Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-08-2014, 16:06   #2
Saverock
 
Saverock's Avatar
 
Reputacja: 1 Saverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemu
Wysoka postać stała w piasku pustyni. Był to mężczyzna, młody mężczyzna. Miał na sobie zniszczony płaszcz z kapturem, który miał chronić go od słońca i spodnie. Za pasem dostrzec można było kościany sztylet, a w ręce niesiony tobołek z zapasami. Stopy obwiązane jakimś materiałem, który zastępując buty miał ochronić go przed gorącym piaskiem. Czarne niczym noc włosy, spadały swobodnie na plecy, sięgając niemal do pasa. Spod płaszcza wysuwał się co chwila ogon. Czarny, bez futra, zakończony czymś, przypominającym grot strzały. Czerwone oczy wpatrywały się w dal. Diablę patrzyło w kierunku, z którego przybyło.

To wszystko nie tak miało wyglądać. Erthar był niewolnikiem. Jedyna przyszłość jaka go czekała, to śmierć z wycieńczenia w trakcie pracy. Tak było do tej pory i tak miało być zawsze. Los jednak chciał, że w ciągu jednego dnia wszystko wywróci się do góry nogami. To, co usłyszał od matki, to że w ogóle jej posłuchał i uciekł. To było niczym sen, sen który niebawem się skończy. Tak mu się wydawało dopóki nie uciekł i nie zobaczył w śnie swego ojca. Sen w śnie, to nie było możliwe.

To wszystko musiało być prawdą. Prawdą było, że uciekł, zostawiając tam matkę. Prawdą było, że usłyszał od niej tak niezwykłe rzeczy. Prawdą było, że dostał od niej srebrny wisior, który teraz wisiał na jego szyi, skryty pod płaszczem. I prawdą było, że nie miał już odwrotu. Największe obawy pojawiły się teraz. Teraz, gdy nie mógł wrócić. Chociaż wahał się, co zrobić dalej, był pewien jednego. Nie mógł wrócić. Uciekł. Gdyby wrócił, zostałby zabity i ten sam los mógłby spotkać jego matkę. Pozostała już tylko jedna droga. Jak najdalej stąd.

Diablę nasunęło kaptur na głowę i ruszyło przed siebie, jak najdalej od obozu niewolników. Jeśli to miała być wolność nie był pewien, czy naprawdę jej pragnął. Śmierć w obozie czy na środku pustyni. Nie potrafił w tym dostrzec żadnej różnicy. Woda i trochę jedzenia na pewno pomogą mu przetrwać jakiś czas, ale zapasy nie były niewyczerpalne. Wszędzie wokół rozciągała się pustynia. Nie wiedział, jak wielka ona mogła ona być, ani tym bardziej, czy był wstanie na niej przeżyć wystarczająco długo.

- Oaza Al-Aslader - powtórzył nazwę miejsca, o którym usłyszał od ojca. - Może chociaż powiedziałbyś, gdzie to jest. Po dwudziestu jeden latach, to chyba nie jest zbyt wiele? - rzucił w otaczającą go próżnie. Ciężko powiedzieć, by w tej chwili czuł coś dobrego do ojca. Raczej był na niego wściekły. Nie dość, że zostawił go i matkę, to jeszcze nie mógł się teraz pojawić i porozmawiać z synem, tylko wymyślił sobie sen. Sen, który przyniósł jeszcze więcej pytań i właściwie żadnych odpowiedzi.

Szedł, szedł na północ. Musiał w końcu gdzieś dojść albo chociaż zobaczyć coś w oddali. Brama, którą uciekł, znajdowała się na północy. Skoro brama była właśnie tam, gdzieś na północy musiało się coś znajdować. Po co stawiać bramę na północy, skoro z tamtego kierunku nikt nie mógłby przybyć do obozu? To nie miałoby najmniejszego sensu. Przynajmniej Erthar miał taką nadzieję, brnąc dalej przed siebie.
 
__________________
Cóż może zmienić naturę człowieka?
Saverock jest offline