Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-08-2014, 20:50   #368
Tropby
 
Reputacja: 1 Tropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skał
Epilog: niedokończone porachunki


- IWABABABABABA!! - prześmiewczy okrzyk Czarnoskórego Gorta rozbrzmiewał echem dookoła jeziora gdy wystrzelony z wielkiego kamiennego działa frunął w kierunku unoszącego się nad nim latającego statku. Wirująca czarna kula przebiła się przez wzmocniony stalowymi płytami kadłub, by dostać się do środka gdzie rozwinęła się niczym pancernik, prezentując postać wielkiego murzyńskiego pirata, który rozejrzał się wściekle po ładowni, szukając wzrokiem różowowłosego naukowca. Po chwili zaś nabrał on w płuca powietrza i ryknął na całe gardło: - PRZYSZEDŁEM PO SWÓJ OKRĘT, JAJOGŁOWY!! WYŁAŹ MI TU ZARAZ I DAJ SOBIE OBIĆ MORDĘ, ALBO SAM CIĘ ZNAJDĘ!!
Na reakcje nie było trzeba długo czekać. Nino pojawił się w ładowni, ocierając ręce husteczka przesiąknięta krwią. - Witam… nie pamiętam imienia, wyrzucam z głowy te niepotrzebne. Ale wiem kim jesteś, jednym z tych barbarzyńców. Wybacz spóźnienie, sprawdzałem coś na tych niezbyt czystych jegomościach. -dodał unosząc zakrwawione ręce w geście przeprosze nia. - A więc co Cie sprowadza?
- Powiedziałem żebyś oddał mi Blackberry i moją załogę, ty chędożony szczurze lądowy! - rzekł pirat przez zaciśnięte zęby, zbliżając się ciężkimi krokami do naukowca którego miał zamiar chwycić za fraki.
- Prosiłbym byś nie podchodził. Śmierdzisz. Za każdy kolejny krok, moje inne ja zabije jednego z twoich ludzi. Lojalnie uprzedzam. -odezwał się z bezczelnym uśmiechem.
Pirat zatrzymał się z wyrazem niewypowiedzianej furii na twarzy.
- Moi nakama... - zaczął cicho, jednak było to tylko zwiastunem następnego okrzyku który wstrząsnął całym okrętem. - NIE PRZESTRASZĄ SIĘ KOGOŚ TAKIEGO JAK TY!!
Włosy Nino rozwiały się lekko, cofnął się on o krok, zaś brwi zmarszczyły w wyrazie nieprzyjemnej irytacji. Po jego rękach przebiegł dreszcz, Gort poczuł nawet jak dwa z klonów upadły gdzieś na ziemię. Jednak nie czuł by jego sojusznicy się ruszali, dalej siedzieli w swych więzach, nawet nie próbując uciec.
- Intrygujące.. -mruknął Nino, a jego głos drżał lekko. Z kieszeni wydobył czysta husteczkę, by przetrzeć pot z czoła. - Ciekawe źródło energii pobudzającej instynkty. Chciałbym to zbadać. -stwierdził zamyślony. - Mogę się z tobą wymienić. -zaproponował, siląc się na uśmiech. - Zaoferuje Ci połowę twojej załogi, w zamian będę mógł zrobić na tobie kilka eksperymentów. -zaproponował geniusz.
Gort zamrugał zdziwiony, a jego wzrok powędrował w górę, jak gdyby obserwował przez sufit i ściany różne miejsca na okręcie. Widać spodziewał się innej reakcji po członkach swojej załogi.
- Cała załoga i mój okręt, a przez tydzień będziesz mógł robić ze mną co chcesz - zaproponował, mimo buzującej w nim adrenaliny, która niemalże rozsadzała go od środka. Wyłącznie perspektywa uratowania swych nakama trzymała go jeszcze na wodzy. - Jestem człowiekiem-skałą, który zjadł chrup-chrupiący owoc. Będziesz mógł mi nawet zajrzeć w dupę jak masz ochotę.
- Przeceniasz się, nie jesteś warty tyle co ten okręt. Przynajmniej nie dla mnie. Wiesz...to kwestia ambicji. -zaśmiał się geniusz. - Ponadto to ja rozdaje karty, nie ty. Twój kompan Faust, zapewne zdążył cie poinformować, że śmierć ciała lub kilku nic dla mnie nie znaczy. Dla twoich załogantów takie zdarzenie to jednak koniec przygody. Połowa twych ludzi, za tyle badań ile będę potrzebował.
- Najpierw pokaż mi moich nakama - rozkazał Gort. - Nie wiem co taki świrus jak ty mógł im zrobić, więc chcę zobaczyć co z nimi.
Rózowowłosy skrzywił sie wyraźnie. - Niestety nie wszyscy nadaja się do...oddania. No ale nic. Może Ci się spodobają! Niekótrzy lubia brzydkie zwierzątka. -zaśmiał się. - Dobrze czekaj tutaj. Nie jestem takim tępakiem jak ty, więc nie wezme cię do nich. Będę ich tu sprowadzał grupkami, by nic głupiego nie wpadło ci do głowy. -stwierdził wesoło. - Chcesz jakiś fotel? - zagadnął uprzejmie
- Obejdę się - odparł pirat, zakładając ręce na pierś z twarzą wykrzywioną w grymasie nienawiści. - Pokaż mi tylko co z nimi.
Nino przyklasnął i ruszył w stronę wyjścia, powrócił po jakichś pięciu minutach prowadząc za sobą pięciu...no właśnie pięć czego? Były to w teorii ciała załogantów Gorta, kapitan kojarzył niektórych majtków. Jednak ich oczy były puste, ciała pokryte wieloma żyłami,sporo ran i świeżych szwów. Jeden, najniższy, zwał się chyba Dave, nie miał połowy głowy. Mózg utrzymywał się tylko przy pomocy szklanej kulki.
- Ci wyglądają najgorzej, reszty jeszcze nie ruszałem… -przyznał naukowiec drapiąc się po tyle głowy. - ale maja dużo zalet! Są posłuszni, wykonując rozkazy co do joty, czyli nic nie zepsują, tak jak ich pierwowzory. Ponadto moga żyć bez mózgu, pozwole zademonstrować. -to mówić, wyciągnął zza pazuchy swej sukni pistolet i strzelił bez ceregieli w czoło jednego z piratów. Krew oblała ściany, a kawałki czaszki opadły na ziemię. Oprych jednak nadal stał. - Zregeneruje się po pewnym czasie, pomaga zachowywanie fragmentów, wtedy leci to szybciej. -powiedział uradowany, z pomyślności swego eksperymentu.
- Tych możesz sobie zostawić - odparł pirat z niewzruszoną miną. - Uwolnij pozostałych, albo sam rozwalę ten okręt. Nie pozwolę by którykolwiek z nakama którzy jeszcze żyją spotkał taki los jak tych tutaj. A wtedy stracisz mnie, okręt i całą moją załogę.
- Ahh ciekawe. Wolisz skazać ich na śmierć, niż na postęp? No cóż, na to mogę przystać. Aczkolwiek jeszcze jeden u mnie zostanie, leży aktualnie na stole operacyjnym, jeżeli teraz przerwę to umrze. Więc różnicy to nie robi. -zachichotał jak dziewczynka, jednak szybko się opamiętał. - A więc… najpierw badania, potem twoi ludzie. Inaczej nie zostaniesz tutaj, bo nie będę miał haczyka byś stąd nie odszedł.
- Zgoda - Czarnoskóry pokiwał głową. - Umowa jest umowa. Ale nie zabierzesz mnie z Blackberry ani nie sprowadzisz tu więcej swoich klonów. Chcę mieć pewność że jak wypuścisz moich nakama to nie zamkniesz mnie w jakiejś klatce na później.
- Szanuje pojęcie umowy i wymiany. Nie ma problemu, tu mam wszystko czego mi potrzeba. Wylądujemy, badania zajmą pewnie parę godzin po czym bęziesz wolny ty i twoi ludzie. Aczkolwiek jednego Ci zrzucę. Spokojnie w bezpieczny sposób, już o to zadbam. Ale chce mieć pewność, że nie zniszczysz statku. -wyjaśnił, zakładając na dłoń gumowa rękawiczkę. - A teraz Pan pozwoli się poprowadzić do stołu. - powiedział wyciągając chronioną część ciała w stronę pirata, niczym kawaler zapraszający swoja luba do tańca.
Murzyn postąpił w stronę naukowca, jednakże nie uścisnął jego ręki. Nie miał zamiaru znosić więcej upokorzenia niż było to konieczne.
- Nienawidzisz mnie w tym momencie, prawda? -zagadnął z uśmiechem gdy szli w stronę sali operacyjnej. - To dobrze. Przynajmniej wiesz, jak musieli się czuć wszyscy których twoja banda złupiła i pozbawiła wszystkiego. Kto wie, może nawet taki prymityw jak ty wyciągnie z tego lekcje. - westchnął geniusz, otwierając drzwi kajuty, gdzie stał teraz wielki drewniany stół. - Rozbierz się i połóż, reszta ja się zajmę.

~*~

Gort podciągnął spodnie, lekko masując pośladek w którym brakowało kilku odłamków, które to Nino zabrał do próbówki. Badania nie były przyjemne, sporo rurek i dziwnych urządzeń, wlazło w miejsca o których Gort nawet nie miał pojęcia.
Naukowiec wyprowadził go na polankę, na której osiadł statek, wraz z piratem szli zaś wszyscy jego załogańci, po za jednym z majtków który miał zostać zrzucony z powietrza.
- Sprawdź czy wszystko się zgadza. Mogą być otępiali, bo dostali sporo uspokajających środków. Ale dwa góra trzy dni i będą w pełni sprawni. -wyjaśnił naukowiec, jak gdyby sprzedawał właśnie rzepę na targu.
- Wynocha - oświadczył Gort głosem nie znoszącym sprzeciwu. - Następnym razem gdy zoaczę twoją gębę nie będę taki miły.
- Bezmyślny i barbarzyński jak zawsze - westchnął Nino, spoglądając po raz ostatni na pirata z dezaprobatą, po czym zawrócił w kierunku okrętu, a gdy po kilku minutach ten wzbił się w powietrze, na linie został spuszczony ostatni z żywych załogantów Gorta. Ten zaś splunął małym kamyczkiem który śmignął w powietrzu, przecinając linę trzymającą młodego chłopaka.
- Kapitanie... czy to ty? - zapytał Rico, który słaniając się na nogach próbował utrzymać równowagę gdy spoglądał na murzyna przez zamglone oczy.
- Kapitan nas ocalił...! - zawołał niemrawo inny pirat, a wszyscy ocalali zbliżyli się do Gorta
- Już nigdy w ciebie nie zwątpię, kapitanie!
- Myślałam że wszyscy tam zginiemy... - zachlipiała niebieskowłosa alchemiczka zwana Małą El, ocierając łzy z oczu.
Czarnoskóry bez słowa objął dwójkę swych najmłodszych kamratów, którzy w tym momencie mogli poczuć zarówno jego siłę i twardość, jak również wilgoć na jego policzkach.
- Co z bitwą kapitanie...? Wygraliśmy... prawda? - zapytał chłopak, siląc się na uśmiech.
- Oczywiście Rico, przecież wiesz że Wielki Czarnoskóry nigdy nie przegrywa! - odparł głośno murzyn, zacieśniając lekko swój uścisk.
- Czyli kapitan pokonał szaleństwo! Wiedziałem... nigdy nie wątpiłem w kapitana... - rzekł chłopak z uczuciem ulgi wypisanym na twarzy.
- Skoro tak to... dlaczego płaczesz, kapitanie? - zapytała niepewnie dziewczyna. - I co z resztą naszych kamratów?
Tym razem Gort odpowiedział dopiero po dłuższej chwili. Jego głos był jednak równie pewny co poprzednio.
- Pochłonęło ich morze.
- Morze? - zdziwiła się Leonore.
- Tak, morze - potwierdził murzyn, a z jego oczu popłynęło kilka kolejnych łez. - Ale znajdziemy nowych nakama. Zbudujemy nowy okręt i odbudujemy załogę. Tak mówi Wielki Czarnoskóry!

~*~

Tymczasem stojący nieopodal Desmond wraz z Elizabeth przyglądali się całej scenie z założonymi rękoma.
- Zgaduję że bez Blackberry możemy zapomnieć o poszukiwaniach tej niebieskiej dziwki? - zapytała retorycznie kobieta.
Mężczyzna pokiwał głową.
- Jeśli nie zdążyła uciec daleko to miałem nadzieję że mógłbym spróbować wykryć ją za pomocą haki obserwacji, ale bez okrętu nie będziemy nawet w stanie przeczesać okolic stolicy - stwierdził logicznie, gładząc się po brodzie.
- Kurwa mać - zaklęła piratka, a po chwili wskazała podbródkiem na Gorta ściskającego swych nakama. - Szybko się ogarnął po tym co spotkało resztę naszych kamratów, co nie? - zapytała z lekkim uśmieszkiem.
Desmond ponownie kiwnął głową.
- Taki jest właśnie Gort Kingstone którego znam. Dopóki pozostanie choć jedna osoba która wciąż w niego wierzy, nigdy się nie zatrzyma. To wystarczy by dać mu siłę by zawsze przeć naprzód.
- Prawie jak cały ten bożek szaleństwa - prychnęła rudowłosa, spluwając na ziemię.
- Może być w tym więcej prawdy niż sądzisz - odparł Desmond, uśmiechając się lekko.
Murzyn puścił wreszcie dwójkę piratów i wzniósł do góry ramiona w dzikim okrzyku, śmiejąc się gromko:
- Ruszamy z powrotem do stolycy znaleźć sobie nową łajbę! Iwabababa!
- W końcu po to wyruszyłem z nim na podbój mórz i uwierzyłem że to jest właśnie osoba która zostanie królem piratów - wyjaśnił strzelec. - Wierzę że potrafi on spełnić marzenia ludzi którzy za nim podążają.
 
Tropby jest offline