Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-08-2014, 12:52   #15
Mal
 
Mal's Avatar
 
Reputacja: 1 Mal jest na bardzo dobrej drodzeMal jest na bardzo dobrej drodzeMal jest na bardzo dobrej drodzeMal jest na bardzo dobrej drodzeMal jest na bardzo dobrej drodzeMal jest na bardzo dobrej drodzeMal jest na bardzo dobrej drodzeMal jest na bardzo dobrej drodzeMal jest na bardzo dobrej drodzeMal jest na bardzo dobrej drodzeMal jest na bardzo dobrej drodze
- No tak. Można się przecież było spodziewać. - Pomyślał Arkadiusz przeczytawszy informację o treści:

W wyniku nieprzewidzianych okoliczności obiad będzie opóźniony. Posiłku Można się spodziewać za jakieś półtorej godziny.

Tymczasem jego organizm dźwięcznie domagał się materiałów do odbudowy wyniszczonego alkocholem i stresem ciała. Nie zamierzał chodzić głodny przez półtorej godziny, który to czas na takim odludziu może się oczywiście jeszcze przedłużyć. - Tylko co tu można zjeść nie opuszczając terenów opactwa? - Zastanowił się. W jego umyśle pojawiła się mapa opactwa, która wyglądała mniej więcej tak:



Zaraz po mapie pojawiła się w umyśle odpowiedź - Mają tu kurnik! Będzie jajecznica!

Minutę później Arkadiusz był już wewnątrz obory, z której kolejne drzwi prowadziły do kurnika. Otworzył je i szybko zamknął za sobą, żeby kury nie miały możliwości uciec. Zbliżył się do grzędy. Kilka niosek z typowym dla tych ptaków wyłupiastym spojrzeniem postanowiło zejść mu z drogi, gdy spod drewnianych żerdzi wyjmował jaja i chował je do kieszeni swojej sportowej bluzy, którą tego dnia nosił pod habitem. Nie było to zapewne typowe ubranie mnicha; niestety jako nowicjusz nie zdążył jeszcze zaopatrzyć się w inne ubranie. Na szczęście pod habitem i tak nic nie było widać. Przez chwilę zdawało mu się, że z tyłu za plecami w oborze słyszał rżenie konia i tupot końskich kopyt, ale skupiony na zbieraniu kurzych jaj nie zwrócił na to uwagi. Gdy uzbierało się 10 sztuk (po pięć w każdej kieszeni bluzy), opuścił pomieszczenie kurnika i udał się do klasztornej kuchni.

Plan był prosty: rozpalić ogień w kuchence, wziąć jakąś patelnię, wbić jajka, wymieszać jakąś drewnianą łyżką... Przy okazji możnaby było zorientować się, czy mnisi mają w swojej kuchni lodówkę i przewertować jej zawartość. Niestety. Cały ten mizerny plan spalił na panewce w chwili, gdy okazało się, że drzwi do kuchni były zamknięte na klucz.

- Cholera jasna - klął sam do siebie Arkadiusz idąc w kierunku swojej celi na skróty przez dziedziniec z fontanną. Pod stopami rzęziły ozdobne kamienie. Pod habitem delikatnie obijały się jajka. W brzuchu kiszki grały marsza. W fontannie delikatnie pluskała woda. Przysiadł sobie na stojącej na dziedzińcu ławce i rozprostował nogi. Nie było innego wyjścia, jak tylko cierpliwie zaczekać na spóźniony obiad.
 
__________________
Jeśli w głosowaniu wybierasz jakąkolwiek osobę, która będzie potem miała dzięki temu prawo tobą sterować, to nie miej pretensji, że jesteś sterowany.
Mal jest offline