- Co ci odpierdoliło? - zapytał Ancar, leząc za Jorrahem. Wiedział doskonale, że nie było sensu się wyrywać, bo udałoby mu się wydostać... ale jego ucho zostałoby w dłoni towarzysza, a takie coś nie odpowiadało mu. Spojrzał na wojownika z mieczem nad głową. Serce zaczęło bić mu szybciej. Chociaż doskonale wiedział, kto przed nim stał, czuł strach. - Wiem, że to wszystko to był mój pomysł, ale to już kurwa przesada - zamknął oczy, nie chcąc na to patrzeć. Czekał na uderzenie. Wydawało mu się, że Jorrah na stare lata zwariował i z powodu nieudanej akcji postanowił go zabić. Gdy uderzenie nie nadeszło, a dokładniej nie poczuł jego bólu, otworzył oczy i spojrzał na niego. - Dlaczego nie powiedziałeś od razu, co chcesz zrobić? - wydarł się. - Myślałem, że chcesz mnie ukatrupić! Jeszcze raz zrobisz coś takiego, to cię zabiję! - nagle mieszaniec roześmiał się głośno. Przed chwilą omal nie umarł ze strachu, a okazało się, że nie miał ku temu żadnych powodów.
__________________ Cóż może zmienić naturę człowieka? |