Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-08-2014, 21:25   #33
Deadpool
 
Deadpool's Avatar
 
Reputacja: 1 Deadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetny
Ivelan siorbała herbatkę trzymając mały paluszek w górze, nie że etykieta czy coś, tak o dla picu. Pokręciła głową i odstawiła filiżankę.
- Maksiu...Opowiedz mi troszeczkę o śródmieściu. Wiesz... jak tam żyją, jaką maja tam hierarhię, ogólnie jak wygląda tamto miejsce. O ile masz takie informacje. - Splotła palce za głową i założyła nogę na nogę. Jej spojrzenie raz po raz przeskakiwało z jego twarzy na królicze uszka. Wyglądał jak ktoś kogo trzeba prać po mordzie.
- Aha i jeszcze co ten Membrańczyk tam wyniuchał i czy te informacje są rzetelne. - Dodała przekłądając nogę.
- W śródmieściu władzę mają głównie membrańczycy z glejtem politycznym, którzy mogą mury opuszczać. Hierarchii jako takiej nie mają, gdyż są pod naszym przewodnictwem. Ustalone jest, że mają takie same prawa co mieszczanie, ale nie mogą zadawać się z ludźmi od tak. - wyjaśnił mężczyzna, po czym wziął sobie przerwę na łyka herbaty. - Nie mamy pojęcia, co odnalazł Saeh. Jednakże ostatni raz gdy raportował u artysty, mówił, że będzie kierował się na bal w śródmieściu. Znaleźliśmy przy nim zaproszenie. Zawsze to jakiś solidny pomysł na start.
- Dziękuję wam obydwu za przybycie i ja ze swojej strony również liczę na dobrą produktywną współpracę - rzekła w końcu Malie, splatając palce dłoni na których oparła podbródek i rozsiadając się wygodniej na fotelu który rozkazała przetransportować ze swojej rezydencji. Bycie tymczasowym liderem gildii to jedno, ale zdawała sobie sprawę że zajmowanie miejsca księżniczki nie przystoi w żadnej sytuacji. Ponadto fotel Rubii był dla niej stanowczo zbyt miękki. - Sprawę śródmieścia zostawię tobie, Victorrio, tak jak polecił król. Jednak w miarę potrzeby postaram się udzielać ci wskazówek, a z twojej strony oczekuję rzetelnych raportów gdy tylko dowiesz się czegoś interesującego. Póki co również uważam iż bal to dobry początek. Możesz tam pójść w przebraniu membrańczyka, o ile jesteś dobra w takich rzeczach - dziewczyna ledwozauważalnie westchnęła pod koniec i przewróciła oczami, przypominając sobie swoje próby zbierania informacji sprzed paru dni. Następnie zaś przeniosła wzrok na notes, a potem na trzymającego go doktora. - Proszę jaki przygotowany. Na pewno robi pan dobre pierwsze wrażenie, panie Iffeyhaus. Aczkolwiek skoro jest pan znajomym Victorrii, to ciekawość karze mi wpierw zapytać czy jako psychiatra specjalizuje się pan w czymś konkretnym?
- Umysłami poza normą. - odparł, uśmiechając się. - Mordercy, nieudani samobójcy, gwałciciele, cokolwiek co nie powinno istnieć, lub trafiło do Blacmorre. - jakaś drobina pasji błysnęła w oku doktora. - Na tyle znam psychopatów aby stwierdzić, że Victorria jednym z nich nie była, co nieco uratowało jej skórę.
- Ano, wiecie jak to mówią “Wpadniesz wśród wrony to kracz jak one” Ja swojego czasu musiałam dużo krakać/ - Przejechała po zębach językiem. - To zaproszenie… jest dla jednej osoby czy można zabrać ze sobą przyzwoitkę? - Skierowała to pytanie do Maxa
Max wyjął z kieszeni kopertę, i przejrzał zawartą w niej kartę. - To typowe zaproszenie na bal, dla jednej pary. - wyczytał.
- Więc zabierasz mnie tam na randkę? Tylko ty, ja i masa potencjalnych zabójców. Romantycznie. - Zaśmiała się Vicky, unosząc jedną brew. - Niestety nie mam wykwintnych kiecek w szafie. - zcisnęła usta, robiąc minę jakby coś przeskrobała.
- Jestem całkiem pewny, że z kulturą membrańczyków nie musimy się zbytnio obawiać o etykę...acz nie jestem tego pewny. W końcu są mieszkańcami ferramentii. - Max zaczął gładzić się po podbródku. - Ostatecznie stosowny ubiór nie byłby żadną przeszkodą, acz jeżeli mamy tam znaleźć kogokolwiek podejrzanego, niewygodny ubiór może sprawić zbyt wiele problemów.
- Czyli bez obcasów. Nie wiem jak można chodzić w takich butach. - Tu spojrzała wymownie na doktorka. - Bez obrazy. - Dorzuciła puszczając oczko do Heide.
- Cóż, nie sądzę by spotkał pan tutaj wielu psychopatów, panie Iffeyhaus. Obawiam się że jedynie Victorria odstaje nieco od normy w naszej gildii. Niewielu zdarza się u nas takich zapaleńców jak ona - stwierdziła Malie, zerkając na różowowłosą z kpiącym uśmieszkiem, po czym wróciła spojrzeniem na psychiatrę. - Ale doceniam pański unikalny wgląd w ludzką osobowość. Może mógłby mi pan asystować przy przesłuchaniu schwytanego niedawno terrorysty? Myślę iż pańska fachowa ocena charakteru mogłaby okazać się przydatna w tej sytuacji.
- I właśnie to jest powód dla którego nie mogłem odmówić ofercie naszego wspaniałego króla. - zaśmiał się doktor. - Mam nadzieję, że gdy w końcu odnajdziesz winowajcę tego zamieszania, będę w stanie tą osobę poznać. Co do pana terrorysty jednak, nie jestem zainteresowany. - mężczyzna otworzył notatnik, stukając w jedną z stron. - Za jakąś godzinę przybędzie pan Amens aby zabrać panią do cel zamkowych, on wyjaśni zawiłość problemu. Czas przedtem polecałbym przeznaczyć na obeznanie się w sytuacji gildii. - zaproponował mężczyzna.
- Brzmi jak dobre zalecenie - zgodziła się dziewczyna i rzuciła wzrokiem na stosiki papierów walające się po biurku. - Trywialnymi i bardziej czasochłonnymi sprawami może się pan zająć osobiście w trakcie mojej nieobecności. Myślę że ze względu na ograniczony czas skupię się na co ważniejszych zagadnieniach i podejmowaniu decyzji kluczowych dla gildii. Czy są więc obecnie jakieś problemy które wymagałyby szczególnej uwagi?
Czerwonowłosy przeleciał kilka kartek w notesie. - Nie, problemów zbytnio nie ma. Może poza jednym: brak wiary w pociągi od momentu wypadku. Za około tydzień będzie miała miejsce ceremonia rocznicy tego systemu. Prosiłbym przygotować przemówienie, które przekonałoby na ten temat ludzi. - wrócił do początku notesu, i znów kilka stron w przód. - Obecnie główny projekt gildii to "Okręt morski", projekt księżniczki. Ponadto dofinansowanie otrzymują projekty użytkowe, czy też usługowe a nie zbytkowne. Z uwagi iż operacje pokroju sprzedaży biletów są prostsze niż produkcja i sprzedaż wynalazków domowych. Nie mam jeszcze listy podań o dofinansowanie, te przedstawię pannie później. - kilka stron przeleciało w notesie. - Obecnie systemem finansowania gildii jest skupienie na sprzedaży usług. Konkretnie przejazdy pociągów, akcje w gildii kurierów płynące z dostawy ekwipunku, oraz handel lodem z klasą niżej arystokracji i w dół. Niesława pociągów może nieco zachwiać naszymi funduszami. - książeczka zamknęła się z małym stuknięciem. - To wszystko co powinna pani wiedzieć. Czy coś przykuło uwagę panienki?
Malie wysłuchała w skupieniu sprawozdania asystenta i przymknęła na chwilę oczy w zamyśleniu. Szybko jednak zdążyła wszystko sobie uporządkować w głowie.
- Rzeczywiście w takim wypadku powinniśmy skupić się na temacie pociągów - stwierdziła w końcu. - Po przesłuchaniu pojmanego zadecyduję co powiedzieć o tej sprawie poddanym. W międzyczasie co mógłby mi pan powiedzieć o tym tak zwanym "okręcie morskim"? W jak zaawansowanej fazie znajduje się projekt, jakiemu konkretnemu celowi miałby on służyć i jakiej ilości funduszy wymagałoby jego ukończenie?
- "Okręt Morski" jest pierwszym projektem okrętu który nie pływałby po jeziorze tylko bezkresie morza. Skoro na rzece potrafi być wyspa, to tylko logiczne, że gdzieś na morzu może być kolejna. I że morze gdzieś się kończy, kolejnym kołem ziemi. - wyjaśnił Iff - Pieniądze zostały już zabookowane, acz start prac jeszcze się nie zaczął, więc wciąż można je odwołać. Gdyby panienka miała jakiś inny projekt w myślach.
- Cóż, nie chciałabym psuć planów księżniczki. Nawet jeśli ów projekt wydaje się nadmiernie kosztowny i ryzykowny, to jednorazowa inwestycja nie powinna przynieść nam zbyt wielkich strat nawet jeśli ostatecznie okaże się bezcelowa - odparła gwardzistka, wzruszając ramionami. - Z jakich ludzi ma się składać załoga i czy ma to być okręt bojowy? Nie wiadomo jakie cywlizacje możemy odkryć poprzez owe morskie wojaże. Mogą okazać się równie agresywne co membrańczycy. Jeśli mamy przeznaczać fundusze na coś takiego, to wolałabym się upewnić że nie pójdą one zbyt szybko na dno.
- "Okręt bojowy"? Intrygujący pomysł. Ale jakby miało coś takiego wyglądać? Myślałem, że załoga po prostu miała mieć strzelby i miecze na pokładzie. Ale jeżeli panienka ma jakieś idee, można projekt rozwinąć. Choć pewnie nie będzie to tańsze.
- Jeśli już coś robić to z rozmachem - zaśmiała się Malie, prostując się na krześle. - Myślę że w wolnym czasie przejrzę owe projekty i prawdopodobnie wprowadzę swoje modyfikacje. Księżniczka nie powinna mieć mi tego za złe. W końcu chodzi tu o podniesienie szans na powodzenie wyprawy. No i by pozytywnie wpłynąć na ewentualne przyszłe stosunki dyplomatyczne z zamorskimi krainami, powinniśmy pokazać im najlepsze co mamy do zaoferowania. Ale wracając do pociągów, czy udało się już może dokonać niezbędnych napraw? Jak wyglądają prace nad remontem torów i uszkodzonej lokomotywy?
- Nie należę do polityków, więc przemilczę takie rozważania. - pan psycholog przeprowadził wymowną pauzę, pobierając łyk herbaty z swojej filiżanki. - Jakkolwiek intrygujące by pani stanowisko nie było. Tory zostały naprawione, aczkolwiek zniszczony pociąg dopiero trafił w ręce mechaników. Pan Sen'Murray kazał je wstrzymać, ponieważ badał przyczynę katastrofy. Nic co prawda nie odkrył z wraku.
- Niech dostaną wszystkie środki jakich potrzebują - oświadczyła dobitnie Malie. - Pociągi są obecnie naszym priorytetem i w oczach poddanych wszystko musi przebiegać na tyle profesjonalnie na ile to możliwe. Musimy odbudować nasz autorytet i przekonać ludzi że katastrofa nie wydarzyła się z naszej winy. A jeśli chodzi o nasze akcje w gildii kurierów, to proszę upewnić się że opinia publiczna wie o tym że udało nam się schwytać złodzieja klejnotów i żadne ważne przesyłki nie są już narażone na kradzież. Ponadto o ile zbytnio nie nadweręży to naszego budżetu, to chciałabym przekazać więcej funduszy technikom zajmującym się opracowywaniem nowej broni by zapewnić bezpieczeństwo stolicy. Dopiero po spotkaniu twarzą w twarz z membrańczykami zdałam sobie sprawę jaka jest przepaść w sile pomiędzy naszymi żołnierzami, a ich. Jeśli tylko gwardia królewska jest w stanie mierzyć się z wyższymi rangą oficerami, to regularna straż nie będzie w stanie nic zdziałać by ochronić obywateli przed przyszłymi atakami.
- Ja tam bardzo lubię przebieranki. Dodają nieco pikanteri. - Wyszczerzyła się, po czym przniosła wzrok na Maxa. - Kiedy odbywa się bal? -
- W takim razie przygotuję w wolenej chwilii pełny raport budżetowy, aby mogła panienka nieco łatwiej rozporządzić pieniędzmi gildii. - postanowił Doktor. - Przepraszam, że nie przygotowałem tego wcześniej. Podejżewałem, że pani strażnik, nie będąca w żaden sposób przeszkolona czy przygotowana do roli lidera, nie będzie chciała mieszać w jej systemie operacji. - Iff pokłonił się Mali w przepraszającym geście.
Obserwujący go Max zmróżył spojrzenie. Zachowanie doktora wydawało się nieco nadwyrężać jego nerwy, mimo, że celem wypowiedzi był Malie. Mężczyzna łyknął herbaty i spojrzał spokojnie na Victorrię. - Mamy niecałe dwa dni. Przedtem chciałbym, aby odwiedziła pani ze mną jedno miejsce. Potem powinna się panienka przygotować, i możemy ruszyć prosto na bal. Jeżeli przygotowania są zbęde, będziemy mieli chwilę aby zadomowić się z układem śródmieścia.
Malie pokiwała jednak głową ze zrozumieniem, pozornie nie wzruszona słowami psychiatry.
- Ależ nic nie szkodzi, panie Iffeyhaus - odparła ze spokojem. - [/i]Ludzie nie będący członkami gildii często nie zdają sobie sprawy że bycie dobrym liderem wymaga nie raz podejmowania ryzykownych decyzji i odwagi do wzięcia na siebie odpowiedzialności za nie. Zwłaszcza w tak szczególnej sytuacji w jakiej obecnie się znajdujemy poruszanie się po najmniejszej linii oporu to najprostszy sposób by wróg przewidział nasze ruchy. Tak więc uregulowaniem spraw budżetowych zajmę się po przesłuchaniu terrorysty. Czy w grafiku mam na dzisiaj jeszcze jakieś istotne sprawy do załatwienia?[/i]
- Nic o czym byłoby mi wiadome. - odparł spokojnie Iff. - Myślałem aby wpisać chociażby wizytę u pana Sen’Murraya, ale nie mam w zwyczaju mieszać w planach które poprawnie funkcjonują same w sobie. Cokolwiek chce panienka zrobić w wolnym czasie, pozostawiam w panny rękach.
Ivelan wpatrywała się dłuższą chwilę w Oolonga.
- Była bym wdzięczna gdyś od razu mówił co to za “miejsce” Oszczedziło by to kolejnej mej wypowiedzi. - Victorria odchrząknęła teatralnie. - Co to za miejsce do którego chcesz sie udać? -
- Restauracja. Zostaliśmy poproszeni przez jedną z artystek o kontakt. Nie jestem pewien czy ma informacje na temat zlecenia, ponieważ wiadomość dostałem od zwykłego chłopaka, nie zaś osoby z wnętrza gildii. - wytłumaczył spokojnie.
- W takim razie spróbuję zapoznać się z resztą papierologii w oczekiwaniu na przybycie pana Amensa - stwierdziła Malie, przenosząc uwagę z osób znajdujących się w pomieszczeniu na stertę papierów którą zaczęła bez zbytniego zapału przeglądać.
Słysząc słowo “restauracja” Victorria poskrobała się po wygolonej na krótko części fryzury.
- W sumie to nawet dobrze, głodna jestem. Jakąś padlinę bym oje… ekhem zjadła. - Rzekła zastanawiając się jeszcze nad czymś. -“I może jakąś lampkę wina” . Na samą tą myśl się uśmiechnęła. Jej ręce z głośnym plaskiem uderzyły o kolana, by zaraz się podnieść i przeciągnąć. - Dobra Maksiu. Jesteś dżentelmenem, więc rachunek jest na Ciebie - Dziwaczna dedukcja padła z jej ust. Już przemierzyła połowę pokoju wtedy to rzuciła na odchodne. - Miłej zabawy w lidera… Stokrotko. - Iffeyhaus doskonale wiedział jakie osoby tak nazywała w Blackmorre.
- Kto tu jest czyją stokrotką… - uśmiechnął się doktór, widząc wychodzącą Victorrię.
 
__________________
"My common sense is tingling..."
Deadpool jest offline