- Co się z tobą dzieje, do cholery? - potrząsam ramieniem policjanta.
Patrzy na mnie nieprzytomnie. Jeszcze przed chwilą prowadził rozmowę w restauracji. Teraz ledwo stoi na nogach. Szybko skojarzyłem fakty. Te butelki u niego w mieszkaniu i strata dziecka. Wypite wino. Niby do obiadu, ale w rękach pogrążonego w bólu człowieka działa jak niezpieczne narzędzie. - Spójsz, tho ona. Ssylvia Anderson. - Kto? Z resztą nieważne.
Typ samochodu się zgadza. To może być nasz trop. Thomas jest co prawda pijany, ale trzeba się chwytać każdej okazji. Szczególnie skoro jest tuż pod nosem. Jeśli przyjechaliśmy tu samochodem, siadam na miejscu kierowcy. W przeciwieństwie do O'Braina wypiłem tylko symboliczne ilości wina. Gdyby nie, zwyczajnie bierzemy taksówkę. Śledzimy kobietę. |