Nevard mógł odetchnąć z ulgą. Skoro ktoś jeszcze widział istotę, istniała większa szansa, że po wszystkim nie podejmą decyzji i spaleniu go, bo uznają, że jest opętany. Pozostawało pytanie w jaki sposób obsydianin widział to coś. W tej chwili jednak nie było to aż tak istotne i istniała szansa, że niedługo odpowiedź sama się znajdzie.
Wysłuchał przemówienia kapłana, który bredził coś o nienawiści, zawiści i czymś jeszcze. Powstrzymał się od komentarza. Być może ołtarz, dziwna istota albo to miejsce miało na niego taki wpływ w jakimś niewielkim stopniu. Jednak większy wpływ miało na niego to, co działo się z nim, gdy był nieprzytomny. Chyba każdy byłby zdenerwowany, gdyby przeżył coś takiego. - Epicentrum jest w środku budowli. Natknęliśmy się na Pomrokę, której nie dało się rozproszyć lampą, więc chyba lepiej że jesteśmy na szczycie niż w środku - odpowiedział na słowa Wojownika. Niebezpiecznie było zarówno tu, tam, jak i zapewne w całej okolicy. - Niech i tak będzie. Ustawcie lustra tak, by oświetlić wyspę. My widzimy to... coś. Położymy lampę na ołtarzu i będziemy obserwować zachowanie ducha. Nie wiadomo czy jest już na tyle niegroźny, by po prostu za chwilę zniknąć. Lepiej na to uważać - zgodził się na propozycje towarzysza. Nic lepszego nie byli wstanie teraz wymyślić. Poszedł po swoją lampę, by postawić ją na ołtarzu.
__________________ Cóż może zmienić naturę człowieka? |