Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-08-2014, 17:09   #550
Kejsi2
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Kiti musiała przyznać, że Dirith miał w sobie to coś, co sprawiało że gały wychodziły jej na wierzch (cokolwiek to znaczy – dodała Almena the Mistress). Pomysł pójścia do elfów żeby z nim pogadać i wyjaśnić im wszystko wydawał się jej trochę dziwny, dziwny, dziwny! Bo nawet jeśli jest szansa, że elfy nie naszpikują ich strzałami tak od razu, tylko na przykład za kilka minut kiedy już dadzą im szansę wyjaśnienia wszystkiego, to co to tak naprawdę zmienia? O czym Dirith chciał rozmawiać z elfami!? O melisie, o pogodzie, o przytulaniu drzewek, a może by tak o wojnach elfów i drowów, o wygnaniu drowów pod ziemię, o a może by tak religijne dysputy, zaproszenie na rekolekcje!? Dla Kiti było dość oczywiste, że elfy nie będą chętne do współpracy i pogadaniu o Timewalkerze. Bo elfy lubią robić rzeczy po swojemu i ich plany nie zakładały chyba raczej współpracy z mrocznym elfem, a zwłaszcza takiej, żeby on wyszedł z niej bez żadnych uszczerbków na zdrowiu i uszkodzeń ciała (oraz psychiki hihi). Nie do końca wiedziała o co Dirith mógłby ich poprosić!? O pomoc w opuszczeniu wyspy!? Dlaczego mieliby nam w tym pomóc!? O nie zwracanie uwagi na nas!? Dlaczego mieliby udawać że nie widzą trzech drowów i wilka spacerującego po okolicy, kiedy poszukują drowa w celu zabicia go!? Nawet gdyby nie poszukiwali to i tak, dlaczego mieliby udawać, że ich elficke oczy nie widzą takiego cyrku!?

Nie do końca rozumiała plan pokazywania się im na oczy i puszczania tekstów że poszukują uciekiniera i proszą o zejście im z drogi. Z elfami jest ten problem, że bardzo rzadko i rzadko komu schodzą z drogi. Na pewno nie trzem drowom i wilkowi. Była pewna, że Timewalkerowi też nie zeszli z drogi, dlaczego mieliby zejść z drogi jego bounderowi, którego poszukiwali!? Dirith miał chyba inny plan i tak naprawdę nie mieli na tę chwilę lepszego pomysłu. Po prostu ruszył do miasta i koledzy poszli z nim. Kiti pozbierała szczękę z ziemi i wypluła kępkę trawy. Zabawne, zabawne, zabawne, że właśnie ona bała się spotkania z innymi elfami! Nie było opcji, żeby tam poszła, wiedziała, że szukają ‘białego wilca’ i nie zamierzała łatwo się poddawać!!! Na wszelki wypadek łyknęła jeszcze trochę eliksiru niewidzialności, żeby przypadkiem nie przestał działać akurat teraz!!!

Teraz nie miała pomysłu co dalej. Przecież kiedyś i tak to przestanie działać! Przecież nie wydostanie się stąd tak po prostu! Potrzebowała znów wsparcia i pomocy ze strony krewetek, zaklinaczy, albo czegoś podobnego. Najlepiej, żeby sama Almanakh tu przyszła i wyjaśniła kolegom elfom co i jak!!! Problem w tym, że nie było co wyjaśniać i tak naprawdę za odwalanie takich cyrków powinni rozstrzelać ją na miejscu. Kto widział żeby kleryk Bieli wspierał boundera Timewalkera! Teraz smok lata wokół i pali ludzi i inne takie. Ona wiedząc o tym i o śmierci boundera, która może zatrzymać smoka, daje nic nie zrobiła, nic, nic, nic!!! Miała tak tłumaczyć się przed elfami i Almanakh!? Jedynym wyjaśnieniem było to, że Dirith może zabić Timewalkera z błogosławieństwem Chaosu i nikomu innemu raczej się to nie uda, skoro to on złamał klątwę i został wybrańcem. Z drugiej strony było to kiepskie wyjaśnienie bo zostawał problem co dalej, kiedy będziemy mieli drowa z duszą Timewalkera we władaniu. Elfy z pewnością marzą o takich atrakcjach jak drowy z mocą smoków.

Tak, Kiti mogła być z siebie dumna. Różne pomysły krążyły jej po głowie, nawet próba znalezienia frajera, który mógłby zagrać uciekiniera poszukiwanego przez Diritha. Co nie zmieniało nic naprawdę, bo elfy z pewnością by go również dorwały i zastrzeliły. Nie była pewna, czy iść do zaklinacza, ale nie miała innego pomysłu. Elfy to nie wieśniacy, nie wystraszą się rozbłysków światła, nie da się wmówić, że Dirith to ofiara odrzucona przez latającą meduzę i wybraniec, który ma ocalić miasto. Wtedy wpadła na inny pomysł. Być może część z tych elfów i smoków pamięta Ranaanthę i tę wojnę od której wszystko się zaczęło! Być może jeden z nich zrozumie tragedię sytuacji i zrozumie jak to się stało, że zaczęło się od latającej meduzy a skończyło na zbudzeniu Timewalekra. Może jeden z nich zrozumie tę klątwę i to że tak po prostu wyszło, smok się zbudził i jest problem. Gdyby od początku wiedzieli co i jak nie zrobiliby tego przecież, ale nikt im nie powiedział że klątwa zbudzi Timewalkera, nikt nikt nikt! Oni tylko chcieli użyć źródła żeby uratować miasto!

Kiti obawiała się, że nie da rady uniknąć konfrontacji. Tak czy inaczej prędzej czy później ją wykryją. Wolała chyba już nie opowiadać potomnym jak to znaleźli ją, zagrzebaną gdzieś pod kamieniem, czy w głębokiej norze i za ogon wyciągali ją na powierzchnię. Wolała już opowiadać jak heroicznie poszła sama na osąd. Gdyby scena wyciągania spod kamienia obiegła świat, na żadną imprezę by ją już nie wpuścili! Wszędzie by za nią szemrano, o, to ten wilc, co go wyciągali za ogon spod kamienia. O nie o nie o nie, tu Dirith chyba miał rację, lepiej było do nich po prostu iść, zwłaszcza teraz, kiedy on poszedł. Żeby drow poszedł do elfów, a elf bał się iść!? Mistress musiała boki zrywać, a Almanakh leżała gdzieś na blacie stołu z facepalm.

Nie było to jednak takie proste bo do kogo iść i co mu powiedzieć!? Uznała że jednak chyba spróbuje pogadać z którymś ze smoków. Smoki były ogólnie uznawane za mądre i sprawiedliwe a do tego chyba bardziej tolerowały głupie eflickeie wybryki niż same elfy! Dla nich takie tam zbudzenie Timewalkera, łe tam, takie tam, śmieszne, małe człowieczki z długimi uszami, to nabroiły. Wolała już iść do smoka. Miała nadzieję że smok ją zrozumie, doradzi i potraktuje sprawę jako błahą. W końcu trzymały te smoki z elfami i te tolerowały. W końcu nawet Ranaantha popełnił błąd a Almanakh stworzyła okazję do zrodzenia się klątwy. Smok powinien to zrozumieć. W razie czego miała niewidzialność. Co chyba mało zmieniało bo gdyby zionął ogniem to po prostu spali pół wyspy, razem z nią.

No to zaczęła polowania na smoka. Chciała wybrać takiego sympatycznie wyglądającego, przyjaznego jakiegoś takiego, wyglądającego na skłonnego do pomocy.
– Światło spraw, żeby gdzieś tu łaził taki – palnęła modlitwę miesiąca. – Przecież kiedyś musi wylądować.
Jakby na to nie patrzeć, Biel w końcu wysłuchała jej próśb. Na ziemi nieopodal miasta siedział smok. Siedział i pilnował, obserwując z klifów wybrzeże, morze i miasto. Był sam, bez swojego boudnera i innych elfów. Idealnie. Wyglądał na bardo sympatycznego. Oby nie był głodny.
ravine-yeah...i know...its a dragon XD by nebezial on deviantART
Kiti podeszła do smoka od zawietrznej, z nadzieją że pozostanie niezauważona w razie gdyby trzeba było jednak uciekać. Wyjęła tarczę Ranaanthy i trzymała ją przed sobą gdyby smokowi przyszło do głowy żeby pozbyć się niewidzialnego natręta.
ravine-tarah , the eldest of dregyan flight by nebezial on deviantART
Kiedy już miała bezpieczne miejsce i opracowaną drogę ucieczki postanowiła w końcu się odezwać.
– Dzień dobry!... – wyjąkała. – Niech będzie pochwalona Biel!...
(* gdzieś w Mgłach – Mistress ryknęła śmiechem, przypadkowo opluwając herbatą Veriona, zaś Almanakh z podwójnym facepalmem i konającym jękiem osunęła się na fotel – Verion pojawił się błyskawicznie, żeby ją powachlować jak dworską damę).
Kiti była z siebie dumna. Zrobiła tzw. Pierwszy krok. Ku zagładzie? Smok otworzył szerzej oczy, obejrzał się w jej kierunku i zaczął głośno węszyć, robiąc kilka głębszych wdechów i omal nie wciągając cię przy tym do nozdrzy [to byłaby epicka scena po której Almanakh długo nie wstałaby z fotela…-Alm]
ravine-barahea, mother of fire by nebezial on deviantART
Nie zionął jednak ogniem, co było obiecującym znakiem.
- Witaj, jestem ehhhh ekhym przychodzę w pokoju, chcę pokojowo porozmawiać, potrzebuje pomocy!
Smok słuchał, starając się zlokalizować źródło głosu. Kiti zaczęła nerwowo krążyć w lewo i w prawo.
– Jestem jedną z towarzyszek ekhhhym boundera Timewalkera – wolała to powiedzieć od razu. – Potrzebuję pomocy, pomocy, pomocy! Pozwól mi proszę wszystko wyjaśnić, przychodzę w pokoju i z własnej woli, nie mam broni!
Smok był zdumiony, wydał z siebie niski, ciekawski pomruk. Ale ogniem nie zionął.
– Mów zatem – odezwał się obiecująco.
Dalej krążyła żeby nie mógł jej ot tak spalić.
– Kiedy bounder Timewalkera poszedł do źródła, chciał go użyć, żeby odbudować to miasto, zniszczone przez macki Chaosu! Nie wiedział że użycie źródła zbudzi Timewalkera!!! Nie chcieliśmy zbudzić Timewalkera! Chcieliśmy ocalić to miasto i tych ludzi! Nie wiem czy byśmy tego nie zrobili gdybyśmy wiedzieli, że Timewalker się zbudzi, chcieliśmy i użyliśmy źródła żeby pomóc mieszkańcom tej wyspy. Ale ci którzy wiedzieli o tym że zbudzimy Timewalkera nie powiedzieli nam o tym, ze względu na klątwę. Ranaantha też tam był! Nawet on nas nie powstrzymał, choć przecież on musiał wiedzieć co się stanie! Ranaantha oddał nam nawet własną tarczę, aby uchroniła nas od ognia Timewalkera! Rannatha chciał, żeby Timewalker został zbudzony!!! Chciał zakończyć wreszcie tę klątwę i wiedział że to jedyny sposób!
– Czego ode mnie żądasz? – przerwał nagle smok.
Kiti aż się zjeżyła.
- Nawet Anarion, elf Almanakh który poprzysiągł bronić źródła, pozwolił nam go użyć!!! Oni wszyscy widzieli że to musi się stać, Timewalker musiał zostać zbudzony! Ktoś musiał w końcu przerwać tę klątwę! Jego śmierć nie przerwie klątwy ponieważ Chaos tego nie chce, a to Mgły Chaosu rzuciły tę klątwę! Tylko one mogą ją zdjąć! Ranaantha i Anarion o tym wiedzieli!
- Czego ode mnie żądasz? – powtórzył.
- Musimy pomóc bounderowi Timewalkera zabić go!
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline