Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-08-2014, 12:48   #14
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Anna cieszyła się, że wzięła sobie zapas knoppersów na drogę. Jej słabość do słodyczy była teraz zbawienna, bo aż do kolacji nie miała szans na jakikolwiek posiłek, a śniadania chyba nawet nie zjadła. Słyszała, że policjanci przesłuchują kolejno mnichów i nakazują im zostać w klasztorze. Wcześniej jednak Borsuk mówił, że w zasadzie nie ma podstaw by zabronić jej wyjazdu (w końcu Jacka i Błażeja nie zatrzymywał gdy chcieli wyjechać), logicznie uznała więc, że jej ten zakaz nie dotyczy. Była zbyt zdenerwowana by czytać, choć cztery opasłe tomiszcza, które zabrała z domu kusząco spoglądały na nią z półki. Przydałby się prysznic, ale wykąpać się tu jakoś teraz brzydziła... no i obawiała się, że jakiś policjant może zechcieć "przeszukać" łazienkę w najmniej odpowiednim momencie. Spakowała więc podręczny plecak i wyszła na tył klasztoru, gdzie znajdowały się pomieszczenia gospodarcze i stajnia.

W pobliżu nie było nikogo, ale to nie powstrzymało kobiety. Wyczesała i osiodłała przyjaźnie wyglądającą jabłkową klaczkę i wyprowadziła przez ogród na łąki. Co prawda w stajni nie było toczka, a jej buty pozostawiały wiele do życzenia, ale może jakoś przeżyje.

[MEDIA]http://www.funchap.com/wp-content/uploads/2014/02/White-Running-Horse-Wallpaper-HD.jpg[/MEDIA]

Dobry galop nie jest zły, pomyślała gdy wiatr już szumiał jej w uszach wyganiając lęki, a pracujące intensywnie mięśnie pozbywały się nerwowego napięcia. Pozwoliła wierzchowcowi wybierać trasę; znał okolicę lepiej od niej a ona nie miała zamiaru niechcący wprowadzić klaczy w jakiś wykrot by złamała nogę. Zrobiły kilka kółek, po czym Anna ściągnęła wodze zwalniając do stępa. Spacerowały tak godzinę czy dwie; amazonka puściła luźno wodze a zadowolona z wycieczki klacz podskubywała usychającą trawę i resztki liści z okolicznych krzaków.

Wreszcie z niechęcią zawróciła konia w stronę klasztornych zabudowań. Należało wracać i zapytać posterunkowego o ten nocleg w Bańkowie. Najwyższy czas wynieść się z tego durnego klasztoru i lepiej spożytkować pozostałą część wolnego czasu, jaki zaplanowała sobie na relaks.
 
Sayane jest offline