Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-08-2014, 07:53   #53
Viviaen
 
Viviaen's Avatar
 
Reputacja: 1 Viviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie coś
część 2. cicha woda...

Mieszkanie Yumei i jej brata znajdowało się w południowej części rewiru Tygrysów. Kiedyś wybuchła tutaj rewolta przeciwko jednemu z kupieckich rodów, zapewne powiązanych z Triadami. Zamieszki wywołane z tego powodu pochłonęły wiele żyć i przyczyniły się do sporych zniszczeń. Kiedyś kwitnące ulice, były teraz ruinami zamieszkałymi przez biedotę. Przyczyną tych zamieszek były ponoć zatrucia wywołane ryżem sprzedawanym przez tą rodzinę, acz… prawdziwa przyczyna zamieszek, jaką były pewnie zakulisowe zagrywki wpływowych rodzin, nigdy nie ujrzała światła dziennego. Yumei mieszkała właśnie w takiej norze… w starej, opuszczonej posiadłości. Na szczęście budynek wyglądał gorzej z zewnątrz, niż w środku. Kilka pokoi nadawało się do zamieszkania. I tam właśnie Yumei zwykła przebywać o tej porze.
Suki nie pierwszy raz tu była, więc czuła się jak u siebie w domu. Niemniej, nim zdecydowała się naruszyć prywatność przyjaciółki, zapukała cicho - Yumei… jesteś? Mogę wejść? - zapytała przez drzwi. Ostatecznie nie umawiały się na to spotkanie… dziewczyna mogła chcieć być sama.
- Oczywiście. - rzekła Yumei i otworzywszy drzwi, zapatrzyła się zdziwiona w strój Suki. - Wyglądasz… ładnie. Ale trochę… dziwnie.
- Dziwnie…? - Opal przyjrzała się sobie krytycznie - To strój od Urei-chan… długa historia. Chcesz posłuchać? - uśmiechnęła się szeroko, wchodząc do pokoju przyjaciółki. Uśmiech zbladł dopiero, gdy zamknęły się za nią drzwi, w spojrzeniu pojawiło się zatroskanie - Co się wczoraj stało? Dlaczego Kansei tak szybko Cię zabrał? Mam nadzieję, że nic złego…? - zapytała wprost, wpatrując się z napięciem w twarz Cichej.
- No właśnie. Jakoś do ciebie… nie pasuje. Wyglądasz… inaczej. Ładnie, ale ledwo cię rozpoznaję Suki-chan.- rzekła radośnie Yumei, wprowadzając “Opal” głębiej. Pokoje w tej posiadłości, te któe nadawały się do zamieszkiwania, były większe i bardziej schludne, niż mieszkanko Yozuki. Yumei dbała o porządek. - Nie przejmuj się tym. Porozmawialiśmy sobie po prostu… o planach. I co zrobimy.
- Minę miałaś… jakbyś dostała pałką w głowę. - Suki wyraźnie nie wierzyła bagatelizującej sprawę przyjaciółce - To nie wyglądało jak rozmowa “po prostu o planach”... - w jej głosie pojawiły się nutki wyrzutu, że Yumei tak brzydko ją zbywa.
- Mówisz o tej minie? - Yumei spojrzała na Suki wyraźnie zmartwiona i smutna. Po czym delikatnie się uśmiechnęła. - Nie przejmuj się tak bardzo tym. Mój brat się o mnie martwi i… zakomunikował mi, iż uciekniemy z Azjatown, jeśli mnie gang “sprzeda w niewolę Smokom”... przesadnie dramatyzuje, nie uważasz?
- Mhmmm… - Suki w zamyśleniu wydęła karminowe usteczka - A co Ty o tym myślisz? Uważasz, że byłoby to sprzedanie w niewolę, gdyby rzeczywiście Twoje małżeństwo z Yaosharu miałoby dojść do skutku?
- Nie wiem. On jest dość przystojny i charyzmatyczny. Brat go nienawidzi, ale… mi się trochę… podoba. Tak trochę. Nie znam go dobrze. - zachichotała Yumei. - Byłam mu przyrzeczona wcześniej, zanim się... sytuacja skomplikowała.
- A ja zamierzam się o nim czegoś dowiedzieć… tak, jak obiecałam. - uśmiechnęła się w odpowiedzi Suki - Może nawet dziś wieczorem… kto wie… może nasz butny Smok to dobra partia. Pozostaje tylko jedna kwestia. Czy w takiej sytuacji postawisz się bratu?
- Nie wiem. - zmarkotniała Yumei, schylając głowę i wpatrując się w swe dłonie. - Czy ty… i Kirumasu. Czy go kochasz, pragniesz go objąć i całować i zatonąć w miłości?
- Ja…? Kirumasu…? - roześmiałaby się w głos, gdyby nie podejrzanie poważna mina Cichej. Podeszła do dziewczyny i ujęła jej dłonie, spojrzeniem przyciągając jej spojrzenie - Posłuchaj, Yumei-chan. Dziki Kot jest… dziki. I namiętny. I nieobliczalny. Pociąga mnie jako mężczyzna i nie ukrywam, podoba mi się. Ale tu nie ma mowy o miłości. Po prostu… chemia. Wiesz przecież, że nie grzeszę wstrzemięźliwością. - mrugnęła porozumiewawczo - Dlaczego pytasz?
- Bo ja… bo ja bym tak chciała. I może z Yaosharu tak będzie. Raz zatonąć w miłości. - mruknęła cicho Yumei, przygryzając wargę.
Suki z ciepłym, choć nieco pobłażliwym uśmiechem przytuliła przyjaciółkę. Nie miała serca uświadomić jej, że to bardzo naiwne marzenie. Chociaż z drugiej strony… może się ziści. Cicha miała w sobie coś takiego, co kazało ją traktować jak kruchą, cenną porcelanę. Objąć opieką i pilnować, by była zawsze szczęśliwa. Opal nie raz już się przekonała, że pozory mylą. Niejeden gbur okazywał się zaskakująco delikatny a uprzejmy dżentelmen okazywał się sadystą. Kto wie, co Yaosharu kryje w sercu? W jego oczach nigdy nie widziała okrucieństwa. Ale też nie miała nigdy okazji poznać go bliżej…
- Jesteś naprawdę wyjątkowa, Yumei-chan. Wierzę, że Twoje marzenie się spełni. Jeśli nie z Yaosharu to z kimś innym, kto będzie Ciebie wart. - zamruczała, głaszcząc dziewczynę po jedwabistych włosach.
- A jak ci poszła rozmowa z Urei-sama? I czemu zaczęłaś ubierać się jak ona? - zapytała Yumei przyjaciółkę, pozwalając się tulić, ba.. sama kładąc wygodnie głowę na dekolcie jej sukni i bawiąc palcami szarfą jej stroju.
Suki pozwoliła się wygodnie ułożyć Cichej, jakby to była najnaturalniejsza rzecz pod słońcem i roześmiała się cicho - Och… od wczoraj zdarzyło się znacznie więcej… - sama też oparła się wygodnie i nadal pieszczotliwie głaszcząc Yumei po włosach i ramionach, opowiedziała w skrócie swoje przeżycia. Minęła zaledwie doba, a tak wiele się zdarzyło… swoją opowieść zakończyła w miejscu, w którym zaczęła - w domu Urei - Więc widzisz, nie miałam innego wyjścia, musiałam pożyczyć coś od niej. - zachichotała.
- Powinnam więc uważać przy tobie, bo masz duży apetyt i żadnych ograniczeń. - odparła “Cicha”ze śmiechem, choć wyraźnie speszona. A jej uszy były czerwone z zawstydzenia.
- Wyglądasz, jakbyś była zdziwiona. Za krótko mnie znasz? - roześmiała się Opal - Poza tym… czasem to dobra metoda. Mi się opłaciła. - wzruszyła ramionami - A skoro nie chciałaś wiedzieć… po co pytałaś? I czemu cierpliwie wysłuchałaś mojej opowieści do samego końca? - zapytała kpiąco.
- Ale… - mruknęła, tuląc się mocniej. - Od wczoraj wiem, że i ja nie jestem bezpieczna przy tobie.
- Powinnaś wiedzieć, że nie zrobię nic, czego nie będziesz chciała. - w głosie Suki brzmiała lekka czułość i nutki rozbawienia - Poza tym, jak widzę, ta wiedza wcale nie przeszkadza Ci się do mnie tulić. Przyznaj, podobało Ci się…
- Co nie znaczy, że mnie nie skusisz… jak teraz próbujesz. - odparła zawstydzona Yumei, kryjąc twarz... problem w tym, że kryła twarz w dekolcie Yozuki, muskając jej skórę ciepłym oddechem i miękkimi wargami.
Opal westchnęła cicho i pokręciła głową - Jesteś naprawdę wyjątkowym skarbem… musisz wiedzieć, że w tym momencie to Ty mnie kusisz, nie na odwrót… i nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy. Naturalny talent… - dodała odrobinę zazdrośnie - ...choć nie, to chyba ta niewinność. Coś, co dla mnie przepadło bezpowrotnie…
Yumei uniosła głowę, zdumiona jej słowami. - Nie bardzo wiem, o czym mówisz Suki-chan. To… co planujesz na popołudnie i na wieczór?
- Popołudnie zamierzam spędzić z Tobą. - uśmiechnęła się w odpowiedzi dziewczyna - Może spróbuję Ci wyjaśnić, co zrobiłaś przed chwilą… to użyteczna wiedza. A potem jestem umówiona na kolację… Noun mnie zabiera w nowe miejsce. Podobno można tam spotkać interesujących ludzi. - dodała tajemniczo.
- Noun... twój dostawca trucizn i ploteczek? - zachichotała Yumei i westchnęła. - Biedaczysko uzależniony od twych kaprysów… Trochę mi go żal.
- Dlaczego? Nasz układ jest jasny. Pasuje nam obojgu. - Suki wzruszyła ramionami i dodała kpiąco - Zawsze możesz go pocieszyć jeśli uważasz, że go krzywdzę.
- Ja?! Ja… nie mogłabym… ja w ogóle się krępuję… przy mężczyznach… a i ostatnio… - wyraźnie zaczerwniła się Yumei, zerkając na nerwowo na boki. Odechtnęła głęboko, napierając swym biustem na piersi Suki. - Ja się wstydzę, ja nie potrafię być tak otwarta i odważna jak ty… zwłaszcza w tych sprawach.
- A jednak wciąż sprawdzasz, na co jesteś w stanie sobie pozwolić. - zauważyła z wyraźnym rozbawieniem Opal - Może nawet nieświadomie… ale ciekawość bierze górę. Od godziny z okładem nie wypuściłaś mnie z objęć, wetknęłaś twarz w mój biust a teraz przyciskasz do niego swój własny… słowami zaprzeczając wszystkiemu, co robisz. I co ja mam z Tobą zrobić? - rozłożyła bezradnie ręce - Zwykle takie zachowanie jest odczytywane jako “bądź stanowczy, ja już jestem gotowa ale nie chcę pierwsza wyjść z inicjatywą”... - dodała filozoficznie.
- Ale… - Yumei szybko odsunęła się od Yozuki i czerwieniąc się, rzekła. - Bo... ja… Nie chcę cię wprowadzać w błąd, Opal-chan. Ja naprawdę nic takiego nie planowałam.
- Ja to wiem. - miękko odpowiedziała Suki - Nie musisz ode mnie uciekać, nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie… było bardzo miłe. Musisz jednak wiedzieć, że większość mężczyzn rzadko słucha słów, wolą odczytywać gesty. Dlatego musisz wiedzieć, co robisz. - zamyśliła się - Ale przy mnie nie musisz się pilnować. Jak już mówiłam, nie zrobię nic, czego nie będziesz chciała… i wszystko, czego zapragniesz. - zachichotała.
- Nie tulę się do… nieznanych mi osób i mężczyzn. Nie martw się o to. - stwierdziła radośnie Yumei i pogłaskała Suki po włosach. - Zamierzasz tak spotkać się z Fuse? Pewnie wiele sobie będzie wyobrażał po takim stroju.
- Nie… za bardzo rzuca się w oczy. Moje jasne włosy i tak przyciągają spojrzenie, to wystarczy. Ubiorę się bardziej… jak ja. Zwłaszcza, że mogę nie zdążyć wrócić do domu przed misją. - wyjaśniła i dodała - Nie trzeba się tulić. Czasem wystarczy zawstydzone spojrzenie, szybki wdech, rumieniec… powinnaś się pouczyć u Urei-chan. Kansei nie może wiecznie trzymać Cię pod kloszem. Musisz się nauczyć radzić sobie z mężczyznami.
- Jeszcze trochę takich sugestii i uznam, że już mnie rozbierasz wzrokiem. - zażartowała Yumei, przykładając dłoń do piersi. Strój miała typowy dla siebie, choć dość figlarny jak na nią. Bo przykrótki.
- Och, zrobiłam to już dawno… nie zauważyłaś? - roześmiała się w odpowiedzi Opal, łobuzersko mrużąc oczy.
- Ty znów próbujesz mnie speszyć. - pogroziła jej palcem “Cicha”, ale wyraźnie chichocząc. Po czym zaproponowała. - Może pójdziemy do Uptown, byś ich szokowała swym strojem i obejrzymy… sklepy z tamtejszą biżuterią? I ów salon, w którym przyjdzie ci pracować?
- A już myślałam, że spełnisz moją małą fantazję. - westchnęła z teatralnym zawodem Suki - Ale skoro nie chcesz… możemy się przejść. Chociaż nie sądzę, bym kogokolwiek zszokowała swym strojem.
- F… ff… fanta...zję? - zszokowana i zaczerwieniona na twarzy Yumei z trudem wydukała to słowo. Można było tylko zgadywać, o jakich fantazjach myśli w tej chwili Cicha.
- Jak już sama zauważyłaś, śmiem twierdzić, że z satysfakcją, rozbierałam Cię wzrokiem… chciałabym kiedyś zobaczyć to na żywo. Jak się dla mnie rozbierasz. - wyjaśniła z rozbrajającą dokładnością Opal.
- No dobrze… - rzekła zawstydzona Yumei. - Może… może powinnam się przebrać przed wyjściem.
Nieco na sztywnych nogach ruszyła do swej sypialni, od czasu do czasu zerkając za siebie na Suki. Była czerwona na obliczu i oddychała szybko.
- Yumei-chan… - Suki podeszła do przyjaciółki i położyła jej dłoń na ramieniu. Poczekała, aż Yumei na nią spojrzy i odezwała się cicho - To, że mam taką fantazję nie znaczy wcale, że musisz ją spełnić. Nie chcę, byś się do czegokolwiek zmuszała. Jeśli się krępujesz… nie zamierzam naciskać. Wiem, że dla Ciebie to zupełnie nowy świat. Musisz się z nim oswoić, ale nie kosztem naszej przyjaźni…
- Och... nie bądź nie...dorzeczna… Obie jesteśmy… dziewczynami. - zachichotała nerwowo Yumei. - Nie masz niczego, czego ja bym nie miała i na odwrót, ale… może ty najpierw się… rozbierzesz, co?
- Ja…? - w oczach Opal odbiło się zupełne zaskoczenie - Po co? - zapytała ciekawie.
- Bo… ja nie wiem… jak. To znaczy... chodzi o jakieś specjalne rozbieranie? Bo… A zresztą nieważne. Masz rację. - zapętliła się w słowach “Cicha” i lekko odsunęła się od Suki, by po chwili sięgnąć do zapięcia swej sukienki, by je rozpiąć.
Opal z fascynacją patrzyła na tę mieszankę wstydu i ciekawości, która malowała się na twarzy przyjaciółki. Rozumiała, że Yumei robi to też, a może przede wszystkim, dla siebie. Jest już przecież dojrzałą kobietą, która ma swoje potrzeby i pragnienia ale nie ma nikogo, kto mógłby je spełnić. Zupełnie nie panuje nad swoją seksualnością, która mimowolnie rozlewa się wokół niej… nieopanowana i nieposkromiona. Było jasne, że nie pozwoli żadnemu mężczyźnie na rozładowanie tego napięcia… co innego przyjaciółka, kobieta, jak ona. Suki była dumna, że Cicha potrafiła jej zaufać aż do tego stopnia i nie zamierzała zawieść tego zaufania. Dlatego też w jej oczach był jedynie zachwyt, kiedy przysiadła na łóżku i obserwowała pełne wdzięku dłonie przyjaciółki, wstydliwie odsłaniające jej zgrabne ciało.
Yumei szybko rozprawiła się z kościanymi zapięciami sukienki i czerwona na twarzy nerwowo i niezgrabnie zaczęła zsuwać ją z siebie. Odsłoniła tkaninę okrywającą biust i część brzucha z tyłu powiązaną sznureczkami, oraz krótką spódniczkę przewiązaną z boku wraz z dziwnymi majteczkami na sznurkach. Ze spódniczką uporała się szybciej, odsłaniając lekko błyszczące łono. Rozwiązanie sznurków na plecach zajęło jej dłużej. Wreszcie zabrała się za samonośne czarne pończoszki, zgrabnie schylając się po to, by je zsunąć. Naga i nieco podekscytowana oparła się o framugę drzwi, patrząc na Suki rozpalonym spojrzeniem.
- Teraz... twoja kolej. - rzekła drżącym głosem.
Opal bez słowa wstała i nie odrywając spojrzenia od oczu Yumei, powoli zaczęła się rozbierać. Najpierw na podłodze wylądowała szarfa przepasująca talię Suki. Zaraz za nią opadła suknia, podtrzymywana jedynie przez kilka sprytnie ukrytych zapięć, odsłaniając czarny gorsecik i pasujące do niego czarne majteczki… które dziś już były podziwiane przez dwie pary oczu. Z nimi dziewczyna uporała się równie szybko co z suknią, wzorem Cichej pozostawiając sobie na koniec pończoszki. W końcu zupełnie naga i również widocznie już podekscytowana stanęła tuż przed Yumei.
- Co teraz...? - zapytała cicho, swoim spokojem starając się zrównoważyć drżenie przyjaciółki.
- Ja… nie wiem… - wyszeptała Yumei, wędrując spojrzeniem po ciele Suki, tak jak zachłannie przyglądała się każdemu gestowi “Opal”, każdemu odsłonięciu przez nią ciała podczas zdejmowania kolejnym fragmentów ubrania i bielizny.
- Masz… większe… niżby się… - wydukała w końcu, siląc się na żartobliwy ton, a wpatrując w biust przyjaciółki. To prawda, choć Yumei miała zgrabne i ładne piersi zdobione ciemnymi wisienkami, to jednak były mniejsze od dwóch krągłości, którymi szczyciła się Yozuka. Niewątpliwie jednak bardziej, niż te różnice w kobiecych atrybutach, Yumei martwił prosty fakt. “Co teraz?”... wydawała się nie wiedzieć. Ale też i nie odrywała spojrzenia od nagiego ciała Suki i mimowolnie dotykała palcami swe łono i nagie piersi nie bardzo wiedząc, co zasłaniać i czy zasłaniać.
- Mój Ty niewinny kwiatuszku… - zamruczała czule Opal, ujmując niespokojne dłonie przyjaciółki w swoje i przytulając swe piersi do jej, przy czym jej biodra otarły się instynktownie o biodra Yumei. Pochyliła się, żeby ucałować usta Cichej, lekko, zachęcająco. Dając jej czas, by mogła się jeszcze wycofać, jeśli nie jest pewna swych decyzji.
- Nie… powinnyśmy… ubrać się… powinnyśmy… - jęknęła w ostatnim proteście “Cicha”, oddając delikatnie i ostrożnie pocałunek. Oddech dziewczyny wyraźnie przyspieszył, uda ocierały o siebie niecierpliwie, ale Yumei nie potrafiła przejąć tu inicjatywy.
Suki odsunęła się nieznacznie i badawczo spojrzała przyjaciółce w oczy. Jej ciało wyraźnie mówiło, jaką ma ochotę na sprawienie jej - i sobie, przyjemności, ale jednak troska o Cichą okazała się silniejsza.
- Poprowadzę Cię… - odezwała się miękko, łagodnie się uśmiechając - ...jeśli na pewno tego chcesz. - odgarnęła zbłąkany kosmyk z twarzy dziewczyny i pieszczotliwie założyła jej go za ucho - Wystarczy, że skiniesz głową… i pamiętaj, w każdej chwili możesz to przerwać…
- Ja… - zawahała się. - Ja nie zdobędę się na to, by dotykać ciebie, Suki-chan.
Opuściła głowę w bok. - Przepraszam, może lepiej się ubierzmy. Jesteś piękna, wiesz? Na pewno… ktoś inny, bardziej… Bardziej odpowiedni...
- Nie masz za co przepraszać. - Suki, nie przejmując się wahaniem przyjaciółki delikatnie ujęła jej podbródek i złożyła na jej wargach kolejny delikatny pocałunek - Dziś zrobiłaś dla mnie coś fantastycznego, za co Ci dziękuję. Nie jesteś jeszcze gotowa, by zrobić coś więcej i masz do tego pełne prawo. I wierz mi, nie może być mowy o kimś bardziej... odpowiednim… od Ciebie. Dobrze wiesz, że kocham Cię jak siostrę. No, może jednak trochę inaczej. - zachichotała, przy czym jej piersi zafalowały, łaskocząc biust Yumei - Ale chcę, byś czuła się przy mnie swobodnie. Jeśli jesteś czegoś ciekawa… nie ma powodu do skrępowania. Przecież nikt się o tym nie dowie. To nasza mała tajemnica. - szepnęła konspiracyjnie, błyszczącym spojrzeniem wpatrując się w oczy Cichej.
- Swędzi… mnie tak dziwnie... tam na dole… - rzekła dukając i czerwieniąc się mocno.
- To znaczy, że Twoje ciało domaga się uszanowania swoich praw. - wyjaśniła z lekkim rozbawieniem Opal - Tak, jak ostatnio u mnie… wtedy zrobiłaś to sama. Pamiętasz, jakie to było przyjemne?
- Wolę… jak ty... to robisz… - szepnęła bardzo cichutko i wyraźnie zawstydzona “Cicha”.
- Sobie, czy… Tobie? - pytaniu towarzyszyło badawcze muśnięcie palców Suki tuż przy pączuszku rozkoszy przyjaciółki.
- Mnie… - wyszeptała cichutko Yumei, drżąc pod palcami przyjaciółki.
- Chodź… - Opal pociągnęła drżącą dziewczynę w stronę łóżka i popchnęła delikatnie - ...i nawet nie próbuj protestować, nie mogę już patrzeć, jak się męczysz… - stanowczym ruchem rozsunęła uda przyjaciółki i przyklęknęła między nimi, ustami przywierając do piersi Yumei a dłońmi masując jej uda i podbrzusze. Po chwili usta zaczęły wędrować coraz niżej i niżej, podobnie jak palce… pieszczoty powoli zaczynały się koncentrować w tak wyraźnie ich spragnionym zakątku, aż wreszcie usta dotarły do nasyconego nektarem kwiatu kobiecości Cichej a palce delikatnie naparły na kielich owego kwiatu, nieznacznie się w nim zanurzając.
Ciche jęki i westchnienia towarzyszyły tej pieszczocie. Yumei lekko się wiła i drżała, po czym zaczęła pojękiwać cichutko, zakrywając twarz dłońmi. Jej łono wypięło się w kierunku dręczycielki, jakby się domagało więcej uwagi… którą też Suki je obdarzyła. Miękkimi pociągnięciami języka zlizywała aromatyczną wilgoć z ciała kochanki, podczas gdy jej palce śmiało zanurkowały w rozpalonym wnętrzu Cichej, trącając czułe struny jej ciała. Delikatnie, ale zmysłowo i niestrudzenie napełniając kielich jej przyjemności. Yumei wiła się zmysłowo i pojękiwała coraz głośniej. Jej ciało wydawała trawić gorączką, której pieszczoty Yozuki nie gasiły, a wręcz rozpalały. Aż w końcu… ciało Cichej wygięło się w łuk prężąc gwałtownie, a ona sama krzyknęła głośno i opadła na łoże.
- Jestem… okropną osobą. - wyjęczała żałośnie.
- Dlaczego tak myślisz? - Suki oblizała mokre wargi i ułożyła się obok przyjaciółki, tuląc ją do siebie i leniwie głaszcząc po włosach.
- Bo kłamię… - zawstydziła się Yumei. - Bo… wczoraj... rozmawiałam z bratem o tobie i… był zaciekawiony, czemu tak często spędzamy razem czas i… bałam się, że coś się domyśli, co między nami zaszło… spanikowałam! - zakryła twarz dłonią. - Powiedziałam mu, że wpadł ci w oko. Że mnie o niego wypytujesz.
- Hmmm… - Opal przygryzła wargę, by nie parsknąć śmiechem, ale opanowała się dzielnie - Spędzamy razem naprawdę dużo czasu od bardzo dawna… dlaczego akurat teraz go to zainteresowało…? - zamyśliła się na chwilę, nim dodała pogodnie - I jak zareagował?
- Nie wiem… może przez te sprawy z Yaosharu? Zrobił się ostatnio nerwowy i nadopiekuńczy i wszędzie węszy spiski. - westchnęła Cicha wzruszając ramionami. - I był zdziwiony. Nie jesteś w jego typie i sądził, że on nie jest w twoim.
- Och, złamał mi serce…! - roześmiała się Suki, łapiąc za pierś na wysokości owego “złamanego” serca - I co ja mam teraz z tym zrobić? Rzucać słodkie spojrzenia? - zachichotała.
- Jeśli mogłabyś… - odparła ze śmiechem Yumei i wtuliła się w przyjaciółkę.
- A potem będę się Tobie wypłakiwać, jak już powiesz mi prawdę? - Opal pokręciła głową z rozbawieniem - Robię to tylko dla Ciebie… - westchnęła w końcu.
- Dziękuję… - mruknęła Cicha i cmoknęła Suki w policzek. - To teraz może się ubierzemy, co?
- I pójdziemy na podbój Uptown? - uśmiechnęła się lekko dziewczyna, nie wypuszczając jeszcze przyjaciółki z objęć.
- Na przykład. - mruknęła Yumei, ocierając się przypadkiem piersiami o biust Suki. - Pooglądamy wystawy i pouśmiechamy się do przystojnych dżentelmenów.
- Więc postanowione. - w oczach Opal zamigotały łobuzerskie błyski - Ale zanim pójdziemy… jest taka jedna sprawa…
- Jaka? - zapytała zaciekawiona Cicha.
- Bo widzisz… teraz to mnie… swędzi… - wymruczała w odpowiedzi Suki, uśmiechając się szelmowsko.
- Och... ale… nie wiem... ja… czy… będę w stanie. - zaczerwieniła się Cicha, co chwila zacinając. - I… nie wiem… czy potr… czy ja.. bo widzisz… Ja się trochę wstydzę. Wiem, że już… robiłam, ale… nie potrafią tak… jak ty… wstydzę się. Przepraszam.
- Nie jesteś ciekawa, jak to jest? - kusiła Suki - To przecież nie konkurs, ani mi w głowie Cię oceniać… za to masz okazję zaspokoić swoją ciekawość. Poeksperymentować. - uśmiechnęła się - Cokolwiek zrobisz… będzie wspaniałe. Wierz mi.
- Chciałabym… - w oczach “Cichej” pojawiły się łezki. - Ale… ja nie wiem, czy jestem w stanie się przełamać, tak jak ty… Nie jestem w stanie, jeszcze… Przepraszam. Nie powinnam cię wykorzystywać. Jestem okropna.
- No już, ciiii… - Opal przytuliła przyjaciółkę i kołysała ją delikatnie - Przestań się ciągle porównywać do mnie, jesteś sobą, masz prawo mieć własne zdanie na każdy temat i nie powinnaś za to przepraszać. Nie wstydź się swoich pragnień. Jeśli nie czujesz się na siłach by się przełamać, nie ma sprawy, po prostu daj mi chwilkę… - roześmiała się cicho - I przestań sobie wmawiać, że jesteś okropna. Wcale nie czuję się wykorzystana i chętnie to powtórzę kiedy tylko będziesz miała ochotę.
- Dobrze… chcesz zostać sama? - zapytała cichutko Yumei, ocierając oczy dłonią.
- To nie potrwa długo… twoje towarzystwo w ogóle mi nie przeszkadza, więc jeśli chcesz, zostań. Tulenie się do Ciebie jest bardzo miłe. - mruknęła wesoło.
- No dobrze… zostanę. - zgodziła się Yumei nieco niepewnym głosem.
Opal zsunęła się nieco, by to ona tuliła się teraz do piersi Cichej i wsunęła dłoń między własne uda. Poruszała palcami z początku wolno, potem coraz szybciej, przymykając oczy i oddychając coraz szybciej. Znała swoje ciało i doskonale wiedziała, które struny trącić, by osiągnąć jak najlepszy efekt… więc po chwili do pieszczot dołączyła druga dłoń a zpółotwartych ust wydobyły się pełne przyjemności jęki, nim w końcu Suki wygięła plecy w łuk, zastygając na chwilę w pełnej uniesienia pozie, by po chwili opaść i oddychając szybko wtulić się z drżeniem w Yumei.
Cicha zaś przyglądała się temu w skupieniu i z wypiekami na twarzy, chłonęła każdy ruch, każdy jej jęk swym spojrzeniem. Była niczym uczennica, wpatrująca się w swą nauczycielkę, przekazującą jej wiedzę na temat mistycznej sztuki.
Opal westchnęła głęboko i przeciągnęła się, uśmiechając z zadowoleniem jak kotka po wypiciu miseczki śmietanki.
- Dziękuję za dotrzymanie towarzystwa. - mruknęła wesoło i ucałowała jedną z wisienek na szczycie piersi Yumei - Bardzo przyjemnie mi się do nich przytulało.
- Mi też… bardzo… - rozmarzyła się Yumei przygladając się Suki ze zmysłowym uśmieszkiem na obliczu.
- Masz jeszcze jakieś… pytania? Chcesz w jakiś sposób zaspokoić swoją… ciekawość? - zapytała Opal, uśmiechając się szelmowsko.
- Co? Och… może jedno… czy z kobietą jest przyjemniej, niż z mężczyzną? Czy może na odwrót? - zapytała zawstydzona Yumei.
- Jest... inaczej… ale trudno rozstrzygnąć, co jest przyjemniejsze. Tego się nie da sensownie porównać. - zamyśliła się Suki - Ja lubię i jedno i drugie, teraz już nie potrafiłabym wybrać. Ale każda z nas jest inna… są takie, które nigdy nie miały mężczyzny i takie, którym ani w głowie figle z kobietą. Musisz sama się przekonać jak to jest i wtedy samej odpowiedzieć sobie na to pytanie. - wyjaśniła.
- A jak ja uznam, że zamiast księcia z bajki... wolę księżniczkę… - zażartowała Yumei, ostrożnie i z pietyzmem wodząc palcem dookoła szczytu piersi Suki. - To co wtedy?
- To wtedy owa księżniczka padnie u Twych stóp. - uśmiechnęła się w odpowiedzi Opal.
- Uważaj, bo ją chwycę za słowo. - zaśmiała się Yumei i usiadła na łóżku. Przyglądała się przez chwilę Suki, po czym rzekła. - Lepiej zacznijmy się ubierać. Bo nie wyjdziemy z tego łóżka.
- Mi to nie przeszkadza. - dziewczyna przekręciła się na brzuch i bezczelnie cmoknęła jej biodro - A w kwestii książąt i księżniczek… spróbuj, zanim podejmiesz decyzję. - doradziła.
- Ale powinnam być dziewicą… - rzekła w odpowiedzi Yumei, pesząc się jej słowami podczas zakładania bielizny. - Robiłaś już wszystko… z mężczyznami i kobietami?
- Po co… znaczy… dlaczego powinnaś być dziewicą? - zdziwiła się Opal, ignorując na razie pytanie przyjaciółki.
- Tradycja… - zgrabna nóżka Yumei wylądowała na łóżku, gdy naciągała delikatną niczym mgiełka pończoszkę na swą nogę. - Tradycja, oczywiście. Jesteśmy starym, szanow… byliśmy starym, szanowanym rodem. To ważne… dla brata przynajmniej.
- A dla Ciebie?
- Nie wiem. Chcę, żeby ten pierwszy raz był wyjątkowy. - stwierdziła cicho Yumei, nakładając drugą pończoszkę. - I… ten pierwszy raz z tobą… był wyjątkowy… a może będzie… sama nie wiem, czy to już to?
- Tak. Ale wiesz… przeżycie pierwszego razu wcale nie pozbawia wyjątkowości kolejnych. Poza tym… zawsze znajdzie się coś, co może Cię zaskoczyć. Mnie życie wciąż nie przestaje zaskakiwać w tych sprawach. - odpowiedziała wesoło wstając i zabierając się za naciąganie majteczek - I mam nadzieję, że tak zostanie. Byle zaskakiwało pozytywnie. - roześmiała się.
- A co ciebie zaskoczyło? - zapytała Yumei wybierając ze starej szafy suknię, piękną i wzorzystą, ale siegającą do kostek i pozbawioną dekoltu, za to podkreślającą figurę “Cichej”.
- Na pewno chcesz wiedzieć? - zapytała Suki naciągając pończoszki, a w jej oczach zapaliły się figlarne błyski.
- Tak… - speszyła się nagle Yumei, ale spoglądała zaciekawiona na Suki.
- Bo widzisz… - Opal podeszła do przyjaciółki i położyła dłoń na jej pośladku, a potem sugestywnie sięgnęła palcami nieco głębiej, nie przekraczając jednak oczywistej bariery “przyzwoitości” - ...nauczyłam się ostatnio, że można sięgnąć paluszkami także tu… i że to jest baaardzo przyjemne. - cofnęła dłoń i zachichotała - I podobno nie tylko paluszkami, ale jeszcze nie miałam okazji tego sprawdzić.
- A to… nie boli? - szepnęła znów zaczerwieniona niczym rak Yumei i z piersiami próbującymi się wyrwać z ciasnej sukienki podczas gwałtownych oddechów.
- Nie, jeśli jesteś do tego dobrze przygotowana. Dobrze nawilżona i... rozgrzana. I jeśli się nie spinasz, musisz być rozluźniona… dlatego też ważne jest zaufanie. Że Twój kochanek... lub kochanka… nie chcą Ci sprawić bólu. - odpowiedziała Suki.
- Acha… - wybąkała “Cicha”, zerkając na krągłe pośladki “Opal” i nerwowo poruszając palcami dłoni, pocierając nimi o siebie. Co przypomniało Yozuce, jak łapczywie i drapieżnie pochwyciła jej pośladki Yumei podczas ich poprzednich “zabaw”. Może właśnie pupy ją pobudzały bardziej, niż inne części ciała?
- Na przykład Tobie… mogłabym zaufać. - wymruczała Suki, z ciekawością obserwując reakcję przyjaciółki na jej słowa.
- Może… następnym razem… jesteś już… prawie ubrana. - odparła cicho Yumei.
- Uważaj, bo złapię Cię za słowo… - zagroziła żartobliwie Suki, sięgając po suknię i z wprawą dopinając zapięcia. Nie zamierzała tym razem naciskać, pozostawiła tę myśl w głowie Cichej, by spokojnie się tam zadomowiła i wykiełkowała… kto wie, jakie owoce przyniesie?
- Chodźmy więc. - roześmiała się, zawiązując szarfę - Uptown czeka!

Uptown było miastem bardziej dystygnowanym i mniej kolorowym, niż Azjatown. Zdecydowanie mniej kolorowym i mniej hałaśliwym. Damy nosiły się mniej kolorowo, a strój dżentenlemenów był bardziej skomplikowany. Dużo ubierania i zdejmowania w obu przypadkach. Styl Uptown był bardzo arystokratyczny, a idące obok siebie Suki i Yumei były wręcz sensacją.
Niemniej nawet w Uptown zdarzały się kobiety bardziej śmiałe i kolorowe.


Najczęściej stojące i flirtujące w pobliżu rozlicznych kabaretów działających w rozrywkowej części dzielnicy. Poza tym sklepy zachwycały krojami, materiałami i różnorodnością biżuterii i bibelotów… po zaporowych dla dwójki dziewcząt cenach. Yumei nie czuła się tu aż tak swobodnie i wtulała wyraźnie w ramię Yozuki, która z kolei czuła się tu jak ryba w wodzie. Uwielbiała zwracać na siebie uwagę. Kroczyła więc z dumnie podniesioną głową, obrzucając czasem pobłażliwymi, a czasem zaciekawionymi spojrzeniami mijających je przechodniów. Niejeden dżentelmen czerwienił się pod badawczym spojrzeniem bystrych oczu Opal, niejedna dama odciągała swojego towarzysza od tej egzotycznej dwójki, która na podobieństwo kolorowych ptaków zagłębiła się w mniej kolorowym tłumie. Jednak peszenie sztywnych mieszkańców Uptown szybko się Suki znudziły, a jej uwagę przyciągnęły magiczne okna wystaw, prezentujące zachwyconym oczom przyjaciółek skarby, o jakich im się nie śniło. Syciły oczy kolorami, wzorami, krojami i fasonami, bez żalu przechodząc od sklepu do sklepu, z zachwytem oglądając wspaniałości oferowane przez ich właścicieli. Aż w końcu trafiły na jubilera, a tam w centrum wystawy pysznił się naszyjnik...


...od którego Opal nie potrafiła oderwać wzroku. W jej oczach mignęło pożądanie… jednak cena nie pozostawiała złudzeń. Dziewczyny nie było stać na ów klejnot nawet, gdyby sprzedała wszystko, co ma.
- Jest… piękny… - jęknęła wreszcie z rozpaczą i nadludzkim wysiłkiem woli odwróciła się od szyby - Chodźmy już stąd. - poprosiła, przygryzając wargę i unikając wzroku Yumei.
- To gdzie teraz? - spytała Yumei, która lepiej czuła się w pstrokatych uliczkach Azjatown, niż tu… w pastelowych barwach Uptown, gdzie budziła powszechną uwagę, choć nie taką jak Yozuka.
- Wracajmy lepiej do domu. - mruknęła w odpowiedzi dziewczyna, wyraźnie przygaszona. Co się działo w jej głowie, trudno było powiedzieć… z pewnością była to burza myśli, z której mogło się wyłonić wszystko… z kłopotami włącznie.
“Cicha” zgodziła się skinieniem głowy i ruszyła wraz Suki. Ale widać było, że bardzo ją niepokoi zachowanie przyjaciółki. Niemniej z pytaniem - Coś się stało, Suki-chan? - odczekała, aż znalazły się w granicach znanej jej dzielnicy.
- Jeszcze chwila… a bym go sobie… - Opal westchnęła ciężko i wybuchła w końcu - Całe moje życie nie jest warte tyle, ile ten głupi naszyjnik! - zacisnęła dłonie w pięści, w oczach zamigotały łzy frustracji - A to przecież tylko głupia błyskotka… dodatek...
- Myślę, że jesteś warta więcej niż owa błyskotka… znacznie więcej. - odparła ciepło Yumei, przytulając mocniej do Yozuki. - I kto wie… może kiedyś sobie taką błyskotkę kupimy, czyż nie?
- Taki właśnie mam plan. - Suki odpowiedziała nieco bladym uśmiechem i zerknęła na niebo. Powoli zapadał zmierzch… - Odprowadzę Cię i będę musiała lecieć… żeby się nie spóźnić. Noun nie słynie z cierpliwości. - roześmiała się cicho, humor szybko jej wracał.
- Dobrze… - mruknęła Yumei równie wesoło, a Yozuce nie umknął fakt, że dłoń Cichej wodzi po jej pupie… wyjątkowo pieszczotliwie.
Suki pozornie nie zwróciła na to uwagi, pozwalając dłoni przyjaciółki wędrować swobodnie i prawdopodobnie nie do końca świadomie wszędzie tam, gdzie miała na to ochotę. Przemierzając niespiesznie znajome uliczki Azjatown kręciła pupą nieco mocniej niż zwykle, bezczelnie delektując się owym dotykiem.
I wywołując coraz większe zaczerwienie się Yumei. Niemniej… w końcu dotarły do domu Yozuki i nadszedł czas pożegnań, a potem przygotowań do spotkania z Fuse.
Opal na pożegnanie pocałowała namiętnie karminowe usta Cichej, swoją dłonią zaciskając jej palce na swoim pośladku i szepnęła z rozbawieniem - Przekaż bratu, że żyć bez niego nie mogę…, po czym zniknęła za drzwiami, pozostawiając skonsternowaną, ale też zadowoloną Yumei na progu.

Po dłuższej chwili namysłu wyciągnęła z szafy czarną sukienkę ze sznurowanym gorsetem


i spódnicą godną tancerek w kabarecie, którą podpięła na prawym udzie czarną, koronkową różą, odsłaniając siateczkowe pończochy, które założyła specjalnie po to, by przyciągać spojrzenia i wysokie, czarne trzewiki. Wszystko po to, by wyglądać jak modna, niegroźna gaijin, która wybrała się do Azjatown w poszukiwaniu rozrywki… by nikt nie zastanawiał się, czy w bransolecie na nadgarstku nie kryje się przypadkiem garota, w zaszewkach spódnicy shurikeny, a pod podwiązką na lewym udzie sai…
Masaru dla odmiany zjawił się na czas i był ubrany dość szarmancko, w ciemny zachodni garnitur. Dolna część jego twarzy owinięta była szalem. Głównie z powodu paskudnej szramy przecinającej lewą stronę ust, na której to punkcie alchemik miał kompleksy. Nabawił się on jej bardzo dawno temu, gdy jeden z jego eliksirów wybuchł mu w twarz. Niemniej widok jego rozszerzonych źrenic był dla Yozuki wystarczającym dowodem, że robi olśniewające wrażenie.
- Wyglądasz bardzo pięknie i odpowiednio, Suki-chan. - rzekł uprzejmie. - Powinniśmy się pospieszyć, jeśli nie chcemy, by ominęła nas część rozrywkowa.
- Ty również wyglądasz wspaniale, Noun. Nie wiedziałam, że posiadasz taki garnitur. Świetnie leży. - uśmiechnęła się wesoło, taksując z uznaniem sylwetkę przyjaciela, po czym ujęła jego łokieć i żartobliwie trąciła biodrem.
- Prowadź więc.

Fuse zaprowadził Opal na terytoria Białych Smoków. I starał się być ostrożny. Mimo, że ich gangi były obecnie w stanie zawieszenia broni a szefowie Triad nie lubili otwartej wojny między swymi podwładnymi, to… “wypadki” się zdarzały. A otwarte wkraczanie na tereny obcego gangu ze znakami innego bywało jawną prowokacją i kończyło się zwykle brutalną “młócką” prowokatora. Dlatego też Fuse nie miał na sobie oznak ich gangu i starał się unikać niebezpiecznych miejsc. Niemniej musieli wkroczyć do “siedziby” Białych Smoków, czyli nieformalnego miejsca spotkań ich najważniejszych członków. Dla Czerwonych Tygrysów była to Herbaciarnia Chenga, Białe Smoki spotykały się w Gwieździe Zachodu...


Jedynej knajpie na ich terytorium urządzonej w kowbojskiej manierze. Tu właśnie Białe Smoki lubiły przesiadywać i obmyślać plany. Tu też pito i bawiono się.
Fuse i Suki siedli przy jednym ze stolików w kącie przybytku, by nie przyciągać zbyt dużej uwagi. Na szczęście oprócz nich było też i paru kupców, oraz gaijin obu płci. Choć Suki swym wyglądem przyciągała męskie spojrzenia, to na szczęście nie było w nich zaskoczeń.
Smakołyki podawane tutaj były mieszaniną lokalnej kuchni z potrawami typowo zachodnimi. Pewnie to wpływało na popularność tego lokalu. Oboje zamówili piwo zmieszane z sokiem limonki i do tego polecano kaczkę w sosie słodko-kwaśnym. Wedle słów alchemika, opiekunka “Irbisa” powinna pojawić się dziś, ale póki co… jeszcze jej nie było.
 
__________________
Jeśli zabałaganione biurko jest znakiem zabałaganionego umysłu, znakiem czego jest puste biurko?
Albert Einstein
Viviaen jest offline