Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-08-2014, 13:23   #24
Dragor
 
Dragor's Avatar
 
Reputacja: 1 Dragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłość
Jechałem zgarbiony rozgadując się na boki. Droga aż się prosiła o zasadzkę, a nawet były ślady takich. Prawie spodziewałem się że zza krzaków wyskoczy jakaś banda zbirów i zażąda złota za życie. Z drugiej strony wyglądaliśmy jak zorganizowana grupa, może przednia straż. Nie lubię mundurów ale tym razem byłem za nie wdzięczy. Ktoś kto siedzi w krzakach i obserwuje drogę z pewnością dwa razy zastanowi się za nim zakatuje. Kto normalny atakuje grupę żołnierzy? Ktoś kto ma mało do stracenia, jest zbyt pewny siebie, albo jest zwyczajne głupi. Z każdym takim przypadkiem jakoś by sobie poradzili, ale nie uśmiechała mi się strzała w plecy.
- Mam wrażenie jak by ktoś wymalował mi tarcze strzelniczą na plecach - odezwałem się na głos. - Teraz testujemy czy umiemy unikać zasadzek i lecących, ostrych rzeczy w naszym kierunku, czy jak?
Głupi dowcip, ale poprawił mi humor. Zmrok tymczasem zaczął się niebezpiecznie zbliża i miałem nadzieję iż jesteśmy bliżej niż dalej.
Widok karczmy z pewnością przyniósł mi ulgę. Poczułem się jeszcze lepiej gdy usłyszałem że impreza w środku już się rozkręca. Marzyło mi się piwo i coś smacznego do jedzenia. A miła dziewczyna serwująca wyżej wymienione rzeczy sprawiła by mi jeszcze większą przyjemność.
- Co za typ - powiedziałem gdy Vernon wlazł do karczmy. - Żreć powinien nie dostać jak się koniem zajmować nie chce.
Wygramoliłem się z siodła i poszedłem do porzuconego kargo rumaka.
- Choć brzydalu, rozsiodłamy was obu i nakarmi, bo jak na razie to największą robotę odwalacie wy.
Nie obchodziło mnie czy nasz dowódca nas usłyszał. Trzeba szanować konie, bo to żywe stwory i mają prawo otrzymać coś za swoją robotę. Takie w końcu są, służą, a w zamian niewiele im potrzeba.
Zaprowadziłem oba koniki do stajni, rozsiodłałem je i rozwiesiłem derki, by mogły spokojnie schnąć. Po zdjęci ogłowia wytarłem spocone boki zwierząt czystą słomą i każdego poklepałem po karku i podrapałem między uszami. Zadbałem by miały co jeść i czy woda była dostępna. Reszta niech sama zadba o swoje wierzchowce.
Gdy skończyłem ruszałem do drzwi karczmy. Nie miałem się zamiaru spić, ale chętnie wypiję trochę, od tak na lepsze spanie.
 
__________________
Gallifrey Falls No More!
Dragor jest offline