Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-08-2014, 02:12   #60
Zell
Edgelord
 
Zell's Avatar
 
Reputacja: 1 Zell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputację
PROLOG (II): Zemsta i sprawiedliwość

Theodor Greycliff


Trzy kufle…
Cornelus…
Tylko te dane Theodor otrzymał. Nie wiedział o jakim dniu może spotkać tego osobnika ani o jakiej porze. Nie znał jego prawdziwego imienia (bo wątpił, aby to było prawdziwe) ani nie wiedział jak on wygląda. Jaki jest z charakteru, czy cechuje go wybuchowość, a może jest wcielonym bóstwem spokoju i opanowania. Szedł na ślepo i bynajmniej mu się to nie podobało. Palcami przesuwał po krawędzi monety z wizerunkiem Pani Szczęścia oddając się tym samym w całości w jej opiekę. Oby tylko Beshaba nie postanowiła wyrwać jego losu swojej siostrze…
Może nie będzie tak źle…
Do karczmy przyszedł dość wcześnie uznawszy, że lepiej teraz, niż przegapić możliwość zobaczenia się z danym mężczyzną. W razie czego mógł spokojnie poczekać, zjeść coś, odpocząć, przejść się po mieście, a przynajmniej mieć pewność, kiedy może się widzieć ze swoim kontaktem. Wszedł do środka, aby zobaczyć, że karczma dopiero budzi się do życia po całonocnych godzinach intensywnego natłoku gości. Dziewki służebne sprzątały, ale nie zwróciły większej uwagi na nowego gościa. Także ochroniarze jedynie zmierzyli go wzrokiem i przepuścili do karczmarza stojącego już za szynkiem. Kiedy Theodor zapytał o Cornelusa wskazał on na schody na piętro i powiedział który pokój. Wszystko poszło zadziwiająco sprawnie.
Może aż zbyt sprawnie?
Zawahał się jednak tuż przed wejściem. Co jeżeli to pułapka? Czy to możliwe, żeby jego pracodawcy go zdradzili? Czy to możliwe, aby zrobił to Elerdrin? Może go złapali i torturowali? Nie… Przecież on nie znał tej lokalizacji, a może… może to sam Macha...
STOP!
Chyba popadał w paranoję…
Zapukał do drzwi i odpowiedział mu delikatny kobiecy głos. Zaskoczony otworzył drzwi i znalazł się w niczym nie wyróżniającym się pokoju karczemnym. Przy stoliku siedziała czarnowłosa, drobna kobieta wpatrująca się spojrzeniem swoich piwnych oczu w Theodora z nutką rozbawienia.
- Witaj, Moneto.

[media][/media]



Gaspar Wyrmspike


To w końcu musiało nadejść… Spotkanie, które zdarzało się cyklicznie. Spotkanie dwóch dramaturgów, które jednak nie należało do typu tych, jakie zamykają się w wymianie uwag dwóch profesjonalistów. Och, nie.

Kliknij w miniaturkę

Amandeus Wildhawk, popularny (z jakiegoś powodu) młody dramatopisarz specjalizujący się w wystawianiu ckliwych romansideł na scenie zapowiedział się, że przyjdzie do miejsca pracy Gaspara. Szlachecki dzieciak o zbyt wielkim mniemaniu o sobie miał znowu stanąć w szranki słowne z Wyrmspikiem.
Młody mężczyzna o chłopięcej urodzie, która przyciągała niektóre kobiety wszedł do budynku, w którym mieściła się scena Gaspara. Widząc go właściciel od razu polecił zaprzestać próby i dał aktorom trochę wolnego. Wszak nie będzie się odsłaniał przed rywalem.
- Gaspar! - odezwał się widząc Wyrmspika rozkładając ręce w geście powitania. Jak zawsze ubrany był z klasą i drogo, chociaż kontrastowały z tym jego specjalnie ułożone w lekkim nieładzie włosy.
W pewnej chwili zauważył Amelię, która właśnie schodziła ze sceny, ale nic nie powiedział.



Azul Gato


Pieprzone Białe Kruki…
Azul Gato dowiedział się, że ta grupa planuje coś większego i gonił ich już połowę nocy po całym mieście, jednak nie tylko on był postawiony na nogi. Straż poszukiwała porywaczy wieszcza, ucznia Asdenera Lathera, jednego z bardziej wpływowych wieszczów Waterdeep. Obu tych mężczyzn Gato kojarzył dość dobrze, także z widzenia. Nie miał dowodów, że to właśnie Białe Kruki są za to odpowiedzialne, ale miał przeczucie, a Orissa od zawsze mu mówiła, że należy ufać kocim instynktom. Straż najwyraźniej go nie posiadała, bo miotała się bez celu po ulicach polując na wiatr.
Ale nie Azul Gato.
Od kilkunastu minut śledził jednego z członków Kruków, który niczym nic nie świadoma mysz prowadził kota do swoich krewnych. Gato mógł mieć tylko nadzieję, że prowadzi w odpowiednim kierunku…
W końcu mężczyzna wszedł do jednego z domów, w którym jedyne światło sączyło się z jednego okna. Azul Gato podszedł cicho pod owo okno z zatrzaśniętą na głucho okiennicą i zaczął nasłuchiwać. Do jego uszu dotarł niski, męski głos.
- Wizje, mów o wizjach, łasico!
- Nie. - odpowiedział mu stanowczo młody głos, choć w tonie słychać było kiełkujący strach.
Irien Lather. Syn i uczeń wpływowego wieszcza.
Gato usłyszał szczęk stali i ponownie niski głos.
- Jeżeli nie chcesz gadać z nami, to pogadasz ze stalą.
Głosy umilkły, za to rozległy oddalające się kroki i skrzypienie schodów. Zabierali go na górę.
Nie wiedział ilu ich jest. Nie wiedział czego się spodziewać, ale… czy był czas na straż?
 
__________________
Writing is a socially acceptable form of schizophrenia.

Ostatnio edytowane przez Zell : 23-08-2014 o 02:30.
Zell jest offline