Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-08-2014, 17:24   #27
Python
 
Python's Avatar
 
Reputacja: 1 Python jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skał
Uriellah ucieszył się, że diable nie doznało żadnej krzywdy ze strony sępo-ludzi. Moc, jaką dysponował elf i jego kompani uświadomiło młodemu Ertharowi jak potężnych znalazł sobie przyjaciół. Kilka osób w przeciągu w krótkim czasie pokonało bez strat własnych duże plemię Aarakocrów. I choć była to niezbyt agresywna rasa, to słynęła z zaciekłości i bezwzględności w walce. A zwłaszcze jeżeli chodziło o obronę własnego terytorium.

Uriellah zarządził odwrót, ale sępoludzie nadal leżeli bez ruchu na ziemi. Na pytania Erthara, elf odparł krótko, że to dla bezpieczeństwa.
- Paraliż przejdzie im za kilka godzin. To nas ochroni przed ewentualnym pościgiem. Rozzłoszczone aarakorcy potrafią być naprawdę niebezpieczne.

Było to sensowne wyjaśnienie, ale Erthar czuł, widząc minę elfa, że w całym zdarzeniu kryje się coś więcej poza przyjacielską pomocą Erthar nie był aż tyle wart dla grupy, żeby ryzykować dla niego życie.

Grupa ruszyła jeszcze wyżej w góry. Nie zatrzymali się w grocie, którą znalazł Erthar, gdyż znajdowała się ona zbyt blisko terytorium sępo-ludzi.
Dlatego też Uriellah zarządził ryzykowną wędrówką ku wyższym partiom gór, mimo zbliżającego się zmroku.

Kilka godzin wędrówki pozwoliło oddalić się od terytorium aarakorców na tyle, że można było bezpiecznie rozbić obóz. Co prawda te góry były domem dla wielu plemion, ale w większości wypadków rywalizowały one między sobą, więc nie był to tak duży problem.

W nocy, gdy wszyscy udali się na spoczynek Erthar mimo zmęczenia, ponownie sięgnął po amulet. Skupił na nim całą swoją wolę i dał się prowadzić drzemiącej w nim mocy.


Erthar doświadczył niezwykłego uczucia. Gdy tylko zamknął oczy, a amulet rozgrzał się w jego dłoniach, jego dusza uleciała ku niebu. Przyjemny powiew wiatru na twarzy był tak realistyczny, że Erthar niemal był gotów uwierzyć w prawdziwość tego przeżycia. Erthar leciał nad pustynią. Rozpoznał wzgórza, które wraz z elfią karawaną pokonał kilkanaście dni temu. Rozpoznał też miasto w pobliżu, którego spotkał karawanę. Rozpoznał też w końcu obóz i piramidę w której budowie brał udział niemal od dziecka.

Erthar leciał dalej. Kolejne setki kilometrów lotu nad kamienistą pustynią, która tylko w nielicznych miejscach przecinana była bardziej stepowymi terenami.

W końcu Erthar doleciał na skraj Iłowego Morza. Tutaj wylądował i dostrzegł wyłaniający się zza tumanów czerwonego kurzu galeon o potężnych żaglach.


Wizja skończyła się tak samo szybko, jak się zaczęła. Gdy Erthar otworzył oczy i z powrotem znalazł się w obozie wysoko w górach dostrzegł, że jeden z mułów przygląda mu się uważnie.

Świecący się bladym pomarańczowym światłem amulet, to na nim były skupione oczy niewolnika.
 
__________________
Pies po kastracji nie staje się suką.
"To mój holocaust - program zagłady bogów"
"Odważni nigdy nie giną, mając tylko wiarę i butelki z benzyną" Konstruktor
Python jest offline