Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-08-2014, 17:21   #55
Python
 
Python's Avatar
 
Reputacja: 1 Python jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skał
- Ryzykowne - mruknął elf z niechęcią - ale niech ci będzie.
Uriellah przystał na propozycję diabła i już następnego dnia elfia karawana ruszyła ponownie w głąb pustyni.

Te kilka dni, które Erthar spędził nad Iłowym morzem sprawiły, że żar lejący się z nieba wydawało się po stokroć gorszy niż wcześniej. Chłodny wiatr jaki uniósł się od piaskowego morza był naprawdę zbawienny. Teraz gdy ponownie przyszło mu przemierzać wyjałowione, pustynne krajobrazy odechciewało mu się wszystkiego.
To po to uciekł od niewolniczej pracy, by bez grosza przy duszy włóczyć się po niekończących się piaskach Athasu?
Wątpliwości trawiły jego serce i strach zapuszczał powoli korzenie w jego duszy. Im bliżej znajdowali się świątyni tym większy niepokój odczuwał diabeł. Perspektywa ponownego uwięzienia w żadnym razie nie uśmiechała mu się.

Drugie dnia wieczorem elfia karawana dotarła do niewielkiego miasteczka pośrodku którego wzniesiono świątynie ku czci Tectuktitlay, władcy Draj, Księżycowego Miasta.
Niewielka, schodkowa piramida wznosiła się pośrodku wioski i widać ją było z odległości kilku mil, dzięki wielkiemu ognisku jakie płonęło na jej szczycie.
Dym wznoszący się na wysokość kilkuset metrów obwieszczał wszystkim wokół, że to teren którym włada Tectuktitlay, Ojca Życia i Pana Dwóch Księżyców.
- Tutaj się rozstajemy, drogi przyjacielu - powiedział elf, gdy tylko miasteczko i świątynia ukazały się na horyzoncie - Dalej z tobą nie idę. Oddaj swój zastaw i ruszaj dalej sam. Ja i reszta karawany będziemy czekać na tych wzgórzach na twój powrót.
Erthar nie był przekonany, czy może zaufać elfowi, ale słowo się rzekło. Z ciężkim sercem zdjął z szyi amulet i podał go Uriellahowi. Ten bez ceremonialnie wcisnął do kieszeni szarawarów.
- Do zobaczenia diable. Niech ci się szczęści i obyś wrócił cały i zdrowy.

***

Miasteczko było naprawdę niewielkie. Zamieszkiwali w nim głównie wolni kupcy, którzy mieli tutaj swoje magazyny, gdyż w pobliżu znajdował się ważny szlak komunikacyjny oraz cała rzesza ich niewolników, a także kapłanów Księżyca.
Mimo niewielkiego obszaru na którym położone było miasteczko, dzielnice zostały wyraźnie oddzielone od siebie.

Erthar dotarł do podnóża świątyni i pełniącemu wartę strażnikowi zakomunikował w jakim celu przybył. Ten lekko się zdziwił, ale kazał diablęciu czekać. Sam poszedł złożyć meldunek dowódcy, a ten z kolei udał się w głąb świątyni.
Po kilku minutach dowódca wrócił i zaprowadził Erthara przed oblicza samego Kilik-Kylkaka, jednego z najwyższych kapłanów Tectuktitlaya.
- Witaj diable - rzekł modliszkowaty - Rad jestem wielce, że zechciałeś się ze mną spotkać. Napijesz się czegoś? A może głodny jesteś po podróży?
Diabeł zaskoczony miłym przyjęciem, poprosił tylko o odrobinę wody, gdyż faktycznie panująca na zewnątrz temperatura dawała mu się we znaki.
Już po kilku chwilach kobieta o nieskazitelnej, alabastrowej skórze przyniosła dzban z wodą oraz kosz owoców.
- Częstuj się śmiało - rzekł thri-kreen.
Gdy Erthar upił kilka łyków wody i poczęstował się kiścią słodkich winogron, atmosfera w pałacu templariusza stała się mniej krępująca. Siedzący naprzeciwko niego kapłan nieustannie wpatrywał się w diabła, jakby próbował zapamiętać sobie dokładnie jego osobę.
- Doprawdy dziwna z ciebie istota - zaczął modliszkowaty - Posiadasz niezwykłą moc, ale nie potrafisz jej ukryć. Podobni tobie, których spotkałem byli o wiele bardziej tajemniczy i skryci. Ty natomiast świecisz niczym latarnia w nocy. Intrygujące. Dlaczego to robisz? Szukasz kogoś na Athasie? - zapytał kapłan.
 
__________________
Pies po kastracji nie staje się suką.
"To mój holocaust - program zagłady bogów"
"Odważni nigdy nie giną, mając tylko wiarę i butelki z benzyną" Konstruktor
Python jest offline