Quelnatham Tassilar, Ocero, Erilien en Treves
[media]http://hdwallpaper.freehdw.com/0004/3d-abstract_widewallpaper_afternoon-sunlight_35905.jpg[/media]
Pozostawili za sobą pokonane drowy, pozostawili za sobą Sevotara, który odszedł z własnej decyzji. Mogli jechać dalej, wprost do Waterdeep, w którym według wizji Aerona coś miało się stać… lub coś się stało. Nie ujechali jednak daleko, jako że Quelnatham i Erilien postanowili zrobić postój, aby napełnić żołądki i… może trochę sobie wyjaśnić.
Ocero z Aeronem, jak tylko zniszczone zostało wejście do Podmroku i dotarli do wozu, który (o dziwo) czekał na nich wraz z końmi, stwierdzili, że idą spać i żadna siła ich przed tym nie powstrzyma. Aeron ułożył sobie prowizoryczne posłanie na wozie i zwinął się w kłębek, zaś Ocero po uwolnieniu się z napierśnika zwalił się na swoje miejsce.
Faktycznie, nic ich nie mogło dobudzić.
Elfy zatrzymały powóz pomiędzy drzewami Wysokiego Lasu. Niespodziewanie Erilien zaoferował się, że zajmie się przygotowaniem posiłku w odmianie od sucharów i suszonego mięsa. To zadeklarowawszy zaczął przeglądać zapasy, jakie zgromadzili na podróż w wozie. Quelnatham natomiast zabrał się za przeglądanie zgromadzonych “łupów”. Chciał jak najszybciej zbadać je i ocenić wprawnym okiem maga, żeby móc zabrać się za zdobyczną księgę zaklęć. Obowiązki najpierw, przyjemności później.
Kiedy przeglądali ekwipunek po poległych dokonali zastanawiającego odkrycia. Najwyraźniej nie zadbano wystarczająco o magiczne zaplecze obozu. Także samo wyposażenie wojowników nie było imponujące. Prócz tego znaleźli także trochę drowich ksiąg, ale bardzo niewiele zapisków, też w języku mrocznych elfów. Najwięcej najpewniej zabrał ze sobą sam Vyr’detral, który najwyraźniej jako jedyny z tego obozu miał realną szansę na ucieczkę. I wykorzystał ją.
Tylko dlaczego ten kapłan nie zadbał o wszystkie potrzeby obozu?
Paladyn nie śpieszył się zbytnio z gotowaniem. Przygotowywał gulasz z kaszą starannie i z łatwością. Wieszcz nie patrzył na niego większość czasu, aż nie doleciał do niego zapach, który sprawiał, że żołądek skręcał się… z głodu. Kiedy spojrzał na towarzysza zobaczył go siedzącego przy ciepłym jedzeniu, a i tak kończącego przeżuwać suszone mięso. Quelnatham zastanawiał się ile tego mięsa najpierw trafiło do brzucha elfa, a ile ostało się na obiad.
Aeron nie spał już od jakiegoś czasu i jedynie leżał na posłaniu w wozie z zamkniętymi oczyma wsłuchując się w szum lasu i śpiew ptaków. Kiedy usłyszał, że Erilien wreszcie zaprasza na ten wspaniale pachnący posiłek potrząsnął Ocero i sam zeskoczył z wozu zajmując miejsce dla siebie przy Ouelnathamie i z pewną ciekawością obserwując jego oględziny zdobycznego ekwipunku.