Słysząc słowa Jorraha zarządca skrzywił się. Zamiast niego odezwał się jednak stojący za nim żołdak.
- Czym pan zarządca wygląda na jakiś punkt informacji turystycznej, co? Chce sobie poplotkować, to z babami na targu się umów. Tu się załatwia interesy.
- Spokojnie Ihvenie - przerwał mu zarządca unosząc dłoń w górę - Najemnicy może by i się przydali, ale takie sprawy załatwia się inaczej. A niewolnicy? No cóż... czcigodny Mortimer nie popiera tego typu wyzysku. A nawet gdyby, to do czego mógłby się nadać ten chuderlak. - zarządca wskazał palcem Kaspara.
Pucułowaty mężczyzna sięgnął do sakiewki i rzucił w stronę Jorraha kilka złotych monet.
- Wypuść ich dobry człowieku, a sam ze swoim kompanem zgłoś się do kapitana straży. Może znajdzie się dla ciebie zajęcie.
Na tym spotkanie z zarządcą zostało zakończone. Misterny plan najemników okazał się kompletnym niewypałem. Nie zyskali nic poza wystawieniem się na widok publiczny i ośmieszeniem.
Gdy zarządca obszedł wszystkie stragany i listy zakupów były gotowe, kupcy zaczęli powoli się zbierać.
Najemnikom nie pozostało także nic innego, jak zapakować się na wóz i opuścić zamek.
Gdy przekraczali bramę zamku już powoli zmierzchać, a na dodatek zaczął padać deszcz. Początkowo niewielki kapuśniaczek, ale już po kilku chwilach przerodził się on w mocną ulewę.
Wóz podarowany przez księcia nie miał niestety dachu, więc najemnicy jadąc ubitą drogą wyglądali, jak zmokłe kury.
Humor nikomu nie dopisywał. I trudno się dziwić, wszak nie łatwo jest przełknąć gorycz porażki.
__________________ Pies po kastracji nie staje się suką.
"To mój holocaust - program zagłady bogów"
"Odważni nigdy nie giną, mając tylko wiarę i butelki z benzyną" Konstruktor |