Suki, z enigmatycznym uśmieszkiem wpatrując się w prezentowane jej krągłości… kolejne tego dnia - Hokuto-sama… znasz może? - zapytała, ciekawa reakcji Słowik na to miano.
- Nie… Nie słyszałam o takiej osobie. Ale też…. Pewnie nie powinnam słyszeć. - rzekła w odpowiedzi Urei, szybko zabierając się za gotowanie. Do woku ustawionego nad paleniskiem szybko trafiały kolejne porcje pokrojonych przez nią warzyw.
- Jak mogę Ci pomóc, Urei-chan? - Suki z przyjemnością obserwowała ruchy krzątającej się w kuchni mentorki, ale jednak nie chciała być zupełnie bezczynna. Ostatecznie nie była w restauracji, czuła się w obowiązku, by pomóc swej gospodyni.
- Podaj mi przyprawy... są na tamtej półce. - wskazała palcem na jedną z nich. - Nie zazdroszczę ci, Suki-chan. Uptown zawsze uważałam za napuszone miejsce. Sztywne i mimo tamtejszych luksusów… nudne.
- Nigdy nie byłam w Uptown. - Opal podała Urei pojemniczki z ziołami i wróciła na zajmowany wcześniej stołek, by nie przeszkadzać jej w gotowaniu - Zostanę masażystką… powierniczką. - zachichotała, podekscytowana tą perspektywą - A w wolnych chwilach nadal będę przychodzić tu, do przyjaciół. Nie zamierzam odwrócić się od miejsca, w którym wyrosłam. Ani od Tygrysów. - uśmiechnęła się ciepło.
- No i w Azjatown jest zdecydowanie ładniej, i ciekawiej, i kolorowo. Uptown to dzielnica jak wszystkie inne, moja droga. Ale ty… masażystką? Masz w ogóle pojęcie o masażu? - zapytała Urei, dodając przyprawy i mieszając owe jarzyny z kawałkami mięsa.
- Możesz to sama sprawdzić, jeśli chcesz. - zachichotała w odpowiedzi Suki, uśmiechając się łobuzersko.
Urei spojrzała na Opal przez ramię i uśmiechając się dwuznacznie, mruknęła cicho. - Możliwe, że sprawdzę.
I mieszając w woku, dodała. - Mam nadzieję, że lubisz wino z liczi do posiłku, bo nic innego nie mam.
Po czym gestem głowy wskazała na dwie buteleczki stojące na stole.


Niezbyt duże, bo ledwie 25 ml każda i zawierające słodki trunek o silnym owocowym aromacie i miodowej barwie.
- Lubię wszystko, co słodkie. - odpowiedziała Suki, uśmiechając się beztrosko.
- Zanieś więc buteleczkę i dwie czarki do pokoju gościnnego, dobrze? Bądź taka słodka. - rzekła Urei, doprawiając jeszcze potrawę i smakując ją.
- Zawsze jestem słodka. - odpowiedziała wesoło dziewczyna, spełniając prośbę gospodyni i opuszczając kuchnię, kręcąc zmysłowo pupą.
Wkrótce zjawiła się Urei, niosąc ze sobą dwie porcje przyrządzonej potrawy. Jedną postawiła przed Yozuką, a drugą przed sobą.


Po czym zabrała się do jedzenia, mówiąc. -A więc… jesteś zadowolona. Czy twoja nowa przełożona jest znośną osobą? Ciężko będzie pracować pod tyranem.
- Nie odniosłam wrażenia, że mogłaby być tyranem… - Opal starała się jeść powoli, choć podsycany zapachami głód na widok posiłku dawał o sobie znać ze zdwojoną siłą - ...chociaż nie dałam jej powodu do niezadowolenia, więc nie wiem, jak zachowuje się w gniewie. Z pewnością jest niebezpieczna… ma znamię magusa. Ale… - Suki zmarszczyła brwi, szukając właściwych słów - ...wiesz, ona jest trochę podobna do Ciebie, Urei-chan. - uśmiechnęła się w końcu z zakłopotaniem - Tylko nie pytaj, dlaczego. Nie potrafię tego precyzyjnie wyjaśnić.
- Och… Nie wiem czy to traktować jako pochlebstwo, czy zrobić się zazdrosna. - rzekła żartobliwym tonem Shirako, po czym dodała. - Opowiadaj, jak było.
- W sumie… i jedno, i drugie... - odpowiedziała ze śmiechem Yozuka, po czym opowiedziała przebieg swojej próby, rozmyślnie nie pomijając z niej niczego… przy czym starała się zachować powagę, choć oczy błyszczały jej szelmowsko.
- Czy Dziki Kot ma jeszcze szansę? Czy też mężczyźni przestali być dla ciebie dość... wyrafinowani? - zachichotała “Słowik”, zakrywając usta rękawem kimona. Sięgnęła po czarkę i wino. Nalała sobie trunku. - To odważne z twej strony, bałamucić maguskę już na pierwszym spotkaniu.
- Tak… samo jakoś… wyszło… - Suki zaczerwieniła się gwałtownie, instynktownie przybierając tę samą niewinnie-kuszącą pozycję, która zwróciła wcześniej uwagę Hokuto - ...a ona… była wyraźnie zainteresowana… - dodała z zakłopotaniem, spuszczając wzrok i wbijając spojrzenie w złożone na podołku dłonie.
- Jesteś niemożliwa… próbujesz na mnie sztuczek, których sama cię nauczyłam. -pogroziła jej pałeczkami Urei, śmiejąc się głośno. Po czym mruknęła zmysłowo, zerkając na dekolt Yozuki. - Inna sprawa, że są bardzo… skuteczne w twoim wykonaniu.
- Widzisz…? - Suki bezradnie rozłożyła ręce - Mówiłam, że to tak samo… - kręcąc ze śmiechem gową sięgnęła po buteleczkę, by nalać do swej czarki nieco wina - A jak Tobie mija dzień? - zapytała, na powrót sięgając po pałeczki, by delektować się obiadem, gdy już zaspokoiła pierwszy głód.
- Załatwiłam swoje sprawy, więc będę miała wolny wieczór… akurat na naszą akcję. - odparła Shirako, biorąc się za posiłek. - Popołudnie spędzę na występach. A ty?
- Och… więc nie wybierasz się ze mną i Nounem na kolację…? - Suki przygryzła wargę w zamyśleniu - Cóż… z pewnością odwiedzę Yumei, wydawała się mocno zagubiona i zdenerwowana. Może porozmawiam z Kansei… a potem pójdziemy z Masaru zobaczyć opiekunkę Yaosharu. - uśmiech rozjaśnił spojrzenie dziewczyny - To będzie długi dzień… i jeszcze dłuższa noc… - zachichotała, zakrywając usta dłonią.
- Tak, niewątpliwie czeka nas ciężka noc. - westchnęła Urei, nalewając sobie wina do czarki. - Nie mogę, niestety. Obowiązki. Ale możesz jutro wpaść na obiad. A i ten jeszcze się nie skończył.
- Z chęcią. - uśmiechnęła się w odpowiedzi Suki - To będzie taki trochę pożegnalny obiad, bo prosto od Ciebie ruszę na podbój Uptown. - mrugnęła wesoło, sięgając po czarkę i upijając łyczek słodkiego trunku.
- Czyli bez wina… będę pamiętała. - ale póki co nalała sobie kolejną czarkę alkoholu, bezczelnie wodząc spojrzeniem po krągłościach “Opal”.
Suki nie pozostawała jej dłużna, otwarcie zerkając na kształty Słowik znad talerza, z którego znikały właśnie ostatnie kęsy posiłku - Dawno nie jadłam czegoś tak pysznego. - dziewczyna odłożyła pałeczki i oblizała zmysłowo wargi, po czym uśmiechnęła się ciepło - Dziękuję. - pochyliła się lekko, “przy okazji” nieco bardziej prezentując swój dekolt oczom Shirako.
- Cieszy mnie twój… apetyt. - wymruczała zmysłowo Urei, oblizując w jednoznacznym geście usta. Przysunęła się bliżej Suki i ująwszy dłonią policzek dziewczyny, wymruczała. - A teraz… deser.
I jej usta przylgnęły do warg “Opal” w pocałunku, które to wargi z przyjemnością ów pocałunek odwzajemniły.
- Już myślałam, że nigdy nie zaproponujesz… - zdołała jeszcze wymruczeć Suki, nim dała się porwać słodyczy pieszczących jej wargi ust Słowik.
Dłoń Urei wylądowała na piersiach Suki, lekko popychając ją do pozycji leżącej. Usta flecistki spragnione kolejnych pocałunków, prawie nie odrywały się od ust uczennicy.
Zwinne palce Opal zanurkowały pod dłonią mentorki, wyławiając spomiędzy krągłości dziewczyny ukrytą tam pieczęć i delikatnie odłożyły ją na stolik, by nie zagubiła się w trakcie pieszczot. Zaś druga dłoń bezczelnie wsunęła się we włosy Shirako, rujnując jej misterną fryzurę i uwalniając lśniące pukle, które miękkimi falami otoczyły twarz flecistki. Zaś sama Suki ułożyła się w końcu wygodnie na podłodze, poddając się woli swej gospodyni.
Ta zwinnie sięgnęła do zapięć sukni na dekolcie, uwalniając szybko piersi i muskając językiem skórę tuż ponad gorsetem Suki.
- Mmmm… podobały się Hokuto niespodzianki ukryte pod strojem? - mruknęła dwuznacznie “Słowik”, wodząc wargami po dekolcie Yozuki i dłonią znacząco po podbrzuszu poprzez materiał.
- Uznała mnie za damę. - zachichotała w odpowiedzi dziewczyna, wolną dłoń kładąc na wypiętej pupie Urei i pieszczotliwie ugniatając jej pośladek.
- Czyli tak, jak powinna. - Urei uniosła sie do pozycji klęczącej i zaczęła powoli z figlarnym uśmieszkiem rozwiązywać kokardę swego obi.. wzorzystego pasa z tkaniny, oplatającego jej ciało.
Przyglądała się łakomym wzrokiem odsłoniętym krągłościom piersi Yozuki, delektując się wyraźnie ich widokiem.
Suki leżała cierpliwie, czekając na to, co z pewnością za chwilę nastąpi… Słowik swoim rozmyślnie powolnym działaniem przyjemnie zaostrzała apetyt dziewczyny… było to przedstawienie, które warto było w spokoju i z prawdziwą przyjemnością obejrzeć do końca.
Powoli kimono opadło z ramion, odsłaniając coraz więcej ciała Shirako. Jej zgrabne piersi więził również gorsecik. Ale jedwabny i różowy… i półprzeźroczysty. Kimono osuwało się niżej, odsłaniając jedwabne majteczki do kompletu. Choć Urei nosiła tradycyjny strój, to pod nim wolała wygodniejszą bieliznę świata zachodniego.
Na te kuszące widoki oczy Suki rozświetlił pełen uznania błysk, zaś języczek mimowolnie wysunął się, by zwilżyć rozchylone lekko wargi. Gorsecik opinający talię i biust dziewczyny uniósł się i opadł, do wtóru westchnienia, które wyrwało się z jej ust - Jesteś taka… piękna… - cichy szept był nasycony pewną… tęsknotą, choć Słowik nie potrafiła odgadnąć jej źródła.
- Mogłabym powiedzieć to samo… o tobie. - odparła Urei, lewą dłoń kładąc na piersi “Opal” i zaczynając pieszczotliwie ją ugniać, a prawą sięgając do zapięć jej gorseciku. Drżącą dłonią rozpinała je, wpatrując się masowany powolnymi ruchami biust Yozuki.
Zaś spojrzenie dziewczyny utkwione było w apetycznych krągłościach kochanki, skrytych pod jedwabnym gorsecikiem. Jej dłonie musnęły jego wiązania, jednak nie zdecydowały się ich rozpiąć.
- Zdejmiesz go… dla mnie...? - zapytała w końcu z wahaniem, nieśmiało zerkając w oczy Słowik.
- Nie wiem czy powinnam… to takie… niewłaściwie. - speszyła Urei, jednakże z figlarnym uśmieszkiem na obliczu. Po czym jej palce powiodły po zapięciach stroju, rozpinając jedno po drugim. Jej smukłe place tańczyły po ciele… zmysłowo ocierając się o jej krągłości, “przypadkowo” oczywiście. W końcu powoli zaczęła rozchylać gorset, odsłaniając to, co kryło się pod nim.
Zachwycone spojrzenie Opal śledziło każdy jej gest, nie roniąc ani jednego “przypadkowego” muśnięcia. Drżące z niecierpliwości dłonie zajęła lekkim pieszczeniem ud kochanki. Jej piersi unosiły się i opadały w szybkim oddechu, język zwilżył rozchylone wargi.
- Daj mi je… pocałować. - poprosiła, gdy już obie półkule zostały uwolnione spod jarzma bielizny.
Urei uklękła okrakiem, kolanami obejmując biodra “Opal” i ujmując dłońmi swe dwie krągłości, zwinnym, wężowym niemal ruchem pochyliła się nad kochanką, tak, by ta mogła sięgnąć ustami ku jej skarbom, co też bez wahania uczyniła, obejmując wargami najpierw jeden, a potem drugi z wieńczących owe słodkości guziczków. Dłońmi pieściła teraz wypięte w kuszącej pozie pośladki kobiety, a językiem wodziła po podanych sobie do ust smakołykach, delektując się ich miękkością i jędrnością, a także gładkością i aksamitnością skóry Słowik.
Flecistka wyginając swe ciało w tak zmysłowej pozie, pomrukiwała zadowolona pod dotykiem i pieszczotą ust i dłoni Suki. Od czasu do czasu się wiła, rozkoszując się tymi doznaniami.
W końcu spoglądając półprzymkniętymi oczami na Yozukę, spytała. - Czy teraz nie twoja kolej… coś zdjąć z siebie?
- W tej pozycji… ciężko mi będzie samej się rozebrać… - zamruczała z rozbawieniem Opal - ...więc zrób to proszę za mnie… bo nie chciałabym, byś to Ty ze mnie zeszła. - płonące spojrzenie zielonych oczu skryło się wstydliwie za gęstą kurtyną rzęs.
Urei nachyliła się zaczęła zsuwać suknię całkowicie, uwalniając górne partie ciała kochanki z jakichkolwiek tkanin, z małą pomocą samej Yozuki. Po czym wodziła opuszkami palców po szyi, obojczykach i barkach Suki, a potem piersiach i brzuchu. Po czym oblizując spierzchnięte z podniecenia wargi, Shirako wstała i stojąc nad leżącą Opal zaczęła zsuwać majteczki ze swego ciała, któe powoli opadły na uda, kolana. Na moment Urei stała na jednej nodze, by całkiem się ich pozbyć… a potem klęknęła nad głową Suki i podbrzuszem błagalnie otarła się o twarz dziewczyny. Zapach pożądania był u niej wyraźny...

<...>

Urei zachichotała, siadając obok Yozuki i mówiąc miękkim tonem głosu. - Trochę zaszalałyśmy, nieprawdaż?
- Tak… trochę… - Suki jeszcze z trudem łapała powietrze, jak po długim biegu, jednak na jej twarzy malował się szeroki uśmiech. Uniosła w górę palec wskazujący prawej dłoni - ...a to już… znałam… - dodała filozoficznie.
- Nie zapytam, skąd… - zachichotała “Słowik”. - Jakie masz plany na resztę dnia?
- Zamierzam zajrzeć do Yumei… a potem kolacja z Masaru… no i noc mamy już zaplanowaną. - odpowiedziała Opal, której policzki okrasił nieco mocniejszy rumieniec na wspomnienie sytuacji, w której po raz pierwszy poznała nową pieszczotę.
- Nie powinnam cię już dłużej tu trzymać. - mruknęła Urei, cmokając delikatnie policzek Suki i zaczynając się ubierać.
- To ja nie powinnam zabierać Ci więcej czasu… niedługo masz występy, powinnaś się chyba do nich przygotować? - dziewczyna założyła bieliznę i podniosła z podłogi zupełnie wymiętą suknię. Na jej twarzy przez chwilę zagościła panika, szybko zastąpiona przez nieco kpiące powątpiewanie - Ona się już chyba nie nadaje do założenia…? - zapytała ze smutkiem.
- Mogę ci pożyczyć inną. W końcu nie wypuszczę cię stąd nago, nieprawdaż? - zaśmiała się cicho Urei.
- W bieliźnie. - uściśliła Opal - No i pończoszkach… i na szpilkach. Nie jest tak źle… - zachichotała, zakrywając usta trzymaną w dłoniach suknią.
[i]- Na pewno przyciągałabyś spojrzenia w takim… stroju. -[i] zachichotała Urei, zakrywając usta rękawem nowo założonej sukni.
- Yumei mogłaby się… zdziwić. - już zupełnie głośno roześmiała się Suki, wyobrażając sobie minę przyjaciółki.
- Cóż...poszukam dla ciebie mniej rzucającego się w oczy stroju. Mimo wszystko kwiat też musi czasem zwinąć się pączek. Nie zawsze należy przyciągać oko. Kwiat, którego uroda jest zawsze widoczna, może zbyt szybko spowszednieć. - Urei zaczęła sypać niczym z rękawa różnymi mądrościami, szukając kolejnej sukienki dla Suki. W kolorze bieli i czerwieni. Skromnej… przynajmniej w porównaniu z innymi wzorzystymi szatami Urei.

 
__________________
Jeśli zabałaganione biurko jest znakiem zabałaganionego umysłu, znakiem czego jest puste biurko?
Albert Einstein
Viviaen jest offline