Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-08-2014, 21:16   #1
Autumm
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
[Traveller] Osadnicy - se1

Soundtrack

[media]http://th07.deviantart.net/fs71/PRE/f/2012/063/7/a/spaceport___speedpainting_process_video_by_hideyos hi-d4rozsi.jpg[/media]



SE01 EP00 "Pilot"




Satelita nie ma nawet nazwy; długiego numery, który nic nie mówi, nikomu nie chce się zapamiętywać. Zresztą, po co nazywać mały kawałek skały, krążący po długiej orbicie wokół martwej planety, kolejną stanicę na krańcach ludzkiego imperium, nieco prowokacyjnie wysuniętą w ciemną otchłań kosmosu?

To jedna z wielu baz Fundacji, tranzytowy punkt na długiej trasie, którą w jedną stronę lecą wyładowane sprzętem i kolonistami barki, a wracają zdobyte na odległych, niezbadanych planetach surowce, wiedza i inne cenne dobra. Odpowiednio ustawiając się na powierzchni, można nieomal poczuć tą mistyczną granicę, mając za plecami znaną, solidną i nieco już zszarzałą cywilizację, a przed sobą - nieznane jeszcze i ekscytujące oceany możliwości, jakie daje każdemu Nowy Świat.

Krajobraz planetoidy to przytłaczająca i chaotyczna gmatwanina metalowych dźwigarów, kratownic, dźwigów, rusztowań, porozwalanych wokół bez wyraźnego ładu i sensu. W tym królestwie maszyn i techniki człowiek jest niewielkim pyłkiem, małą mrówką wśród ostrych krawędzi i kanciastych wież. Wystarczy zadrzeć głowę, by zgubić się w bijących w czarny kosmos filarach technicznych instalacji, pomiędzy którymi poruszają się nieustannie zębate łapy podnośników. Ale nad tym gargantuicznym polem stalowych roślin góruje coś jeszcze większego.

Statek.

Olbrzymi kształt wymyka się zupełnie zrozumieniu; przez brak skali oko gubi się, nie mogąc ogarnąć całości potwora, który zawisł nad tym dryfującym w próżni kawałkiem lądu, niczym wieloryb nad morskim dnem. Liczne pomosty, rury, linie transportowe i kable cumują monstrum do metalowych kolców doku, a na całej powierzchni kadłuba wre gorączkowa krzątanina maszyn i ludzi, przygotowująca statek do długiego rejsu w noc kosmosu. Gigant jest wciąż głodny - pożera każdą ilość transportowanego do środka sprzętu, zasobów i ładunku, a załadunek zdaje się nie mieć końca. Szarość burt statku zlewa się z otaczającą go infrastrukturą portu; w panującym tu stale półmroku lśnią tylko wymalowane na biało litery: Nadzieja Albionu.

Przyzwyczajcie się do tego widoku. Na długi czas to będzie Wasz jednyny dom.

***

Przybyliście tu już jako nowi ludzie.

Nieważne, kim byliście wcześniej, jakie drogi, motywacje i siły pchnęły każdego z Was do poszukiwania nowego życia w dalekich gwiazdach. Z chwilą podpisania kontraktu z Fundacją utraciliście obywatelstwo rodzinnych układów i dostaliście nowe - carte blanche z wpisanym identyfikatorem planety, która nawet nie jest jeszcze na oficjalnej liście światów Imperium.

A teraz odliczacie dni i godziny do startu. Byliście na tej planetoidzie wystarczająco długo, by zwiedzić każdy zakamarek do którego wolno Wam było zajrzeć i poznać ludzi, z którymi przyjdzie Wam lecieć i podbijać nowe ziemie, a przede wszystkim - zanudzić się na śmierć. Bo z małego portu, w którym większość powierzchni to infrastruktura techniczna, a obsługa - jeśli nie zajęta własnymi sprawami - była nad wyraz dyskretna i powściągliwa, po prostu nie ma gdzie uciec. Pobyt tutaj to nieustanne jałowe czekanie, przeplatane nudnymi szkoleniami z podstaw bezpieczeństwa, komunikacji, obsługi prostych urządzeń i imperialnych wytycznych oraz raz na jakiś czas męczące testy, sprawdzające czy przeżyjecie podróż w kriokomorach i przeciążenia przy lądowaniu. To wszystko - plus monotonna szarość stacji i brak jakichkolwiek rozrywek - sprawiło, że myśli same ulatują w kierunku nowego świata i czekających tam przygód... albo w drugą stronę - do domu i zostawionych za sobą bliskich.

Wreszcie jednak nadszedł koniec tej udręki. Zgromadzeni w stołówce - jedynej tak dużej sali, która mogła pomieścić ponad pół setki kolonistów - wysłuchaliście suchego komunikatu z ust kapitana dowodzącego Nadzieją. Wszystko zostało potwierdzone i zaakceptowane, załadunek zakończony, systemy przeszły końcowe testy, biurokraci podpisali wszystkie protokoły. Wyruszacie ku nieznanemu.

***

Dano Wam ostatnie 36 godzin życia przed podróżą i obiecano spełnić - wedle możliwości - każde ostatnie życzenie. Dzięki szkoleniom wiecie, co stanie się potem - położycie się w zimnym, mokrym żelu kriokomory, oplątani gęstą siecią rurek i zaśniecie kamiennym snem, tak podobnym do śmierci, zanim nawet nad każdym zamknie się wieko mroźnej trumny. Tylko niewielka załoga pozostanie przytomna, by przeprowadzić barkę przez puste szlaki w próżni, do momentu, kiedy będzie możliwy skok w nadprzestrzeń. Obudzicie się już w Nowym Świecie - i odtąd będzie zdani tylko na siebie.

To ostatnie chwile, kiedy jeszcze żyjcie starym życiem. 36 godzin, półtora standardowego dnia - tyle zostało do kresu pewnego etapu, którego symboliczny końcem jest kriogeniczna śmierć.

Wykorzystajcie dobrze ten czas. Kiedy upłynie - jednym zdecydowanie za wolno, innym przerażająco szybko - nie będzie już odwrotu.

Wkrótce narodzicie się ponownie.
 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!

Ostatnio edytowane przez Autumm : 20-08-2014 o 21:36.
Autumm jest offline