Zaraz po opuszczeniu zamku Wezz sięgnął do wozu po swoją chustę i zakrył nią twarz. Kaptur przez chwilę chronił go przed deszczem, jednak i on po chwili przemókł do suchej nitki.
Sytuacja w zamku mocno go zmęczyła. Momentami żałował, że nie przybrał roli niewolnika, byłoby to o wiele mniej uciążliwa rola. Jednak po jednym spojrzeniu na Ancara zmienił zdanie. Skarcił się w duchu za to, że nie powstrzymał Jorraha odrobinę wcześniej. A w dodatku te przeklęte kajdany... - pomyślał i od razu przypomniał sobie o jego krótkim pobycie w lochach, gdzie niegdyś czekał na śmierć. -No, te kajdany rzeczywiście stanowią pewien problem. - Odpowiedział na uwagę Kaspara. - Musimy chyba zawinąć do najbliższej wioski i poszukać jakiegoś kowala. Przy okazji wizyty tam, może uda nam się wyciągnąć kilka informacji od miejscowych na temat naszego zleceniodawcy i Mortimera. A gdy zajdzie słońce możemy podkraść się do wieży. |