Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-08-2014, 16:11   #34
echidna
 
echidna's Avatar
 
Reputacja: 1 echidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemu
Gdy Tahara wygłaszała swe płomienne przemówienie, Elissa siedziała z założonymi rękoma słuchając w skupieniu. Jak na jej gust Władczyni Dusz miała denerwującą słabość do patosu. Rudowłosa kilkakrotnie musiała się wysilić, by zachować kamienną twarz i nie parsknąć śmiechem. To byłoby zdecydowanie w złym guście.

Potem przyszedł czas na zadawanie pytań. Padło kilka przewidywalnych w równym stopniu jak odpowiedź na nie. Miast analizy, dlaczego właśnie ją wybrano, myśli Elissy podążyły w zupełnie innym kierunku. Dlaczego wielcy i potężni Odwieczni musieli prosić o pomoc w ratowaniu świata bandę dość przypadkowych śmiertelników? Czyżby nie byli tak Wielcy i Potężni, jak od dzieciństwa im wmawiano? Po drugie zaś, skoro już byli na tyle potężni, by zaszczepić im w głowach jakieś informacje, dlaczego z łaski swojej nie mogli ich do Sideł teleportować? Kapral Nysandril nie potrafiła znaleźć sensownej odpowiedzi na te pytania. Nie zamierzała ich jednak głośno wypowiadać. Lata wojskowej służby nauczyły ją, że nie należy zadawać pytań, które w jawny i bezczelny sposób demaskują niewiedzę i niekompetencję przełożonych. Wobec tego kobieta siedziała cicho jak mysz, a gdy przyszła pora, chwyciła podarowany jej sztylet i pomaszerowała za resztą towarzystwa do podziemi, gdzie mieli najeść się i odpocząć przed długą i niebezpieczną podróżą.

Pani oficer niewiele się odzywała podczas wieczerzy, właściwie to wcale. Bardziej skupiała się na obserwacji swych towarzyszy. A było na co patrzeć. Takiej zbieraniny indywiduów to ze świecą szukać. Napchawszy żołądek pieczonym świniakiem i miodem pitnym, Lisica pomaszerowała do zbrojowni. Nie to, żeby wątpiła w jakość standardowego wojskowego wyposażenia kadry oficerskiej Endary, ot miała cichą nadzieję na wyłuskanie jakiejś przydatnej perełki.

Rzędy stojaków z mieczami, łukami i wszelkiej maści innym żelastwem niczym nie różniły się od wszystkich innych zbrojowni, jakie miała okazję w swoim życiu widzieć. No, może rozmiar pomieszczenia był nieco mniejszy niż standardowo, przez co wydawało się ono zagracone różnorodnością zgromadzonego tu oręża.

Niemal od progu rzucił jej się w oczy miecz, półtoraręczny, wykonany z najlepszej verońskiej stali. Wzięła go do ręki, był zadziwiająco lekki jak na swe rozmiary. Zamachnęła się nad głową wykonując któtkiego syczącego młyńca, po czym zamarkowała szybkie cięcie od lewicy i błyskawiczne przejście do parady. Doskonale wyważony, dobrze leżał w dłoni.

- Ładna sztuka żelaza - dobiegł ją głos zza pleców, dokładnie w chwili, gdy pomyślała to samo.

Nie musiała się odwracać, by wiedzieć, kto za nią stoi. A jednak zrobiła to, błyskawicznie, wciąż trzymając miecz dość wysoko, by odeprzeć atak. Stare przyzwyczajenia.

- Istotnie - Lisica poparła swe słowa skinieniem głowy.
- Szukasz czegoś konkretnego? - zagadnęła Endarianka podchodząc bliżej.
- Tylko się rozglądam - wypowiadając te słowa Lisica opuściła oręż. Już szykowała się, by odstawić półtoraka z powrotem na miejsce, gdy powstrzymała ją Rena.
- Na twoim miejscu tak łatwo bym z niego nie rezygnowała. Jest naprawdę dobry, lepszy niż to, co dostałyśmy w Cyth. Poświęcony, dobry na potwory.

Dłoń Elissy zatrzymała się w połowie drogi. Kobieta stała przez chwilę analizując słowa swej towarzyszki, po czym pewniej chwyciła miecz. Nie zastanawiała się, skąd Rena ma takie informacje. Ostatecznie, jakie to właściwie miało znaczenie?

W innych okolicznościach być może ucięłyby sobie przyjacielską pogawędkę. Gdyby nie musiały ratować świata i gdyby choć trochę się lubiły. Zamiast tego odbyły rzeczową rozmowę o wyposażeniu i zapasach. Na odchodne Rena pokazała jej jeszcze kilka przydatnych magicznych cacek. A potem rozeszły się, każda w swoją stronę, by zaznać snu przed długą i męczącą wyprawą.
 
__________________
W każdej kobiecie drzemie wiedźma, trzeba ją tylko w sobie odkryć.
echidna jest offline